Według sondażu exit poll - przeprowadzonego przez Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP - Rafał Trzaskowski zdobył 50,3 procent głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich, a Karol Nawrocki - 49,7 procent. Według badania frekwencja w skali kraju wyniosła 72,8 procent.
Z sondażu late poll wynika, że Karol Nawrocki wygrał drugą turę, zdobywając 51 procent głosów. Rafał Trzaskowski uzyskał według tego badania 49 procent głosów. Frekwencja wyniosła 71,7 procent.
Late poll to badanie pozwalające na otrzymanie prognozowanych wyników wyborów na podstawie danych uzyskanych z wybranych lokali wyborczych po ich zamknięciu.
Błąd oszacowania wyniku kandydata w drugim badaniu late poll to +/- 0,5 punktu procentowego.
Tak głosowały osoby, które nie wybrały się do urn w pierwszej turze
Trzaskowski - jak wynika z sondażu late poll - przekonał do siebie więcej wyborców, którzy nie głosowali w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Wśród tej grupy wyborców kandydat Koalicji Obywatelskiej otrzymał 51,4 procent głosów, Nawrocki - 48,6 procent.
Jeśli chodzi o elektoraty poszczególnych kandydatów z pierwszej tury, w przypadku Trzaskowskiego to piąty wynik - 6,5 procent (aż 61,7 procent to elektorat Trzaskowskiego z pierwszej tury, 8,6 procent - Adriana Zandberga, po 7,2 procent - Magdaleny Biejat i Szymona Hołowni).
W przypadku Nawrockiego czwarty - 5,9 procent (51,1 procent to elektorat Nawrockiego z pierwszej tury, 24,7 procent Sławomira Mentzena oraz 9,6 procent Grzegorza Brauna).
TWOJE INTERAKTYWNE CENTRUM WYBORCZE. POKAZUJEMY KTO I JAK GŁOSOWAŁ >>>
"Elektorat Trzaskowskiego chciał pokazać swoją frustrację"
- Na taki wynik mógł mieć wpływ niekorzystny PR Nawrockiego. Polacy najwyraźniej nie chcą prezydenta, na którym ciążą mniej lub bardziej zweryfikowane oskarżenia. Pewnie dlatego udali się do urn. Zawsze zresztą między pierwszą i drugą turą następuje migracja wyborców między kandydatami - skomentował w rozmowie z TVN24+ doktor Paweł Stępień z Katedry Systemów Politycznych Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.
- Z kolei dla Trzaskowskiego wejście premiera Donalda Tuska do kampanii, odbierane przez większość komentatorów za ryzykowny ruch, mogło okazać się gamechangerem. Tusk wywołał silne emocje, które z jednej strony zwiększyły mobilizację wśród elektoratu Trzaskowskiego, a jednocześnie zdemobilizowały elektorat kontrkandydata - dodał politolog.
Doktor Michał Kotnarowski z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk - jak przyznał - szacował, że więcej niegłosujących w pierwszej turze wybierze Trzaskowskiego.
- W pierwszej turze byli to w dużej mierze zdemobilizowani wyborcy obecnie rządzącego bloku liberalno-lewicowego, więc dla kandydata Koalicji Obywatelskiej potencjał do zmobilizowania był większy. Tak czy inaczej, mobilizacja w tej grupie niegłosujących, wygranie tej mobilizacji, było ważne dla końcowego wyniku Trzaskowskiego - podkreślił doktor Kotnarowski.
- Widać, tak jak spekulowano wcześniej, że elektorat Trzaskowskiego trochę został w domu. Chciał pokazać swoją frustrację miernymi wynikami rządu po przejęciu władzy w 2023 roku - skomentowała profesor Dorota Piontek z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Ale jak widać, zmobilizował się na drugą turę wyborów, gdy ci wyborcy zostali zauważeni, docenieni przez polityków koalicji rządzącej, co było bardzo widać i to też była jedna ze strategii sztabu Trzaskowskiego na drugą turę.
- Na część elektoratu Trzaskowskiego jako czynnik mobilizujący mogła też podziałać wizja oponenta - podsumowała politolożka.