Wycofali kamerę, bo nie pokazała górników. Lepiej sprawdzi się mikrofon z głośnikiem?

Trwa akcja w kopalni Wujek
Trwa akcja w kopalni Wujek
Źródło: Katowicki Holding Węglowy
Wiertnica drążąca otwór z powierzchni dotarła do miejsca, gdzie mogą być poszukiwani górnicy. Udało się opuścić kamerę, ale nie było widać tych, którzy zaginęli 18 kwietnia po wstrząsie w kopalni Wujek. Wypróbowany zostanie więc system głosowy.

W związku z tym, że kamera nie pokazała ludzi, została wycofana. Jednocześnie rozpoczął się kolejny etap akcji - opuszczanie zestawu łączności.

Jak poinformował we wtorek po południu Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, razem z mikrofonem i głośnikiem skierowano na dół źródło światła chemicznego, które po przełamaniu obudowy może świecić nawet 12 godzin oraz pojemnik z płynami izotonicznymi, w ilości wyliczonej przez lekarza dla dwóch osób. Otwór wykorzystano też do opuszczenia chromatografu - dla stałego kontrolowania składu atmosfery.

- Mikrofon z głośnikiem pozwoli podawać sygnały dźwiękowe, mówić, bo nie możemy też wykluczyć sytuacji, że oni tam są, ale nie mogą dojść. Jeżeli usłyszą, standardowa prośba w takich sytuacjach - żeby uderzyli w jakąś rurę, kawałek metalu, żeby dali znak życia - mówił Jaros.

Nie wiadomo jak długo może potrwać jeszcze akcja. - Trudno powiedzieć w tej chwili, jak długo będą trwały te próby dźwiękowe. Zakładamy, że długo, natomiast, czy to będą dwa dni, czy trzy dni - nie potrafię odpowiedzieć, to będzie decyzja zespołu - dodał.

"Nie widać górników"

- W zasięgu kamery nie było widać górników. Wiercenie było słychać co najmniej od 2-3 dni nawet, więc powinni to słyszeć. Trudno powiedzieć, gdzie mogą być. Widać, że sekcje spełniły swoją rolę, czyli utrzymały zawał, natomiast to nie jest obraz dokładny, precyzyjny – widzimy, że są zniszczenia, zawały, ludzi nie widać żadnych – powiedział Wojciech Jaros.

Przedstawiciele kopalni przez cały czas są w kontakcie z rodzinami zaginionych górników. - Dla tych rodzin to szalenie trudny czas, staramy się pomóc, jak jesteśmy w stanie – podkreślił rzecznik KHW.

- Było wielkie oczekiwanie, była nadzieja. Od strony technicznej zrobiono to, co można było zrobić i tak, jak się dało zrobić - to duża ulga. Natomiast na pewno wszyscy mieliśmy nadzieję, że będzie jeszcze jeden krok dalej, że będzie pełny sukces - przyznał Jaros.

Kamera opuszczona do otworu

Kamera opuszczona do otworu. "Górników nie widać"

Problemy przy opuszczaniu kamery

Rzecznik KHW informował wcześniej o problemach w trakcie opuszczania kamery. - Odwiert trafił w miejsce, w które miał trafić. Kamera zeszła już do pustki. Zatrzymała się jednak na pierścieniu obudowy. Tak się zdarza - powiedział.

Część otworu zasłaniał około 20-centymetrowy fragment obudowy wyrobiska. Na szczęście, udało się przejść obok tego newralgicznego punktu.

Rozpoczęło się opuszczanie kamery

Rozpoczęło się opuszczanie kamery

Wiertnica zakończyła pracę

Wiertnica drążąca otwór z powierzchni pracowała od 23 kwietnia i zakończyła pracę we wtorek w nocy. - Świder przewiercił się do pustki. Jest jej mniej niż się spodziewaliśmy, być może w efekcie wstrząsu doszło tam do jakiegoś przemieszczenia - powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego.

Kolejny etapem było usunięcie przewodu wiertniczego, a następnie rozpoczęto opuszczanie w dół specjalistycznej kamery.

- Odwiert służył nawiązaniu kontaktu, a także podaniu im, po stwierdzeniu, że oni (górnicy - red.) tam są, a mamy nadzieję, że są, wody, żywności i lekarstw - powiedział TVN24, Jaros. Dodał, że dzięki odwiertowi można "rozpoznać sytuację".

- Natomiast ewakuacja będzie mogła nastąpić jedynie chodnikiem - zaznaczył Jaros.

Kombajn drąży chodnik

Równolegle pod ziemią kombajn drąży chodnik w rejon, gdzie mogą być zaginieni. Czeka go jednak jeszcze wiele dni pracy, zanim dotrze w miejsce, gdzie mogą przebywać górnicy.

- Jeżeli to będą dwa tygodnie, to będzie nieźle. Chyba, żeby miało się okazać, że przecinka, do której dotrze wcześniej, będzie drożna i tamtędy będzie można dojść. To jednak możemy sprawdzić jedynie docierając do niej - dodał rzecznik KHW.

Zobacz zdjęcia z opuszczania kamery do odwiertu (zdjęcia: KHW):

Kamera opuszczona do odwiertu

Ogromne zniszczenia

Prowadzona od kilkunastu dni akcja ratownicza jest następstwem wstrząsu w tzw. ruchu Śląsk - części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej.

Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników, dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się. Wstrząs spowodował ogromne zniszczenia w wyrobisku, m.in. jego znaczne zaciśnięcie i wypiętrzenie podłoża.

Zmierzający po górników ratownicy posuwali się bardzo wolno, przebijając się ręcznie przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Zapadła więc decyzja o drążeniu nowego chodnika, który pozwoli dotrzeć do zaginionych, jak również o wykonaniu pionowego odwiertu z powierzchni, który umożliwi szybsze sprawdzenie niedostępnego rejonu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: mac/ns/r / Źródło: TVN24 Katowice, PAP

Czytaj także: