Andrzej Duda wymyśla teraz jakieś oczka, jakieś mosty nieistniejące. To pokazuje desperację w tej kampanii, brak pomysłu. Za Trzaskowskim poszła fala entuzjazmu - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 europoseł Koalicji Europejskiej Radosław Sikorski, były marszałek Sejmu.
Opublikowany w niedzielę sondaż Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych dla Wirtualnej Polski pokazuje, że na urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę chce głosować 42,7 procent badanych, a na kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego - 26,6 procent. W porównaniu do poprzedniego badania instytutu z końca maja, Duda zyskał 0,4 punktu procentowego, a Trzaskowski - 3,4 punktu procentowego.
- Mam podejrzenie, że pan wicepremier Jarosław Gowin nie jest najmilej wspominany w pałacu prezydenckim. W maju wyglądało na to, że w tych skandalicznych, zmanipulowanych i wszyscy wiemy, jakich pseudowyborach, przyklepaliby wynik. A dzisiaj stawka jest otwarta. Chyba już wiemy, kto będzie w drugiej turze, w której wynik może rozstrzygnąć się paroma procentami głosów. Obydwaj kandydaci mają sportową szansę na zwycięstwo - komentował w "Kropce nad i" TVN24 europoseł Koalicji Europejskiej Radosław Sikorski, były marszałek Sejmu, minister obrony narodowej i minister spraw zagranicznych.
- Andrzej Duda sprzedawał się jako prezydent niezłomny, a wiemy, jak było. Teraz wymyśla jakieś oczka, jakieś mosty nieistniejące. To pokazuje desperację w tej kampanii, brak pomysłu. Za Trzaskowskim poszła fala entuzjazmu - ocenił Sikorski.
"W jakim sensie marnowanie pieniędzy na ryzykowne projekty jest patriotyzmem?"
Prezydent Duda podczas wizyty na miejscu przekopu Mierzei Wiślanej 30 maja ocenił, że inwestycja ma "charakter wzmacniania polskiej suwerenności, wzmacniania polskiej niezależności, wzmacniania polskiej wolności". Sikorski, pytany o tę wypowiedź, stwierdził, że "jest to jakaś bzdura". - On mówi, że jesteśmy niesuwerenni, bo potrzebujemy zgody innego kraju, żeby wpłynąć na Zalew (Wiślany - red.). Tylko zdaje mi się, że żeby przylecieć do Polski, to też trzeba zgody innych krajów. Mnie martwi takie walczenie o suwerenność z Unią Europejską, która jej nie zagraża, a teraz chyba z nadbałtyckimi wydmami. I to kosztem dwóch miliardów złotych, które można byłoby wydać na coś innego - zauważył eurodeputowany.
- Nie akceptuję tego pisowskiego argumentu, że wyrzucanie pieniędzy w błoto na nieopłacalne projekty jest patriotyzmem. Uparli się przy tym wielkim lotnisku (Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie - red.), a przecież wiadomo, że lotnisko, czy to w Gdyni, czy w Radomiu, może skończyć się wielką klapą. W jakim sensie marnowanie pieniędzy na ryzykowne projekty jest patriotyzmem? - pytał Sikorski.
W poniedziałek sztab wyborczy kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej, prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, ogłosił hasło wyborcze: "Silny prezydent, wspólna Polska". W ocenie Sikorskiego "to jest bardzo dobre hasło". - Prezydent powinien być bardziej stanowczy niż Andrzej Duda, chociaż o to nie jest trudno. Mam dosyć tworzenia dwóch plemion w ramach jednego narodu. Pamiętajmy, kto to zrobił, rozmyślnie używając do tego Smoleńska, retoryki o zdradzie, o nieprawdziwych Polakach. Zrobił to - zgodnie z filozofią, z której czerpie też prezydent (USA Donald - red.) Trump, żeby sprawować kontrolę nad swoim obozem politycznym - z premedytacją Jarosław Kaczyński. Dosyć tego - stwierdził Sikorski.
Według byłego marszałka Sejmu wszyscy pozostali kandydaci będą "potencjalnie lepszymi prezydentami od Andrzeja Dudy".
"Zachowałem poczucie humoru"
Sikorski, który w 2015 roku był przeciwnikiem Bronisława Komorowskiego w partyjnych prawyborach Platformy Obywatelskiej, należał również do grona osób, które miały zastąpić wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską w wyborach prezydenckich w 2020 roku.
Pytany, jak przeżył to, że wicemarszałek Sejmu zastąpił prezydent Warszawy, odpowiedział: - To nie pierwszyzna, więc jakoś przeżyłem. Zachowałem poczucie humoru.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24