Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość wygra trzecią kadencję, to polski system polityczny będzie szedł w kierunku normalnej dyktatury - ocenił w "Kropce nad i" były premier, eurodeputowany Leszek Miller. W jego ocenie po trzecim zwycięstwie PiS "zostanie ta jeszcze jedyna kotwica, która utrzymuję Polskę w demokratycznym dryfie, czyli Unia Europejska". - No, ale myślę, że PiS będzie chciał tę linę, która trzyma na uwięzi, przeciąć - dodał.
Były premier Leszek Miller pytany był w "Kropce nad i" o kampanię wyborczą PiS-u, w którą zaangażowali się szefowie instytucji państwowych, na przykład szef Lasów Państwowych. - Polski system polityczny ewoluuje w kierunku autorytaryzmu, a jeżeli PiS wygra trzecią kadencję, to będzie szedł w kierunku normalnej dyktatury - ocenił.
Zaznaczył, że działaniem takim może być "na przykład nowa konstytucja, jakieś nowe ustawy, które te resztki demokracji będą likwidować". - Albo od razu, albo krok po kroku, Polska po prostu przestanie być krajem nawet z pozoru demokratycznym - powiedział.
- Zostanie ta jeszcze jedyna kotwica, która utrzymuję Polskę w demokratycznym dryfie, czyli Unia Europejska. No, ale myślę, że w trzeciej kadencji PiS będzie chciał tę linę, która trzyma na uwięzi, przeciąć - mówił.
Miller: Donald Tusk sam nie wygra tych wyborów
Odnosząc się do kampanii wyborczej opozycji, Miller stwierdził "najdelikatniej, że stoimy w miejscu, ale naprawdę Donald Tusk sam nie wygra tych wyborów". - Bez Donalda Tuska sytuacja i Platformy Obywatelskiej, i opozycji byłaby o wiele gorsza - ocenił.
- Bardzo żałuję, że liderzy mniejszych ugrupowań nie biorą przykładu ze Zjednoczonej Prawicy. Nie dostrzegają, że naprzeciw dobrze zorganizowanej armii musi stanąć inna dobrze zorganizowana armia, a nie pospolite ruszenie, bo pospolite ruszenie zostanie rozbite w proch – powiedział.
Pytany był również o sondaż IBRiS dla Polsat News, gdzie większość ankietowanych oceniła, że to prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a nie Donald Tusk, powinien zostać twarzą kampanii PO oraz liderem tego ugrupowania. - Samo pytanie adresowane do opinii publicznej, kto powinien być premierem, ma zasadniczy błąd. Premiera nie wybiera się w wyborach powszechnych. Premierem powinien zostawać zawsze szef zwycięskiego ugrupowania. Dlatego te badania nie mają większego sensu - ocenił.
- Natomiast jeżeli chodzi o negatywny elektorat pana Tuska, to pan Kaczyński ma jeszcze większy negatywny elektorat. I co z tego? - zapytał.
Źródło: TVN24