To sprawa polityczna, która jest wtedy, gdy różne osoby przy tych samych działaniach są inaczej traktowane - powiedział w "Faktach po Faktach" adwokat Jacek Dubois, pełnomocnik Kingi Gajewskiej, posłanki Koalicji Obywatelskiej, która we wtorek w Otwocku została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów. - Proszę sobie wyobrazić, że jest konferencja premiera Morawieckiego, przychodzi na nią prezes Kaczyński z megafonem i mówi: "popieram mojego premiera, głosujcie na niego". Idę o zakład, że żaden policjant by się nie pojawił, ewentualnie z kwiatami i szklanką wody albo makowcem - dodał w TVN24.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została siłą doprowadzona do radiowozu przez policjantów i do niego wciągnięta. Do incydentu doszło we wtorek w Otwocku, gdzie odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego. Zdarzenie nagrała kamera TVN24.
CZYTAJ TAKŻE: Gajewska, Nitras, Braun, Bąkiewicz. Różne reakcje policji na zakłócanie wieców, przemówień i konferencji
Świadkowie zdarzenia wskazywali funkcjonariuszom, że jest to posłanka, a i ona sama - jak mówiła później w "Kropce nad i" - chciała się wylegitymować, ale trzymano ją za ręce. Policja natomiast w wydawanych później oświadczeniach pisała między innymi, że "policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet", a "niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji". Opublikowano też nagrania z kamery na mundurze jednego z policjantów.
Dubois: jeżeli dochodzi do czynu zabronionego, to obowiązkiem społecznym jest zawiadomić organy ścigania
Do sprawy odniósł się w środowym wydaniu "Faktów po Faktach" adwokat Jacek Dubois, pełnomocnik Kingi Gajewskiej. Zapewnił, że w tej sprawie będą podejmowane kroki prawne.
- Jest to obowiązek, bo jeżeli dochodzi do czynu zabronionego, to Kodeks postępowania karnego mówi, że obowiązkiem społecznym jest zawiadomić organy ścigania. Analiza tego, co się wydarzyło, wskazuje, że doszło do przestępstwa, a nawet popełnienia czterech czynów zabronionych przez funkcjonariuszy policji - powiedział.
- Także pani poseł nie ma wyjścia, po prostu zachowując się zgodnie z regułami, musi powiadomić prokuraturę, bo jestem przekonany, że prokuratura tego nie dojrzała i jeżeli nie dostanie zawiadomienia, to nie rozpocznie postępowania, które powinna wszcząć jeszcze wczoraj z urzędu - dodał.
Pełnomocnik Gajewskiej wymienia cztery przepisy złamane przez funkcjonariuszy
Gość "Faktów po Faktach" był dopytywany o cztery przepisy, które mieli złamać funkcjonariusze. - Pierwsza rzecz, pani poseł ma immunitet wynikający z artykułu 105. konstytucji. Policjanci wiedzieli, że mają do czynienia z posłem Rzeczypospolitej, bo wynika to wprost z nagrań, którymi dysponujemy, że byli o tym poinformowani. Nie mieli prawa pani poseł zatrzymać - podkreślał Dubois.
Zobacz także: Reporter TVN24 o interwencji policji wobec Kingi Gajewskiej. "Wielokrotnie było powtarzane, że to jest posłanka"
- W momencie kiedy zatrzymali ją, prowadzili za ręce, uwięzili w radiowozie, przekroczyli swoje uprawnienia, czyli przestępstwo z artykułu 231. Kodeksu karnego. W momencie jak policjanci zorientowali się, że zeszli już w tę sferę kryminalną, postanowili zatrzeć ślady, czyli wypuszczają panią poseł. Jeżeli się kogoś zatrzyma, powinno się zrobić protokół zatrzymania, dać do podpisu. Tego dokumentu nie sporządzono, czyli mamy do czynienia z niedopełnieniem obowiązków, czyli znowu artykuł 231. - dodał.
- Dalej, policjanci mając świadomość, że nie mogą zatrzymać posłanki, zatrzymują i najpierw używają chwytów transportowych, czyli de facto pozbawiają jej wolności. Mamy w tym momencie do czynienia z bezprawnym pozbawieniem wolności, czyli artykuł 189. - podkreślał Dubois.
- I na koniec, pani Kinga Gajewska jest funkcjonariuszem publicznym. Wykonuje swoje obowiązki służbowe wynikające z mandatu posła. W związku z tym, w momencie kiedy wobec niej zostaje użyta przemoc, mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariusza zagrożone karą do lat 10 - zaznaczył adwokat.
"Idę o zakład, że żaden policjant by się nie pojawił, ewentualnie z kwiatami i szklanką wody albo makowcem"
Pytany, jak przewiduje rozwój sytuacji, Dubois odpowiedział, że "prokuratura wszczyna postępowanie i bada, czy doszło do popełnienia czynu zabronionego". - Jeżeli miałbym być wróżbitą, to podejrzewam, że prokuratura działa tutaj podobnie jak policja, czyli jako organ polityczny, bo my rozmawiamy o sprawie politycznej - stwierdził.
- Poproszę sobie wyobrazić, że jest konferencja premiera Morawieckiego i przychodzi na nią prezes Kaczyński z megafonem i mówi: "popieram mojego premiera, głosujcie na niego". Idę o zakład, że żaden policjant by się nie pojawił, ewentualnie z kwiatami i szklanką wody albo makowcem - dodał.
Jak zaznaczył gość "Faktów po Faktach", "sprawa polityczna jest wtedy, jeżeli różne osoby przy tych samych działaniach są inaczej traktowane".
Dopytywany o to, jak w tej kwestii jego zdaniem zachowa się prokuratura nadzorowana przez Zbigniewa Ziobrę, Dubois odparł, że "zrobi wszystko, żeby nie podjąć decyzji przed wyborami". - Czyli zacznie pozorować czynności, które doprowadzą do tego, że do wyborów nie zapadnie żadna decyzja - stwierdził.
- A po wyborach będzie albo sprawa umorzona, albo nowa prokuratura i mam nadzieję, że ta sprawa wtedy będzie wyjaśniona. Przy obecnym kierownictwie prokuratury nie wyobrażam sobie, żeby żadna sprawa polityczna skierowana przeciwko opozycji była wyjaśniona, gdzie oczywiście opozycja jest pokrzywdzona - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24