Duszna atmosfera rządów autorytarnych musi się skończyć. Trzeba oddychać, mam nadzieję, pełną piersią, po 13 października - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapewnił, że wierzy w zwycięstwo i dodał, że zwycięstwo "nie zawsze oznacza zajęcie pierwszego miejsca".
13 października odbędą się wybory parlamentarne. Szef ludowców pytany w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego", na kogo zagłosowałby, gdyby nie oddawał głosu na PSL, odparł: - Od 125 lat jest na kogo głosować.
Dodał, że w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie głosuje się na Polskie Stronnictwo Ludowe.
Zaznaczył jednak, że "ktoś, kto nie należy do PSL, a kogo może polecić, to Paweł Kukiz [startuje w ramach komitetu PSL-Koalicja Polska - przyp. red.]".
"Na pewno nie wybieramy się w stronę dzisiaj ugrupowania rządzącego"
Kosiniak-Kamysz pytany, czy wyobraża sobie po wyborach sytuację, w której wchodzi w układy koalicyjne i jeśli tak, to z kim, powiedział, że "wyobraża sobie, że PSL bierze odpowiedzialność za Polskę".
- To od wyborców zależy jaki mandat nam dadzą. Im będzie większy mandat, tym PSL będzie bardziej decydować, jaki będzie kierunek - podkreślił. - Na pewno nie wybieramy się w stronę dzisiaj ugrupowania rządzącego - przekonywał. - Rządy autorytarne, ta duszna atmosfera rządów autorytarnych musi się skończyć, trzeba oddychać, mam nadzieję, pełną piersią, po 13 października - stwierdził.
Pytany, na ile jest w stanie "dać głowę", że politycy PSL nie przejdą na stronę PiS, zadeklarował: - Ja ręczę. Tak jak ręczyłem za drużynę samorządową i żaden członek PSL-u, radny sejmiku wojewódzkiego nie przeszedł na stronę partii rządzącej - dodał.
Zapewnił też, że ręczy również za Pawła Kukiza. - Mówił, że nie przyłoży ręki do żadnych autorytarnych rządów - podkreślił szef ludowców w "Rozmowie Piaseckiego".
"Monowładztwo nigdy dobrze Polsce nie służyło"
Odnosząc się do rządów Prawa i Sprawiedliwości, Kosiniak-Kamysz stwierdził, że "monowładztwo nigdy dobrze Polsce nie służyło". - Nie służy, moim zdaniem, żadnemu krajowi monowładztwo - dodał.
Pytany, czy wyobraża sobie sojusz wszystkich partii opozycyjnych przeciwko PiS po wyborach, powiedział, że to zależy od programu. - My nie zgodzimy się na żadną rewolucję obyczajową - zaznaczył. Dodał, że "jak będzie więcej umiarkowanego centrum, to o porozumienie będzie łatwiej".
Podkreślił również, że są kwestie, których PSL-Koalicja Polska nie odpuści. - Emerytura bez podatku, wprowadzenie ordynacji mieszanej, wprowadzenie dnia referendalnego czy dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorców - wymienił.
- My nie odpuścimy naszych postulatów - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem punktem wspólnym, który już dzisiaj można wskazać, jest "przejście na zieloną stronę mocy".
- W pierwszym kroku prezydent wskazuje przecież kandydata na premiera, więc to od pana prezydenta będzie zależało, kogo wytypuje, a od naszej zdolności rozmowy, możliwości będzie zależało, czy będzie szansa na porozumienie - wskazał.
Zaznaczył jednocześnie, że "na pewno trzeba podjąć próbę budowania większości, która będzie wprowadzać dobry program dla Polski".
"Zwycięstwo oznacza, że jedna partia na pewno nie będzie rządzić"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" dodał, że chciałby, żeby "główna siła opozycyjna trochę zmieniła może kampanię na ostatniej prostej". Ocenił, że "jedynym sposobem prowadzenia ich kampanii jest atakowanie, albo nas, albo Lewicy, i podbieranie głosów".
Jego zdaniem brak udziału w debatach lidera Koalicji Obywatelskiej "jest abdykacją trochę z chęci walki o zwycięstwo i może nie wiary w to zwycięstwo". Powiedział, że sam wierzy w zwycięstwo. Zaznaczył jednak, że ono "nie zawsze oznacza zajęcie pierwszego miejsca".
- Zwycięstwo w tych wyborach oznacza, że jedna partia na pewno nie będzie rządzić - zaznaczył.
Kosiniak-Kamysz: sankcje gospodarcze wobec Rosji należy znieść
Kosiniak-Kamysz pytany był również, w jaki sposób ma zostać otwarty na nowo rynek wschodni, żeby polskie jabłka mogły być tam eksportowane. Powiedział, że jego ugrupowanie chciałoby do tego doprowadzić z pomocą Unii Europejskiej.
Dopytywany, czy jest zwolennikiem, żeby UE zniosła sankcje na Rosję wprowadzone w wyniku aneksji Krymu w marcu 2014 roku i podsycania konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy, szef ludowców odparł, odnosząc się do importu węgla ze wschodu do Polski: - Sankcje to są te 13 milionów ton węgla z Rosji w tamtym roku?
- Dzisiaj uważam, że sankcje polityczne należy utrzymać, sankcje gospodarcze należy znieść - ocenił. Jego zdaniem, sankcje gospodarcze wobec Rosji "nie funkcjonują".
- Nie zgadzam się na balsamowanie brukselskich sumień wprowadzeniem embarga na papierze, a Niemcy się dogadują z Rosją, węgiel rosyjski płynie do Polski. Jakie to jest embargo? Przecież to nie działa, to jest oszustwo jakieś - podkreślił.
- Jaki efekt wywołały te sankcje? Czy one zmieniły sytuację w Donbasie, zmieniły sytuację na Krymie, coś się przez te sankcje zmieniło? - pytał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24