W wyborach parlamentarnych kością niezgody między obozem rządzącym a opozycją stały się głosy nieważne. Eksperci zwracają uwagę, że wyborcy nieważne głosy mogli oddawać świadomie - w ramach protestu. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
W tegorocznych wyborach do Senatu żadnego kandydata nie wskazano w 339 696 głosów, a więcej niż dozwolony jeden kandydat pojawił się na 136 886 kartach do głosowania - wszystkie głosy nieprawidłowe to jednak tylko 2,55 proc. głosów.
Ale czasem głos nieważny oddany jest świadomie. Politolog Szymon Ossowski z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu wytłumaczył, że czasem "jest to wyraz protestu: chcę iść na wybory, ale uznaję, że nie ma kandydata na jakiego mógłbym postawić głos".
Intencje wyborcy w przypadku głosów nieważnych są niejasne - nieważne, czy krzyżyków jest zbyt wiele, czy nie ma ich w ogóle. - Jeżeli przy żadnym nazwisku nie było znaku to nie można zakładać, co wyborca miał na myśli – powiedziała Elżbieta Radomska z Krajowego Biura Wyborczego w Koszalinie.
PiS chce przejąć głosy nieważne
Mimo to Prawo i Sprawiedliwość chce, by przeliczyć jeszcze raz głosy w okręgach senackich, w których ich kandydat przegrał.
W uzasadnieniu do jednego z protestów wyborczych PiS stwierdził, że głosy nieprawidłowo uznane za nieważne "w rzeczywistości powinny być uznane jako głosy poparcia dla kandydata Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości".
- Sam fakt, że mamy do czynienia z głosami nieważnymi, że mamy do czynienia z głosami w których jest więcej krzyżyków niż można oddać, nie jest dowodem, że któraś z partii powinna mieć wyższe poparcie - stwierdził doktor Adam Gendźwiłł, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24