Sejmowa komisja zaopiniowała negatywnie poselski wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Chodzi o zeszłoroczne wybory prezydenckie, które się nie odbyły i w których sprawie Najwyższa Izba Kontroli powiadomiła prokuraturę. Minister nie pojawił się na posiedzeniu. Na pytania posłów odpowiadał Łukasz Schreiber, przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów.
Poselski wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka wpłynął do Sejmu 2 czerwca. 14 czerwca skierowano go do zaopiniowania do komisji administracji i spraw wewnętrznych. Posiedzenie w tej sprawie rozpoczęło się w poniedziałek po godzinie 12 i zakończyło przed 15.
Za pozytywnym zaopiniowaniem wniosku głosowało 14 posłów, 18 było przeciwko, nikt nie wstrzymał się od głosu. W związku z tym komisja zaopiniowała wniosek negatywnie.
Na posiedzeniu spodziewana była obecność Dworczyka, jednak minister się nie pojawił. Na posiedzenie komisji przyszedł za to przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów Łukasz Schreiber, który odpowiadał na pytania posłów w sprawie szefa kancelarii premiera.
"Dymisja ministra Dworczyka pozwoli wprowadzić odrobinę profesjonalizmu"
Wniosek w imieniu parlamentarzystów przedstawił poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras. - Bezpośrednim powodem złożenia wniosku była próba przeprowadzenia w Polsce tak zwanych wyborów kopertowych, które nie miały jakiegokolwiek umocowania prawnego, o czym mówi Najwyższa Izba Kontroli - tłumaczył.
- Administracja państwowa, pan premier Morawiecki, pan minister Dworczyk, szef kancelarii premiera, podejmowali czynności, które były prawnie zastrzeżone dla innych organów, w tym przypadku dla Państwowej Komisji Wyborczej. To jest nie tylko próba przeprowadzenia nielegalnych wyborów, ale to jest absolutnie przestępstwo przeciwko wyborom i w tym sensie próba pewnego rodzaju zamachu stanu - opisał.
Poseł KO zwrócił uwagę na nieujęte we wniosku bieżące wydarzenia, czyli włamanie na skrzynkę mailową Michała Dworczyka. - Ta afera mailowa, afera ze sposobem komunikowania się rządu, pokazuje głębokość patologii jaka się niestety nawarstwiła w kręgach rządowych - stwierdził Nitras.
- Wybory korespondencyjne są wystarczającym powodem, aby ten rząd podał się do dymisji i wystarczającym powodem do odwołania szefa kancelarii premiera - mówił dalej Nitras. - Dymisja ministra Dworczyka pozwoli wprowadzić odrobinę profesjonalizmu, mniej harcerstwa - argumentował. Dodał, że dymisja ta pozwoli "przywrócić powagę w sposobie traktowania państwa przez najważniejszych urzędników".
Schreiber: sytuacja ekstraordynaryjna
Łukasz Schreiber w odpowiedzi ocenił, że zarzuty mają charakter polityczny. Argumentował, że za organizacją wyborów 10 maja stała przesłanka z artykułu 127 konstytucji (o sposobie wybierania prezydenta - red.). Zapewniał, że rząd w tej sprawie kierował się "racją stanu", a nie "interesem partyjnym".
- Mając do czynienia z sytuacją - właśnie tak jak zapisano także w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, ekstraordynaryjną - w której się znaleźliśmy wszyscy jako państwo polskie, rząd podejmował od początku do końca działania mające na celu ciągłość władzy, mając na celu zasady wynikające z konstytucji, broniąc Polaków, nasz kraj, także naszą wiarygodność międzynarodową przed kryzysem konstytucyjnym, przed permanentną wojną i dyskusją o tym, kiedy mają się odbyć wybory - przekonywał.
Szymański: Dworczyk dzisiaj spaliłby się ze wstydu
Jeden z zastępców przewodniczącego komisji, poseł KO Tomasz Szymański, stwierdził, że raport NIK w sprawie wyborów kopertowych jest "sygnałem i pokazaniem opinii publicznej, w jaki frywolny sposób rząd podszedł do organizacji wyborów".
Zwrócił uwagę na nieobecność szefa KPRM na posiedzeniu. - Nie dziwię się, że Dworczyka tutaj dzisiaj nie ma, przecież spaliłby się ze wstydu. To nie jest człowiek, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że naginał prawo - powiedział Szymański.
Wybory kopertowe, kontrola NIK
Chodzi o przygotowanie do wyborów kopertowych z 10 maja 2020 roku, które się nie odbyły. Pod koniec maja szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś skierował zawiadomienia do prokuratury w sprawie premiera Mateusza Morawieckiego, ministra Michała Dworczyka, wicepremiera i szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. W połowie maja Banaś przedstawił wyniki kontroli NIK, według których decyzje premiera o zleceniu druku kart wyborczych "były pozbawione podstaw prawnych".
"Postępowanie ministra Michała Dworczyka w szczególności polegające na przedstawieniu do podpisu premiera, obarczonych głębokimi wadami prawnymi, decyzji w zakresie organizacji tychże wyborów, świadczy o kierowaniu się przez niego wyłącznie partykularnym interesem politycznym, a także o braku wiedzy, doświadczenia oraz poszanowania litery prawa" - napisano we wniosku o wotum nieufności wobec Dworczyka. Dodano, że pismo jest także odpowiedzią na pokontrolne wnioski NIK.
Po godzinie 15 komisja zajęła się podobnym wnioskiem w sprawie wyborów z maja ubiegłego roku, tym razem w sprawie Mariusza Kamińskiego.
Źródło: tvn24.pl