Skala patologii, w którą zaangażowani byli ludzie ze służb specjalnych, osoby z prokuratury i wiele osób publicznych nakazywałaby, aby podjąć działania mające na celu ujawnienie prawdy - mówił Wojciech Kwaśniak, były wiceszef KNF, który został brutalnie pobity przed swoim domem w 2014 roku. Następnie, w 2018 roku agenci CBA bezpodstawnie - zdaniem sądu - zatrzymali Kwaśniaka. - Państwo zdradziło mnie i stawia przed sądem - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
Gościem "Fatów po Faktach" był Wojciech Kwaśniak - były generalny inspektor nadzoru bankowego i były wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
W 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w Warszawie. Bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. - Państwo ustaliło szybko sprawców tego haniebnego czynu dzięki wysiłkowi Wydziału do Spraw Zwalczania Terroru i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji - powiedział w środę Wojciech Kwaśniak w TVN24. - Warto tym osobom dziękować. Niestety wszyscy ci policjanci, którzy zajmowali się moją sprawą, bądź już nie pracują w Policji, bądź już nie pracują w tym Wydziale. Ręce Wołomina są długie i silne - kontynuował.
"Gdy prokuratura zatrzymuje bliskie osoby, jest to trudne dla rodziny"
Kwaśniak został zapytany, co sądzi o tym, że żony skazanych i osadzonych w więzieniu byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika apelowały o uwolnienie ich mężów. - Gdy prokuratura zatrzymuje bliskie osoby, jest to trudne dla rodziny i w pewien sposób zrozumiałe. Ale moja rodzina, ani rodziny innych urzędników KNF-u, którzy byli zatrzymani, nie spotkały się z tym poziomem empatii ze strony rządzących. Spotkaliśmy się za to z wielkimi wyrazami poparcia i empatii ze strony zwykłych ludzi oraz wielu osób ze świata nauki i z rynku finansowego. Za to nadal jestem wdzięczny, bo nadal czuję to wsparcie - powiedział były szef KNF.
- Często, będąc w metrze, czy podróżując gdzieś po Polsce, spotykam zwykłych ludzi, którzy mnie rozpoznają i wyrażają poparcie, bo nie rozumieją, jak można w tej samej sprawie, w której urzędnik omal nie zginął, tego urzędnika zostawić samemu sobie, a następnie po kilku latach przeciwko niemu wytoczyć oskarżenie, że on mógł zrobić więcej w sytuacji, gdy instytucje dedykowane zwalczaniu przestępczości nic nie robiły - mówił Kwaśniak.
"Żona zwracała się do premiera Morawieckiego"
- Żona zwracała się publicznie do premiera Morawieckiego i apelowała, żeby coś w tej sprawie zrobił. Spotkała się z brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi. Za to ze strony wielu znanych polityków padały pod moim adresem skandaliczne wypowiedzi i określenia - relacjonował Kwaśniak.
Prowadzący rozmowę Grzegorz Kajdanowicz przypomniał, że zatrzymanie Kwaśniaka w 2018 roku przez CBA nadzorowane przez Kamińskiego i Wąsika zostało uznane przez sąd okręgowy za "bezpodstawne". Kwaśniak dostał zadośćuczynienie.
- To zadośćuczynienie zostało mi wypłacone, ale minister Ziobro zdążył jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego, która czeka na rozpatrzenie przez Sąd Najwyższy od tej sprawy. Co dziwne, w tej sprawie odmienne stanowisko zajmuje Prokuratura Regionalna w Szczecinie i prokuratura w Warszawie. Prokuratura w Warszawie uważała, że należy mi się zadośćuczynienie, a prokuratura w Szczecinie uważa, że nie - mówił.
- Zarzut jest z artykułu 231 Kodeksu karnego. (...) Wraz z kolegami z KNF-u zostaliśmy oskarżeni nie dlatego, że naruszyliśmy prawo, tylko dlatego, że po czasie prokuratura uważa, że mogliśmy działać jeszcze szybciej - dodał Kwaśniak.
Kwaśniak: państwo zdradziło mnie i stawia przed sądem
- Od szeregu lat domagam się powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Uczciwi ludzie nie mają nic do ukrycia. Skala patologii, w którą zaangażowani byli ludzie ze służb specjalnych, osoby z prokuratury i wiele osób publicznych nakazywałaby, aby podjąć działania mające na celu ujawnienie prawdy. Ta prawda dla wielu będzie szokująca - stwierdził Kwaśniak.
- Wierzę, że prawda zostanie ujawniona. (…) Chciałbym, żeby prawda o tym haniebnym i skandalicznym zdarzeniu, które spowodowało, że państwo zdradziło mnie i stawia przed sądem, została w pełni ujawniona - mówił były wiceszef KNF.
Zatrzymanie Wojciecha Kwaśniaka
W 2018 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie prokuratury zatrzymali byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka i sześciu podległych mu urzędników, w tym Wojciecha Kwaśniaka. Jak informowała Prokuratura Krajowa, zatrzymania dotyczyły niedopełnienia obowiązków przez urzędników przy nadzorze nad SKOK Wołomin w latach 2013-2014.
W 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że zatrzymanie Wojciecha Kwaśniaka było niesłuszne. Sędzia Danuta Kachnowicz w uzasadnieniu tego orzeczenia wyliczyła, że w wyniku akcji Kwaśniak doznał "wstydu, upokorzenia oraz cierpień psychicznych".
Przypomniała, że byłego wiceszefa KNF - stanowisko zajmował za rządów PO-PSL - wyprowadzono z domu w kajdankach, skutego potem w konwoju agenci Biura przewieźli do szpitala, bo skarżył się na stan zdrowia, a potem w konwoju do Szczecina, gdzie przed osadzeniem w izbie zatrzymań został poddany rewizji osobistej.
Zobacz też: Były wiceszef KNF dostanie zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie. Sąd podwyższył kwotę
Pobicie Wojciecha Kwaśniaka
Wojciech Kwaśniak jako wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie. Bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. Proces w tej sprawie ciągnął się od wielu lat. Ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa w końcu 2015 r., jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu 2019 r.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24