"Winny ten w czerwonym krawacie. Popełnił paskudny błąd"

Dziewulski: Oficer BOR-u popełnił błąd
W opinii Dziewulskiego, bląd popełnił oficer BOR stojący najbliżej prezydenta
Źródło: tvn24

Oficer Biura Ochrony Rządu popełnił paskudny, techniczny błąd - stwierdził w TVN24 Jerzy Dziewulski, szef ochrony byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, odnosząc się do ubrudzenia Bronisława Komorowskiego jajkiem przez młodego mężczyznę na Ukrainie. - Funkcjonariusz BOR, stojąc najbliżej prezydenta, powinien się skupić na osobie, która podchodzi do głowy państwa, ale tego nie zrobił. Odwrócił się, bo coś odwróciło jego uwagę - dodał Dziewulski.

Jak powiedział, zadaniem funkcjonariuszy BOR, którzy stali po lewej i prawej stronie prezydenta, była bezpośrednia obserwacja osoby, która zbliżyła się do głowy państwa, w tym przypadku 21-letniego mężczyzny.

W Łucku, kiedy Komorowski zatrzymał się, by przywitać się z ludźmi, doszło do incydentu: do prezydenta podszedł młody człowiek i rozbił o jego ramię jajko, brudząc mu marynarkę.

Ewidentny błąd popełnił - jak ocenił Dziewulski - oficer BOR w czerwonym krawacie, który stał po lewej stronie prezydenta.

- Coś odwróciło jego uwagę, a powinien być skupiony, nie wolno mu było się odwracać w lewo - powiedział. I dodał: to był techniczny, paskudny błąd.

W opinii Dziewulskiego, powinien też natychmiast zareagować oficer, który stał po prawej stronie Komorowskiego. I kiedy 21-latek uniósł lewą dłoń, zamierzając uderzyć prezydenta, funkcjonariusz BOR powinien go powalić na ziemię. - Powinien być natychmiastowy atak, bo ta druga ręka była zagrożeniem - podkreślił Dziewulski.

Były szef ochrony Kwaśniewskiego zapewnił, że jest daleki od krytykowania funkcjonariuszy BOR, ale jeśli popełniają błąd, to trzeba o tym mówić, bo może go wyeliminują.

"Każdy może być zagrożeniem"

Dziewulski podkreślił, że każda osoba, która zbliża się do prezydenta, może być zagrożeniem.

- Jeśli prezydent jest w tłumie i rozmawia z przygodną osobą, wcześniej niekontrolowaną, to funkcjonariusze, którzy stoją po jego prawej i lewej stronie mają obowiązek skoncentrować się na tej osobie, bo z tej strony płynie zagrożenie - powiedział Dziewulski.

Zaznaczył, że to, co się stało w Łucku, to było uderzenie prezydenta.

- Starajmy się nie trywializować tego jajka, bo w rzeczywistości było to uderzenie ręką. Jeśli oficer BOR dopuszcza do uderzenia prezydenta dłonią, w której jest jajko, to ja się staram zadać pytanie na czym w końcu ta ochrona ma polegać? Czy to ma być ochrona fasadowa, że oni chodzą ze słuchawkami w uszach i się pokazują. czy też koncentrują się wyjątkowo na każdym obiekcie, który zbliża się do prezydenta - pytał Dziewulski.

Autor: MAC/zp / Źródło: tvn24

Czytaj także: