Nie widzę wyciągniętej ręki rządu, my na tę rękę czekamy, chcemy wierzyć, że do rozmów dojdzie - podkreślał Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Rząd chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, co się za chwilę może wydarzyć - powiedział. Dodał, że "jeżeli rząd niepoważnie podejdzie do ogromnej determinacji środowiska, to może być zakłócone rozpoczęcie roku szkolnego".
- My nie zakładamy, że strajk może się nie powieść. Natomiast jeżeli okaże się, iż rząd niepoważnie podejdzie do ogromnej determinacji środowiska, to są głosy - i my oczywiście te głosy bierzemy pod uwagę - że może być zakłócone rozpoczęcie roku szkolnego, czyli 1 września 2019 roku - powiedział w rozmowie z TVN24 Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
Strajk w szkołach od 8 kwietnia
- To znaczy, że zajęcia w szkołach się nie rozpoczną tak, jak do tej pory, ale to jest jeszcze daleka przyszłość. Ja wierzę w to i chcę wierzyć w to, że te postulaty, które stawiamy, będą przedmiotem zainteresowania, poważnego potraktowania ze strony rządu, a przede wszystkim premiera - dodał.
W poniedziałek prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował, że prezydium Zarządu Głównego ZNP zdecydowało o rozpoczęciu 8 kwietnia strajku w szkołach i innych placówkach oświatowych, w których - w wyniku referendum - uzyskana będzie zgoda na jego przeprowadzenie.
Związek domaga się wzrostu wynagrodzeń nauczycieli i pracowników oświaty niebędących nauczycielami o 1000 złotych.
Baszczyński: minister Zalewska jest niewiarygodna
Pytany, czy ZNP oczekuje, że to premier zajmie się sprawą wynagrodzeń dla nauczycieli, odpowiedział, że nauczyciele prowadzą rozmowy z minister edukacji narodowej Anną Zalewską już kilka miesięcy i - "jak się okazało - to jest osoba niewiarygodna". - Stąd wystąpiliśmy do premiera i prosimy o to, aby premier nam zagwarantował po pierwsze rozwiązanie tego problemu, a co za tym idzie wzrost wynagrodzeń, bo to przecież jest szef rządu - wyjaśnił.
- Na logikę by wskazywało, że pierwszy nauczyciel, minister edukacji, konstytucyjny minister ma wszelkie uprawnienia i kompetencje do tego, żeby o czymś decydować, ale okazuje się, że pani minister jest niewiarygodna. Opowiada rzeczy, które, niestety, nie mają przełożenia na fakty - stwierdził.
- Uważamy, że tylko premier może być gwarantem - podkreślił Baszczyński.
"Nie widzę wyciągniętej ręki"
Na uwagę, że MEN zapowiedziało, że do konsultacji trafił projekt nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, który ma pozwolić na wypłacenie nauczycielom podwyżki zapowiedzianej na wrzesień 2019 roku, wiceszef ZNP odparł: - To jest zapisane w projekcie ustawy, tylko problem polega na tym, że po pierwsze, z tej ustawy nie wynika, że będzie jakiekolwiek zabezpieczenie środków finansowych, czyli zostanie wydane rozporządzenie, które zwiększy wynagrodzenie minimalne - zaznaczył.
- Ale na to nie ma zabezpieczenia środków - dodał.
- Poza tym - z czym spotkałem się po raz pierwszy - ten projekt mówi o wzroście wynagrodzenia od 1 września do 31 grudnia, czegoś takiego jeszcze w historii rozporządzeń czy ustawy nie widziałem. Ale rozumiem, że w dobrej zmianie wszystko jest możliwe - podkreślił wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Dopytywany, czy rząd w tej sytuacji wyciąga rękę, powiedział, że nie widzi "tej wyciągniętej ręki".
- My na tę rękę czekamy, czekamy na rozmowy. Proszę zauważyć, że decyzja o strajku 8 kwietnia została podjęta 40 dni wcześniej, a więc jest czas na dyskusję i chcemy w to wierzyć, że do rozmów dojdzie - powiedział Baszczyński.
- Jestem przekonany, że rząd chyba nie do końca zdaje sobie sprawę co się za chwilę może wydarzyć. Determinacja pracowników jest ogromna - podkreślił.
Zalewska: oddaliśmy nauczycielom wszystko, co zabrali nasi poprzednicy
Anna Zalewska pytana w środę w radiowej "Jedynce" o zapowiadany przez ZNP strajk w szkołach, poprzedzony referendum, zauważyła, że "o ewentualnym referendum w szkołach powinniśmy rozmawiać w ciszy, bo dzieci i rodzice się denerwują". - Kuratorzy oświaty i my w ministerstwie dostajemy tysiące e-maili i telefonów od rodziców i dzieci - podkreśliła.
- My jesteśmy dla dzieci, konstytucja gwarantuje im prawo do nauki i do bezpieczeństwa - dodała.
Odnosząc się do tego, że ewentualny strajk zapowiadany jest w czasie egzaminów w szkołach, szefowa MEN przypomniała, że "ministerstwo edukacji, i tak jest od 2002 roku, nie ma kompetencji zmieniania terminów [egzaminów - red.]". - To niezależny system, nad którym czuwa Centralna Komisja Egzaminacyjna - wskazała.
- Ja się bardzo poważnie martwię. Próbuję rozmawiać bezpośrednio z nauczycielami, mam z nimi kontakt - powiedziała Zalewska. Jej zdaniem, "doszło do sytuacji dosyć nieoczekiwanej". - W ciągu 3,5 roku oddaliśmy nauczycielom wszystko, co zabrali nasi poprzednicy, wszystkie przywileje - przekonywała.
"Zależy nam na podniesieniu prestiżu zawodowego nauczyciela"
Zalewska zaznaczyła również, że "prezes ZNP Sławomir Broniarz zapowiedział, że odbędą się referenda na temat strajku". - Ja apeluję do nauczycieli, rozmawiam z nimi. Pokazujemy, co zrobiliśmy. Od 2012 roku nie było podwyżek, my w 2017 roku zapowiedzieliśmy je i realizujemy to. Daliśmy setki milionów na dodatkowe zajęcia płatne, 1000 złotych dla nauczyciela stażysty na start, PIT do 26. roku życia bez podatku i kolejne kwoty dodatku stałego dla nauczycieli wyróżniających się - wyliczała.
- Nam zależy na podniesieniu prestiżu zawodowego nauczyciela nie tylko poprzez pieniądze, choć one są bardzo ważne, ale również przez formułę ich oceny, po to, żeby rzeczywiście był pretekst do ciągłego doskonalenia się - wskazała.
"Związki zawodowe biorą odpowiedzialność"
Minister edukacji była gościem wtorkowej "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Odnosiła się tam do postulatów nauczycieli. - Nauczyciele wiedzą, na czym polega odpowiedzialność za egzaminy i doskonale wiedzą, że to nie lata 92-93, kiedy doszło do strajków i można było przełożyć jakiekolwiek egzaminy. To jest po prostu niemożliwe - podkreśliła Zalewska.
- Jesteśmy w sytuacji, w której związki zawodowe biorą odpowiedzialność za to, co ewentualnie może się wydarzyć - dodała. Podkreśliła, że minister edukacji nie może przekładać terminów egzaminów.
- Są one tak ułożone i w takim rytmie, że trzeba zdążyć z oceną między innymi tego egzaminu przed końcem roku szkolnego - dodała.
Strajk, który ma się rozpocząć 8 kwietnia, ma być bezterminowy. Decyzję o terminie jego zakończenia ma podjąć Prezydium Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi.
10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty. 6 maja mają się rozpocząć matury.
Autor: kb//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24