- Zabrze miało najniższą frekwencję ze wszystkich miast aglomeracji śląskiej.
- W kampanii odwiedzili je Sławomir Mentzen i Karol Nawrocki. Ten drugi z kandydującym wówczas na prezydenta Rumunii, ultrakonserwatywnym i prorosyjskim Georgiem Simionem.
- Emocje wokół drugiej tury wyborów są ogromne. - Czasami rozmawiamy o wyborach, ale nie drążymy tematu, żeby ktoś nie wybuchł - mówi nam jedna z rozmówczyń.
11 maja mieszkańcy Zabrza odwołali ze stanowiska prezydent miasta Agnieszkę Rupniewską, która rządziła zaledwie rok. To nie zdarza się często. Na Śląsku referendum odwoławcze przeprowadzano pięć razy i tylko dwóch prezydentów pożegnało się ze stołkiem. Bo liczy się frekwencja. Do urn musi pójść 3/5 osób, które brały udział w poprzednich wyborach samorządowych.
- Liczyliśmy na to, że referendum odwoławcze pobudzi na stałe partycypację obywatelską. Ale może bez tego referendum byłoby jeszcze gorzej? - mówi Kamil Żbikowski, twórca ruchu miejskiego Lepsze Zabrze, zabrzański radny, kandydat na prezydenta Zabrza w wyborach samorządowych w 2024.
Tydzień po referendum, 18 maja w pierwszej turze wyborów na prezydenta Polski na mapie aglomeracji śląskiej Zabrze jest białą plamką. Frekwencja wyniosła tam 57, 57 procent, podczas gdy najwyższa w regionie to 71,99 procent, a w skali województwa 66. Gorzej było tylko we wsiach powiatu raciborskiego na obrzeżach regionu.
- Od wielu lat w wyborach różnego szczebla frekwencja w Zabrzu jest jedną z najniższych w województwie – przyznaje Żbikowski.
Wciśnięci pomiędzy, omijani politycznie
Co się dzieje w Zabrzu? Jedynymi ośrodkami aktywności społecznej, jak mówi Żbikowski, są rady dzielnic, o których mało kto wie. Na sesje rady miasta przychodzą pojedyncze osoby. Chyba że uchwały dotyczą podwyżek opłat albo likwidacji szkoły. – Może nasz problem polega na tym, że jesteśmy wciśnięci między dwa prężnie rozwijające się miasta, Katowice i Gliwice – zastanawia się Żbikowski.
Zabrze staje się sypialnią, ale nie dlatego, że ludzie się tu przeprowadzają, tylko że mieszkańcy pracują poza miastem. Nowe domy nie rosną.- Jesteśmy w czołówce wyludniających się miast na Śląsku, zajmując pierwsze miejsce na przemian z Bytomiem i Świętochłowicami. Lokali gastronomicznych tyle samo się otwiera, co zamyka. Nie ma oferty pracy w usługach dla biznesu, sam muszę jeździć do pracy do Katowic – mówi radny. – Nasi sąsiedzi są poważniej traktowani. Zabrze od dawna nie ma swojego przedstawiciela w Sejmie ani w Senacie. Jesteśmy politycznie omijani - dodaje.
W trwającej kampanii wyborczej Zabrze odwiedziło tylko dwóch kandydatów. Sławomir Mentzen z Konfederacji, ale on zjeździł niemal całą Polskę. I Karol Nawrocki, kandydat PiS, która to partia – jak twierdzi Żbikowski – chciała zbić kapitał na odwołaniu Rupniewskiej, popieranej przez swojego największego rywala, czyli KO.
Nawrocki pokazał się zabrzanom 13 maja w towarzystwie George Simiona, ówczesnego kandydata skrajnej prawicy na prezydenta Rumunii. Kandydat PiS na polskiego prezydenta przedstawił Simiona jako przyszłego prezydenta Rumunii. Ostatecznie wygrał tam Nicușor Dan, który wsparł Rafała Trzaskowskiego.
Pomylił się i nic nie ugrał. W pierwszej turze w Zabrzu Trzaskowski wyprzedził go o ponad 7 tysięcy głosów, o 11 punktów procentowych. Frekwencja w drugiej turze może być wyższa, jeśli jest więcej takich mieszkańców jak Krystian, lat 51, który z zasady nie chodzi na pierwsze tury. - Nie uważałem, że to konieczne iść na pierwszą. Wiedziałem, że w pierwszej nikt nie wygra.. Teraz pójdę - mówi.
- Ale to przez takich jak pan niszowi kandydaci nie mają szans - zauważam.
- Ja nie miałem niszowego kandydata. Nie powiem którego, ale od początku jest to jeden z tych, którzy przeszli - odpowiada Krystian.
Rozmawialiśmy o wyborach z mieszkańcami Zabrza tydzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich.
Radek pójdzie oddać głos nieważny
- Ludzie tu jakoś szczególnie nie garną się do urn. Miasto jest troszkę podupadłe i ludzie myślą, że nic nie są w stanie zmienić - mówi Radek, lat 40. - My chodzimy, bo kto nie chodzi, nie ma potem prawa narzekać – dodaje jego żona Ola, lat 36.
Oni wiedzą, jakim ważnym narzędziem jest frekwencja. Na referendum odwoławcze nie poszli właśnie z tego powodu. – Żeby nie robić frekwencji, żeby referendum nie było ważne – mówi Radek. Chociaż nie byli zadowoleni z rządów Rupniewskiej. Ale: – Powinniśmy dać jej czas. Z pustego i Salomon nie naleje, miasto było zadłużone, jak pani Rupniewska je przejmowała i nie zdążyła się wykazać – mówi Ola.
Radek: - Prezydentka nie komunikowała się z obywatelami, nie mówiła, co robi, jak, kiedy, po co. I narrację przejęła opozycja, przedstawiając ludziom jej decyzje w sposób krytyczny.
- Jak to? Podobno były spotkania z prezydentką w dzielnicach co wtorek i czwartek? - wtrącam.
- Mówiła, co chciała, pytania zadawali podstawieni ludzie, a jak z tyłu padało niewygodne pytanie, to nagle musiała wyjść. Nie chciała się spowiadać szaremu człowieczkowi, o co w tym wszystkim chodzi - jak mówią nam inni mieszkańcy.
Najgłośniej w mieście huczało o tym, że Rupniewska zwalnia pracowników budżetówki. - Ale ileż osób może w tych urzędach pracować? Człowiek idzie załatwić jedną rzecz, a tam trzy panie siedzą, z czego jedna obsługuje - mówi Ola.
Mówiło się w Zabrzu, że jednym koszem na śmieci zajmowały się trzy wydziały.
- W 150-tysięcznym mieście, jakim jest Zabrze, 800 urzędników to przesada. No ale pani Rupniewska zwalniała jednych, a po cichu zatrudniała nowych - zauważa Radek.
Podobnie w trakcie kampanii na prezydenta Polski narrację w Zabrzu próbowali przejąć Mentzen l Nawrocki. Pozostali kandydaci ominęli to miasto, chociaż mają tutaj swoich wyborców. Adrian Zandberg ma Radka, a Magdalena Biejat - Olę.
- Wybieracie się na drugą turę? – pytam. – To obowiązek – odpowiadają chórem. - Do urn pójdziemy, frekwencję utrzymamy, zdecydowanie nie zagłosujemy na Nawrockiego, ale ja się zastanawiam nad oddaniem głosu nieważnego – mówi Radek. – Ja jestem lewicowy od dawna i Trzaskowski jest już dla mnie niewiarygodny. Polskie społeczeństwo poszło w bardzo konserwatywną stronę. A Trzaskowski, mając takie progresywne poglądy, liberalno-lewicowe, próbował się w tę konserwatywną stronę zwrócić. Można zmieniać poglądy, ale nie tuż przed wyborami, bo dla mnie to oznacza, że ktoś coś mówi tylko pod wybory.
- Na przykład? – wtrącam.
- Na przykład z tym murem na granicy z Białorusią. Platforma to krytykowała. A teraz mówią, że oni ten mur to wybudowali.
Ola też będzie miała dylemat w drugiej turze, bo chciała, żeby rządziła kobieta. – Kobiety muszą dojść do władzy. Nie mogą bez przerwy rządzić mężczyźni, bo z tego nie dzieje się nic dobrego. Mężczyźni tylko leją się po mordach. Może gdyby rządziła kobieta, byłoby to bardziej konstruktywne. Na to liczyłam. Oddałam głos na panią Biejat, chociaż widziałam, że ona raczej nie ma szans, sama przyznała, ze z kampanią wyborczą w internecie trochę się zagapili. Myślałam też o pani profesor Senyszyn, ale przydałaby się młoda krew w polskiej polityce.
Syn Anny zameldowany jest u niej, ale żyje w Niemczech
- Chyba połowa miasta pracuje za granicą. Znam wiele takich osób. W Zabrzu są zameldowani u rodziców albo krewnych, a przebywają za granicą. Tak jak mój syn, który mieszka i pracuje w Niemczech. Dlatego była taka niska frekwencja na wyborach – tłumaczy Beata, lat 60.
- W Zabrzu nie ma pracy?
- Pracy jest mało i jak człowiek szuka, to się wydaje, jakby wszystko było załatwiana po znajomości. Syn pracował w Zabrzu jako kurier, a w tej chwili w Niemczech pracuje na wózku widłowym. Problem w tym, że w naszym kraju są nierównomierne rozłożone ceny. Czynsze są wysokie, połowę pensji zjadają media. A za co żyć? Niech się pani przejdzie po głównej ulicy Wolności w Zabrzu, co piąty czy dziesiąty lokal otwarty, reszta to pustostany i ciągle coś się likwiduje. A w Niemczech stosunek opłat do zarobków jest odwrotny. Dlatego nie ma w Zabrzu ludzi, dlatego nie chodzą na wybory.
- Pani była?
- Byłam i nie głosowałam na Trzaskowskiego, a teraz chyba będę musiała oddać głos na Nawrockiego. W tej chwili PiS mnie bardziej przekonuje. Tak samo Konfederacja.
- Czyli w pierwszej turze był Mentzen?
- Nie zdradzę - ucina Beata. -. Mentzen mnie trochę zraził tymi wypowiedziami, z którymi się nie zgadzam, żeby nie chronić kobiety przed gwałtami. Aż mną zatrzęsło. Potrzeba nam teraz imigrantów, których się będzie hołubić, a oni będą gwałcić Polki.
- Ale Mentzen jest przeciwko imigrantom.
- Ale obojętne imigrant, czy nasz. Gwałt to gwałt. Dlaczego na kobietę, która jest ofiarą, mamy zwalać jeszcze potem winę? Jest tam może jakieś grono, które się naprawdę prosi, prowokuje ubiorem. Ale pozostałe to są normalne kobiety, które wracają z pracy wieczorem .
- Mentzen mówił o gwałcie w kontekście aborcji, że jest przeciwnikiem przerywania nawet ciąży z gwałtu.
- Co do aborcji, uważam, że to powinna decydować kobieta, a jeśli ma partnera, to z partnerem. Wiem, jak to jest opiekować się osobą niepełnosprawną. Przez pół roku opiekowałam się mamą, z którą nie było kontaktu. Opiekowaliśmy się mamą razem z bratem i czasem brakowało oddechu. Nie mówię o lekkiej niepełnosprawności, ale o takiej ciężkiej, gdzie rodzic jest niewolnikiem tego dziecka, bo trzeba go karmić, ubierać, nosić i nie ma żadnej poprawy, a biorąc pod uwagę naszą służbę zdrowia, gdzie wszędzie czeka się w kolejkach, nie ma dostępu do darmowej rehabilitacji, trzeba za wszystko płacić i to taka matka musiałaby mieć 20 tysięcy miesięcznie tylko na dziecko.
- PiS jest bardziej przeciwne aborcji niż PO, a pani chce oddać głos na Nawrockiego.
- Pan Trzaskowski mnie nie przekonuje zupełnie. Mówi jedno, a za chwilę nie pamięta.
- Na przykład?
- Po prostu lawiruje jak pan Tusk. Jak PO pozbędzie się Tuska i jego akolitów, to może zacznie być dla mnie wiarygodną partią.
- A sprawa z mieszkaniem pana Jerzego nie zniechciła panią do Nawrockiego?
- Po prostu w to nie wierzę. Nie mam możliwości sprawdzenia. Czemu to nie wyszło jak był proponowany na kandydata? Nagle teraz. To jest szyte grubymi nićmi. Jest wypowiedzi jakiejś tam pielęgniarki, która sama mogła mieć dziwne motywy. Może jej zapłacono? Wiemy, co mówi Nawrocki, a z tym panem Jerzym nie było żadnego wywiadu.
- A ustawki Nawrockiego?
- A ta cała sprawa z finansowaniem kampanii Trzaskowskiego? - odpowiada Beata. - Jakby jednej i drugiej stronie wierzyć, to żaden z tych panów nie nadawałby się na prezydenta. .
Tamara chce mieć prezydenta władającego językami
- Byłam na referendum odwoławczym prezydentki Zabrza, byłam na pierwszej turze wyborów prezydenckich i pójdę na drugą turę. Nie pozwolę, żeby inni decydowali za mnie. Każdy głos się liczy. Głosowałam na Trzaskowskiego i teraz też oddam głos na niego, bo nic złego w kampanii mu nie wyciągnęli – mówi Tamara, lat 50.
- Uważam, że głowa państwa to powinien być człowiek na poziomie, władający językami, reprezentacyjny i taki jest Trzaskowski. W dodatku sprawdził się jako prezydent miasta – wyjaśnia Tamara.
- Ma pani w rodzinie zwolenników Nawrockiego?
- Wśród znajomych, w pracy - tak. Czasami rozmawiamy o wyborach, ale nie drążymy tematu, żeby ktoś nie wybuchł. Ludzie nie zmienią decyzji. Można powiedzieć, jakie się ma poglądy, ale nie można nikogo przekonać, namówić.
- W referendum odwoławczym głosowała pani jak?
- Za odwołaniem pani Rupniewskiej.
- To nie sprzeczność? To ta sama partia co Trzaskowski.
- Liczy się człowiek, nie partia. Pani Rupniewska za mało wychodziła do ludzi.
- A Trzaskowskiego nie było w Zabrzu w trakcie kampanii. A Nawrocki był.
- Nie śledziłam maniakalnie kampanii. Za dużo zdrowia mnie to kosztuje. Wypowiedzi w debatach są poniżej pasa, niesmaczne.
Trzaskowski był w sąsiednich Gliwicach - w grudniu na konwencji Koalicji Obywatelskiej.
Co różni Biejat od Trzaskowskiego? Barbara: Płeć
- W pierwszej turze oddałam głos na Magdalenę Biejat, bo od zawsze mam lewicowe poglądy, to teraz moim naturalnym wyborem będzie Trzaskowski – mówi Barbara, lat 54.
- A dlaczego Biejat, a nie Zandberg?
- Bo Zandberg to dla mnie troszeczkę, nie chciałabym powiedzieć pieniacz, ale coś w ten deseń. W ogóle jestem za tym, żeby tych kandydatów było mniej, żeby te środowiska się jednoczyły, żeby lewicę nie reprezentowało kilka osób.
- A co różni Biejat od Trzaskowskiego?
- Płeć. Kobiety powinny być za kobietami. Ciągle są gorzej wynagradzane, mniej ich w tej polityce, nie są zachowywane parytety. To główny powód, dlaczego pani Biejat. Mogłaby być także pani profesor Senyszyn, ale stawiam na osoby młode, bo widzę w nich potencjał.
- Dlaczego tak mało ludzi w Zabrzu poszło do wyborów?
- Zabrze słynie z niskiej frekwencji. W dalszym ciągu pokutuje tu przekonanie, że jeden głos niczego nie zmieni. Może ludzie czują się w Zabrzu lekceważeni przez kandydatów? Nawrocki i Mentzen byli. Trzaskowskiego faktycznie nie było – przyznaje Barbara.
Anna straciła Brauna
- Mój kandydat odpadł w pierwszej turze i teraz żaden mi nie odpowiada – mówi Anna, lat 42, która głosowała na Grzegorza Brauna.
- A co różni Brauna od Nawrockiego?
- Może nie powinniśmy się sugerować plotkami, ale coś tam wyszło z tym mieszkaniem, że komuś zabrał.
- A gdyby nie ta afera, zagłosowałaby pani na kandydata PiS?
- Kiedyś głosowałam na PiS, ale za namową męża. Mąż był takim pisowcem. Powiem szczerze, że dla mnie oni wszyscy są tacy sami. Może za wyjątkiem tego Grzegorza, chociaż też nie wiadomo .
- A Braun czym do siebie panią przekonał?
- No, mówi dobrze, mówi mądrze, ale czy coś z tego wyniknie? Już niejeden tak mówił.
- Była pani na jego wiecu?
- Na YouTube oglądałam.
- I jaki pogląd pani z nim podziela?
- To wolałabym zachować dla siebie.
- Ale ktoś wygra bez pani głosu, Trzaskowski albo Nawrocki.
- Nie ma to dla mnie znaczenia. Każdy ma coś za uszami. .
Ewa chciałaby się usamodzielnić, mieć swoje mieszkanie
- Zaciągałam do wyborów moich najbliższych, chłopaka, przyjaciela. Mój ojciec w ogóle nie chodzi na wybory. Uważa, że nie ma na kogo głosować. Nie chce wybierać między złem a złem. Ja się z tym nie zgadzam, bo przecież ktoś rządzić musi. Skoro mamy taką możliwość, są te wybory, póki jest demokracja, to powinniśmy z tego korzystać. – mówi Ewa, lat 20. - Interesuję się polityką i chodzę do wyborów, bo chcę żyć w Polsce, nie za granicą.. A nie podoba mi się w jakim stanie jest mój kraj. Nie podoba mi się, że wszystko jest ustawione, że nasz prezydent nie podejmuje decyzji, tylko robi to, co mu każą.
- Kto mu każe?
- Kaczyński. Prezydent Duda to jest taka jego pacynka. Bardzo oczekuję zmiany i że będzie to dobra zmiana.
- Odgaduję, że nie będzie pani głosować na Nawrockiego?
- Nie. Na Trzaskowskiego.
- A nie boi się pani, że Tusk będzie coś nakazywać Trzaskowskiemu, jak Kaczyński Dudzie? Trzaskowski sam przestrzegał wcześniej przed rządami jednej partii.
- Nie obawiam się, bo z PO bardziej się zgadzam, niż z PiS. Nie utożsamiam się z PO w stu procentach, ale dużo mi do niej bliżej. Nie chcę PiS-u. Pora na kogoś innego. W pierwszej turze wahałam się między panem Trzaskowskim a panią Biejat. Ostatecznie oddałam głos na panią Biejat. Ona do mnie bardzo przemawiała. Właśnie skończyłam szkołę, będę szukała pracy, a pani Biejat dużo mówiła, że chce usprawnić dostęp do mieszkań. Mi na tym od zawsze zależało, żeby się jak najszybciej usamodzielnić. Chciałabym mieć już własne mieszkania, oglądałam ceny i jest ciężko kupić. A na mieszkanie komunalne w Zabrzu trzeba czekać 10 lat i dostaje się ruderę do remontu.
- Czemu dzieci nie mogą głosować na prezydenta? – wtrąca się do rozmowy Jaś, ośmioletni brat Ewy. Towarzyszył siostrze w pierwszej turze, wrzucał kartę do urny.
- Jeszcze za mało wiesz, kochanie – mówi do chłopca Ewa. - Ja też nie jestem nie wiadomo jak wyedukowana politycznie. Podzielam poglądy mojej mamy, tak jak babcia, gdyż uważam, że mama jest jedną z najmądrzejszych osób na świecie. Mama jest nauczycielką wspomagającą, których pani Rupniewska chciała zwalniać albo obniżać im pensje. I mama mimo to nie głosowała w referendum przeciwko odwołaniu prezydentki. Była wkurzona, ale mówiła, że aby coś dostać, trzeba najpierw coś poświęcić. Powierzchownie wiem, co się dzieje. Interesuję się głownie prawami kobiet, a jeszcze ważniejsze dla mnie jest, żebyśmy nie wyszli z Unii. To jest dla mnie teraz priorytetem. Zwłaszcza wobec tego, co się teraz dzieje za wschodnią granicą.
- A zgodziłaby się pani na to, żeby polscy żołnierze walczyli na Ukrainie? To jest jedno z pytań, które przeciwnicy stawiają Trzaskowskiemu. Teraz, wiadomo, nie jest to możliwe. Ale jak Ukraina wejdzie do NATO? Za dziesięć lat pani brat Jaś będzie już w wieku poborowym.
- To jest bardzo ciężkie pytanie. Generalnie uważam, że na wojnę powinni chodzić wyłącznie politycy, bo to oni do tego prowadzą. Nie uważam, że można do tego kogoś zmuszać. Ale wiem że to tak nie działa. Wojna jest dla mnie trudnym tematem.
- Ma pani 20 lat i głosuje na Trzaskowskiego, który – takie są komentarze – podobnie jak Nawrocki, nie przemawia do młodych, dlatego młodzi na nich nie głosowali.
- To że Trzaskowski nie zwraca się specjalnie do młodych, to nie znaczy, że nie mówi do mnie. Zawsze mówi do Polski, do Polaków, do ludności. Ja się w Polsce urodziłam, ja w Polsce mieszkam, więc czuję, że mówi do mnie. Nie muszę być wymieniona po wieku czy po imieniu.
Autorka/Autor: Małgorzata Goślińska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Małgorzata Goślińska/ tvn24.pl