Za oceanem coraz więcej polityków i ekspertów godzi się z wizją dostarczania Ukrainie broni do walki z rebeliantami i rosyjskimi wojskami, ale wiceszef polskiej dyplomacji najwyraźniej się tego boi. W "Kontrwywiadzie" RMF FM Rafał Trzaskowski stwierdził, że pomysł wysłania broni do naszych sąsiadów wyszedł ze strony USA, a Polska dostarczać jej nie będzie, bo "może to doprowadzić, przy nieobliczalności Putina, do dalszej eskalacji problemu".
Wiceszef MSZ mówił w środę w rozmowie z Konradem Piaseckim, że "Polska jest adwokatem Ukrainy" i kluczowe jest dla nas "przerwanie przelewu krwi" i "zadbanie o to, żeby Ukraina dalej miała swój suwerenny wybór, jeżeli chodzi o jej przyszłość". - To są warunki dla nas absolutnie zasadnicze - powiedział minister.
"I w tym momencie ten konflikt staje się nieobliczalny"
Uznał jednak, że Polska jako adwokat Ukrainy nie będzie jej bronić, dostarczając sprzęt wojskowy. Według Trzaskowskiego o tej opcji mówią Amerykanie, bo jest to ich sposób na "wywieranie presji" na Kreml.
Jak deklaruje wiceszef MSZ, Polska nie zamierza w tym uczestniczyć, bo Władimir Putin jest "nieprzewidywalny", a reakcja Warszawy lub innego zachodniego kraju mogłaby go tylko zdenerwować. - Proszę pamiętać, że dostarczanie broni wiąże się z niesłychanymi konsekwencjami - przewiduje minister. I kontynuuje: - To może doprowadzić przy nieobliczalności Putina do dalszej eskalacji problemu. Jeżeli Amerykanie chcieliby dostarczać tę nowoczesną broń, to musieliby przysłać swoich żołnierzy, żeby uczyli Ukraińców. (...) I w tym momencie ten konflikt staje się nieobliczalny. A eskalacja może być dalsza - Rosjanie mogą tam wysłać jeszcze więcej żołnierzy, jeszcze więcej sprzętu, mogą się posunąć na południe Ukrainy, na zachód Ukrainy. Tu niestety te scenariusze są możliwe. Pamiętajmy o tym, że nawet jeżeli serce niektórym dyktuje to, że dobrze byłoby pomóc Ukraińcom, to trzeba również brać pod uwagę te bardzo złe scenariusze.
Trzaskowski dodał też, że Polska "nie żałuje", że nie będzie jej przy stole obrad w Mińsku, gdzie Putin będzie rozmawiał w środę z Petrem Poroszenką, Angelą Merkel i Francoise'em Hollandem, bo "prawdziwe decyzje" podejmuje tylko Unia Europejska.
Wiceszef polskiej dyplomacji stwierdził też, że Polska "nie poprze każdego zaostrzenia sankcji wobec Rosji", bo musi bronić własnych interesów.
"Wykazaliśmy strach przed eskalacją konfliktu"
Wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt powiedział, że źle się stało, iż dyskusja na temat dostaw broni dla Ukrainy nabrała bardzo silnego elementu politycznego.
- Stało się to źródłem dodatkowych podziałów w Europie, które oczywiście są na rękę Rosji. Zamiast czytelnego sygnału, że wspieramy Ukrainę, dyskutując na temat sprzedaży uzbrojenia Ukrainie wykazaliśmy strach przed eskalacją konfliktu. A nic tak nie prowokuje Putina do eskalacji konfliktu, jak nasz strach przed tym konfliktem - zaznaczył Eberhardt.
Ocenił, że Ukraina potrzebuje uzbrojenia, przede wszystkim środków łączności i rozpoznania. - Być może lepiej byłoby, gdyby te państwa zachodnie, które mają ochotę sprzedawać broń, sprzedawały ją bardziej poufnymi kanałami, bez tego elementu politycznego, który obnaża podziały w Europie i brak naszej determinacji - dodał Eberhardt.
Dopytywany, czy w UE możliwy jest konsensus w tej sprawie, ekspert odparł: - Nie widzę możliwości konsensusu. Mam wrażenie, że im dłużej dyskutowana jest sprawa sprzedaży uzbrojenia, tym bardziej przywódcy Europy zachodniej obawiają się tego.
"Rosja drapieżnym, antyzachodnim krajem"
- Uważam, że Zachód powinien uzbroić Ukrainę, a wiodącą rolę powinny w tym odgrywać Stany Zjednoczone, dostarczając nie tylko broń nieśmiercionośną, ale też śmiercionośną, której będzie potrzebować ukraińskie wojsko przeciwko separatystom i wsparciu wojskowemu ze strony Rosji - stwierdził tymczasem we wtorek Wess Mitchell, dyrektor waszyngtońskiego think-tanku CEPA. Jak mówił, natychmiastowe podjęcie przez kraje zachodnie takich działań może dać "odczuwalny efekt".
- Zbliża się moment, kiedy możliwość udzielenia zdecydowanego wsparcia wojskowego będzie się zmniejszać. Musimy działać teraz, musimy działać zdecydowanie, aby udostępnić Ukraińcom narzędzia, dzięki którym będą mogli się bronić. (...) Sankcje ekonomiczne nie powstrzymały Rosji i nie powstrzymają w przyszłości rosyjskiego rewizjonizmu - zaznaczył Mitchell.
Jak mówił, celem działań krajów zachodnich musi być "przetrwanie niepodległej Ukrainy, z niezależną polityką zagraniczną, funkcjonującą gospodarką i prozachodnią orientacją".
- Musimy uzbroić Ukrainę, dostarczać tam żywność i pomoc finansową. Powinniśmy oczekiwać w zamian przeprowadzenia reform, ale nie można popełnić błędu i powiązać długoterminowych reform z imperatywem przetrwania niepodległego podmiotu pomiędzy Polską a Rosją - przekonywał amerykański ekspert.
Mitchell uważa, że obecnie dokonuje się korekta amerykańskiego myślenia o Rosji. Jest ona widoczna u administracji Obamy, a polega na uświadomieniu sobie, że "Rosja jest drapieżnym, głęboko antyzachodnim krajem, który ma zamiary i możliwości, aby siłowo dokonywać zmian w swoim otoczeniu".
Autor: adso/kka / Źródło: PAP, RMF FM