Jeśli nawet Marian Banaś czegoś nie dopełnił, nie tak się zachował, i to nawet spowoduje, że będzie musiał odejść ze stanowiska, to jednak nie przekreśla to jego dokonań jako szefa Krajowej Administracji Skarbowej, bo te dokonania były wielkie - mówił w "Kropce nad i" wicepremier Jacek Sasin, komentując wątpliwości wokół oświadczeń majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli.
Centralne Biuro Antrykorupcyjne zakończyło 16 października kontrolę oświadczeń majątkowych szefa NIK Mariana Banasia. Postępowanie objęło dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy Banaś był kolejno wiceministrem i ministrem finansów.
Dzień po opublikowaniu informacji o zakończeniu kontroli przez CBA, Banaś poinformował, że wraca do obowiązków prezesa NIK. Wcześniej przebywał na bezpłatnym urlopie, na który udał się pod koniec września, po emisji reportażu "Superwizjera" TVN dotyczącego niejasności wokół jego oświadczeń majątkowych.
Banaś w siedmiodniowym terminie skierował wyjaśnienia do zastrzeżeń zawartych w protokole CBA. Uwagi prezesa NIK do raportu dotarły już do biura. Liczą kilkanaście stron.
"Na pancerzu pojawiły się skazy"
W "Kropce nad i" wicepremier Jacek Sasin zapytany, czy Marian Banaś przestał już być "pancerny", odpowiedział, że nie wie, czy "kiedykolwiek był on pancerny".
- Tak go rzeczywiście nazywano, bo był taki bezkompromisowy w walce z mafiami VAT-owskimi, tutaj odniósł wielkie sukcesy - ocenił.
Sasin zaznaczył, że "jednak na tym pancerzu pojawiły się skazy w ostatnim czasie wraz z ujawnieniem informacji dotyczących majątku".
- Nie chcę tego w tej chwili absolutnie przesądzać. Mamy z jednej strony doniesienia prasowe, z drugiej strony dementowanie tych doniesień przez samego zainteresowanego. Oczekuję spokojnie na to, aby ostateczny werdykt w tej sprawie wydały służby państwa - mówił. - Procedura nie jest jeszcze zakończona - dodał wicepremier.
"Rzeczpospolita" napisała o toczącym się od dwóch lat śledztwie w sprawie wyłudzeń podatku VAT dokonywanych przez grupę przestępczą, którą mieli kierować wysocy urzędnicy Ministerstwa Finansów. - Nie ma sensu wyciągać wniosków, że obciąża to samego Mariana Banasia - skomentował to Sasin.
Dodał, że nie wie "jaki był stan wiedzy Mariana Banasia w momencie, kiedy podejmował decyzję o odwołaniu" urzędników podejrzewanych o udział w aferze. - Zareagował w ten sposób, że odsunął te osoby, zwolnił je z pracy. Być może nie było wtedy podstaw, aby zwolnić pracownika dyscyplinarnie, to jednak drastyczny krok - ocenił.
- Marian Banaś jako minister finansów i wcześniej szef Krajowej Administracji Skarbowej zatrudniał tysiące osób - powiedział.
Na uwagę, że Arkadiusz B. był szefem Krajowej Szkoły Skarbowości, a Krzysztof B. - dyrektorem Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier Ministerstwa Finansów, Sasin odpowiedział, że "nikt nie kwestionuje, że były to ważne osoby w resorcie finansów". - Żaden z pracodawców nie ma skanera w oczach, (..) natomiast Marian Banaś mógł nie mieć tej wiedzy - powiedział Sasin. - Państwo zadziałało prawidłowo. Te osoby zostały zdemaskowane, aresztowane, nikt ich nie krył i nie próbuje tłumaczyć - dodał.
Sasin: niejasności nie przekreślą dokonań w KAS
Wicepremier przyznał, że istnieje problem "wiarygodności [Banasia - red.], ponieważ pełni on bardzo ważną, konstytucyjną funkcję prezesa Najwyższej Izby Kontroli". Zaznaczył jednak, że nie można nikogo osądzać a priori, uprzedzając fakty.
- Jeśli nawet Marian Banaś czegoś nie dopełnił, nie tak się zachował, i to nawet spowoduje, że będzie musiał odejść ze stanowiska, to jednak nie przekreśla to jego dokonań jako szefa Krajowej Administracji Skarbowej, bo te dokonania były wielkie - ocenił Sasin.
Zaznaczył, że "Banaś odzyskał setki miliardów złotych do budżetu państwa" i "dzięki temu realizujemy nasze projekty społeczne, również 500 plus". - Marian Banaś tego dokonał ze swoim zespołem, z tysiącami pracowników aparatu skarbowego - mówił.
Sasin przekonywał, że na dziś nie ma podstaw, aby nazywać szefa NIK "czarną owcą". - Jeżeli się okaże, że cokolwiek zrobił źle, złamał prawo, to wtedy to powiem - podkreślił.
Ministerstwo Skarbu ma wrócić
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel poinformował w środę, że kierownictwo Zjednoczonej Prawicy ustaliło strukturę przyszłego rządu. Dzień później w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował, że "w nowym rządzie powstanie ministerstwo skarbu". Potwierdził też, że resortem ma kierować Jacek Sasin.
Sasin zapytany o to oświadczenie odparł, że czeka w tej sprawie "na komunikat pana premiera Mateusza Morawieckiego". - To on będzie oznajmiał, jak będzie wyglądał przyszły rząd. Uważam, że tego typu komunikaty powinien formułować pan premier - powiedział.
Resort, którym - według zapowiedzi marszałka Karczewskiego - ma kierować Sasin, został przez Prawo i Sprawiedliwość zlikwidowany w 2016 roku za czasów rządów Beaty Szydło. Istniał od 1996 roku.
- Z tego, co się orientuję, to nie ma mowy o tym, żeby to było takie proste odtworzenie Ministerstwa Skarbu Państwa. My je zlikwidowaliśmy właśnie dlatego, że ten model nadzoru nad spółkami skarbu państwa nie był według nas właściwy - tłumaczył Sasin.
Jak wskazał, "dzisiaj mówimy o tym, żeby zbudować nowy model nadzoru, nowe ministerstwo z nowymi zadaniami". - Nie tylko prosty nadzór, ale raczej inicjowanie wspólnych działań przez spółki i koordynacja tych wspólnych działań i projektów rozwojowych - mówił.
Autor: akw\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24