Czas staje w miejscu. Dopiero jak się wynurzymy, to wszystko wraca - mówi mł. chor. Sebastian Marczewski. Sam jest weteranem, wyjazd na misję do Afganistanu niemalże przypłacił wózkiem inwalidzkim do końca życia. Teraz sam stara się pomóc innym i organizuje nurkowania w jeziorze Hańcza, jako formę terapii. Materiał magazynu "Polska i świata" TVN24.
To dla nich brama do innego świata. - Czas staje w miejscu i skupiamy się właśnie na podziwianiu wody, życia podwodnego. Dopiero jak się wynurzymy, to wszystko wraca - mówi mł. chor. Sebastian Marczewski, nurek głębinowy z 3. batalionu inżynieryjnego w Nisku.
Weteran weteranom
W przypadku Sebastiana Marczewskiego wraca Afganistan. Wybuch miny pułapki, złamany kręgosłup i pierwsza diagnoza: wózek inwalidzki do końca życia. Tylko dzięki swojej determinacji były dowódca drużyny szturmowej dziś nie tylko chodzi, ale pomaga też kolegom dojść do siebie.
- Ja po prostu też przechodziłem przez to samo co oni. Ja też byłem ciężko ranny, wiem, w jaki sposób można z nimi porozmawiać, co oni czuli, co czują. Co przechodzili, by dojść do tego etapu, w którym są w tej chwili - tłumaczy mł. chor. Marczewski.
Na tym kursie każdy ma za sobą podobne doświadczenia - wojny, śmierci kolegów, lub po prostu strach. Większość cierpi na PTSD - czyli zespół stresu pourazowego.
- Na mojej zmianie, w moim wypadku zginął nasz dobry kolega, a siedmiu nas było rannych. Także powiem Ci no trauma była. Ja się długo zbierałem po powrocie do domu, zanim doszedłem w stu procentach do siebie - przyznaje plut. Sebastian Grodzicki z 21. bazy lotnictwa taktycznego w Świdwinie.
Pod wodą mogą uciec od choroby i tego co się z nią wiąże: lęku, depresji, nawracających makabrycznych snów, czy nawet halucynacji. PTSD atakuje zresztą nie tylko psychikę. - Nadwrażliwość na ból, nadwrażliwość na dźwięki, przeżywanie szalone dźwięków które są ostre, nagłe i niespodziewane - mówi prof. Janusz Heitzman, kierownik Kliniki Psychiatrii Sądowej.
Liczy się tu i teraz
Pomysł na ten kurs rehabilitacyjny, pierwszy organizowany przez weterana dla weteranów, jest prosty. Głęboka koncentracja, skupienie uwagi i zaangażowanie w inną działalność to doskonała terapia. Trzydzieści metrów pod wodą liczy się tylko tu i teraz. Tylko to, co mogą osiągnąć i jaką barierę przełamać.
- Przyjechał pierwszy raz i mówi: no ja tutaj się denerwuję. To ja mówię: spokojnie, zobaczysz, wszystko będzie ok! I po pierwszym takim nurkowaniu wynurzył się jeden kolega i mówi: kurde zrobiłem to! -wspomina mł. chor. Marczewski.
Weterani przyznają, że bardzo potrzebują tego typu aktywności. - Muszę się ruszać, muszę coś robić. Mam na koncie także inne kursy, także spadochronowy, i to nie jest moje słowo. Myślę już o kursie szybowcowym - mówi por. Mariusz Bęben z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich.
Jednak nawet przy najlepszej terapii nigdy nie wiadomo, kiedy wojna może wrócić. - Zawsze coś tam zostanie z nas, zawsze do końca nie jesteśmy tutaj. Ja przynajmniej tak mam, że gdzieś tam tymi myślami człowiek jeszcze jest - przyznaje plut. Sebastian Grodzicki.
Statystycznie co dziesiąty żołnierz wracający z misji choruje na syndrom stresu pourazowego.
Autor: mm/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24