O tym, czy w Polsce wystarczy węgla na najbliższy sezon jesienno-zimowy i jakie będą jego ceny, rozmawiali goście "Faktów po Faktach". Redaktor naczelna Green-news.pl Justyna Piszczatowska podkreślała, że "wszyscy powinni być przygotowani na to, że wchodzimy w ten sezon w trybie awaryjnym". Były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski zaznaczył, że nigdy "w powojennej historii świata węgiel nie kosztował tak dużo jak dzisiaj". Wyjaśniał też, dlaczego obawia się nadchodzącej zimy w kontekście ciepłownictwa.
Były wiceminister gospodarki i ratownik górniczy Jerzy Markowski oraz redaktor naczelna Green-news.pl Justyna Piszczatowska rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, jak może wyglądać w Polsce sytuacja energetyczna najbliższą jesienią i zimą.
Na uwagę, że niektóre miasta przygotowują plany awaryjne na wypadek wystąpienia kryzysu w tym obszarze, Piszczatowska oceniła, że "wszyscy powinni być przygotowani na to, że wchodzimy w ten sezon w trybie awaryjnym". - Wszystko zależy od tego, jak tak naprawdę ukształtują się temperatury. Wiemy o tym, że poziom zapasów węgla, tego wykorzystywanego w ciepłownictwie, jest niewystarczający, brakuje nam kilku milionów ton surowca - mówiła.
Przyznała, że "słyszymy o tym, że są zabezpieczane dostawy, natomiast one dopiero teraz docierają do Polski". - W jakim tempie ten węgiel będzie do nas przypływać, w jakich cenach uda się go zakontraktować, to jest wielka niewiadoma. A do sezonu grzewczego zostały już tylko trzy miesiące. Więc tak naprawdę ten tryb awaryjny już dzisiaj jest realizowany - wskazywała.
Markowski: Boję się tej zimy, ale nie ze względu na energetykę. Ze względu na ciepłownictwo
Markowski przekonywał natomiast, że w sezonie jesienno-zimowym "ciemno nie będzie". - I to mówię z cała odpowiedzialnością, ponieważ węgiel, który płynie do Polski, jest węglem naprawdę użytecznym w energetyce - wyjaśniał.
- Ta ilość, którą dziś sprawdzamy do Polski, nie jest niczym nadzwyczajnym. Nadzwyczajna jest cena tego węgla. Nigdy bowiem w powojennej historii świata węgiel nie kosztował tak dużo jak dzisiaj. Dziś tona węgla kosztuje od 310 do 380 dolarów za tonę. Na początku lat 90. było to 30 dolarów za tonę. Węgiel koksowy jest jeszcze droższy, ale on dla energetyki nie ma specjalnego znaczenia - kontynuował.
Na pytanie, dlaczego szukamy węgla do sprowadzenia, a jednocześnie eksportujemy go z Polski, były wiceminister ocenił, że "to jest głupota".
- Rozumiem, że ktoś się może tłumaczyć zawartymi kontraktami - przyznał, ale zaznaczył przy tym, że "na pewno państwo takich umów nie podpisało". - Podpisały podmioty, które zobowiązały się do dostarczenia tego węgla, ale państwo dzisiaj mogłoby swoimi regulacjami, typowymi dla stanu nadzwyczajnego, jaki mamy dzisiaj w Polsce, zatrzymać ten węgiel w Polsce. Nawet kompensując podmiotom, które go miały sprzedać, stratę na obrocie handlowym - powiedział Markowski.
Ekspert mówił też o swoich obawach wobec nadchodzącego sezonu grzewczego. - Boję się tej zimy, ale nie ze względu na energetykę. Boję się ze względu na ciepłownictwo, ponieważ do ciepłownictwa potrzebny jest węgiel o specjalnych parametrach - nie tyle składzie chemicznym, ale o strukturze - wyjaśniał.
Jak mówił, "węgla tak zwanego grubego po prostu w Polsce w tej ilości nie ma". - Rynek węgla grubego w Polsce to jest około dziewięć milionów ton na rok, a krajowa produkcja nie większa jak dwa miliony ton. I to jest realne zagrożenie. Ale to nie jest problem nie do rozwiązania - zastrzegł Markowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24