Pielęgniarki z całego kraju przyjadą przed Sejm "patrzeć posłom na ręce" podczas głosowania nad nowelizacją ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. - Zależy nam na tym, by podtrzymano poprawkę Senatu, która podwyższa współczynniki wynagrodzeń dla wszystkich zawodów medycznych o 0,25 - mówi przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) Krystyna Ptok.
Związkowcy zgłosili protest, który ma trwać od godziny 9 w środę, 22 czerwca do godziny 24 w czwartek, 23 czerwca, kiedy posłowie będą głosować nad ustawą o kształcie podwyżek obowiązujących od 1 lipca tego roku. - Zaczniemy w środę i, w zależności od postępu prac w Sejmie, będziemy go przedłużać - mówi nam Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Dodaje, że do Warszawy zjadą pielęgniarki i położne z wszystkich 16 regionów OZZPiP w całej Polsce. - Będziemy patrzeć naszym posłom na ręce, a w zależności od tego, jak zagłosują, tych przeciwnych podwyżkom umieścimy na czarnej liście - zapowiada.
Czytaj też: Resort zdrowia zapowiada podwyżki wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia. Oni mają zastrzeżenia
Ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych wskazuje minimalną kwotę brutto, jaką dyrektor szpitala może zaproponować pracownikowi zatrudnionemu na etacie. W ustawie zapisane są tzw. współczynniki, które, przemnożone przez wartość średniego wynagrodzenia w gospodarce, dają minimalne wynagrodzenie przedstawiciela danego zawodu medycznego i niemedycznego na danym stanowisku. - Zależy nam na tym, by podtrzymano poprawkę Senatu, która podwyższa współczynniki wynagrodzeń dla wszystkich zawodów medycznych o 0,25 - mówi przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Dlatego pielęgniarki i położne gotowe są również na "nocny dyżur" przed Sejmem. Jak mówią, nie zamierzają odpuścić. Boją się powtórki z zeszłego roku, kiedy - na tym samym etapie prac legislacyjnych - zabrakło trzech głosów do wywalczenia pozytywnych zmian w ustawie. - W tym roku walczymy jednak o znacznie więcej. Chodzi o to, by pieniądze na podwyżki dla medyków były "znaczone", a więc by dyrektorzy szpitali nie mogli wydać ich na nic innego, jak na płace. Ponieważ niedługo w życie ma wejść nowa ustawa o szpitalnictwie, obawiamy się, że zarządzający placówkami wykorzystają pieniądze na podwyżki dla oddłużenia szpitali - tłumaczy Ptok.
Przedstawicielka pielęgniarek i położnych: przy obecnych warunkach zainteresowanie zawodem jest małe
A magister pielęgniarstwa Gilbert Kolbe dodaje, że dla środowiska ważne jest doprecyzowanie kwestii odpowiedniego wynagradzania pielęgniarek i położnych z tytułem magistra i specjalizacją. Dzisiaj dla osób z takimi kwalifikacjami przewidziano najwyższy współczynnik wynagrodzeń, jednak ustawa precyzuje, że należy się on w przypadku "wykształcenia wymaganego na danym stanowisku".
- Chcemy, by najwyższy współczynnik zależał od "wykształcenia posiadanego", bo przy dzisiejszym stanie prawnym zdarza się, że dyrektorzy uznają, że dane stanowisko nie wymaga takich kwalifikacji i pielęgniarkom z wyższym wykształceniem i specjalizacją płacą tyle samo, co osobom z tytułem licencjata i bez specjalizacji - tłumaczy Gilbert Kolbe. I precyzuje, że manifestacja nie jest wyrazem niezadowolenia z nowelizacji ustawy, a wyrazem poparcia dla poprawek przyjętych przez Senat.
Krystyna Ptok mówi w rozmowie z tvn24.pl, że uświadomiła ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu, że decyzje resortu będą wpływały na zmiany w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych. - Już dziś jedna trzecia z nas jest w wieku emerytalnym, a dziury pokoleniowej nie da się zalepić zaciągiem młodych osób do zawodu, bo przy obecnych warunkach pracy zainteresowanie nim jest małe. Dlatego resort powinien szczególnie zadbać o pielęgniarki i położne - przekonuje przewodnicząca OZZPiP.
ZOBACZ W TVN24 GO: Pielęgniarka - czy to umierający zawód?
Dodała, że najnowszy raport Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych z kwietnia 2022 r. pod tytułem "Pielęgniarka, położna. Zawody deficytowe w polskim systemie ochrony zdrowia" wskazuje, że blisko 30 proc. przedstawicieli tych zawodów to osoby w wieku 61-70 lat, a największy odsetek - 36 proc. - stanowią pielęgniarki i położne wieku 51-60 lat - i został przekazany zarówno do Ministerstwa Zdrowia, jak i parlamentarzystów. - Deficyt kadrowy w naszym zawodzie jest utrwalony i posłowie o tym wiedzą - podkreśla Ptok.
Rządzący nie mają ostatnio najlepszych notowań u pielęgniarek. Pod koniec maja prezydent Andrzej Duda obraził przedstawicielki tej grupy zawodowej, przyrównując podczas zjazdu Solidarności zakładanie cewnika przez 67-letnią pielęgniarkę do nawlekania sznurówek przez osobę z wadą wzroku. OZZPiP do dziś nie doczekał się przeprosin ze strony głowy państwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24