Legenda polskiego półświatka Andrzej Z., ps. Słowik trafił na trzy miesiące do aresztu, podobnie jak jego obrończyni, Monika Ch. - dowiedział się tvn24.pl. Zarzuty w sprawie obrotu środkami odurzającymi w areszcie na warszawskiej Białołęce usłyszały też dwie inne panie mecenas. One jednak nie zostały aresztowane.
Jak informowaliśmy w czwartek, funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji przeprowadzili bezprecedensową operację. Zaczęli we wtorek od zatrzymania jednego z byłych liderów mafii pruszkowskiej Andrzeja Z., ps. Słowik. Następnego dnia o świcie zatrzymali trzy warszawskie adwokatki oraz niespełna dwudziestu funkcjonariuszy Służby Więziennej, którzy pełnią na co dzień służbę w areszcie przy ulicy Ciupagi na warszawskiej Białołęce.
Areszt dla obrończyni "Słowika"
Zatrzymania to efekt rozległego śledztwa, które nadzoruje Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Odmawia jednak podania szczegółów sprawy.
- Nie informujemy o szczegółach tego śledztwa - ucina rzecznik prokuratury Marcin Saduś.
Andrzej Z. został aresztowany już w czwartek. W piątek Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ orzekł zastosowanie dwumiesięcznego aresztu wobec jego obrończyni, adwokat Moniki Ch. Ten sam sąd odmówił z kolei aresztowania innej zatrzymanej adwokat - Olgi J. Wobec trzeciej z zatrzymanych prawniczek - Anny C. - prokuratura nie wnosiła o areszt, choć jej również przedstawiła zarzuty. Prokurator zakazał jej jednak wykonywania zawodu adwokata.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wobec Moniki Ch. w przeszłości było już prowadzone postępowanie o próbę wniesienia na teren aresztu marihuany, ale nie zakończyło się ono zarzutami. Matka osadzonego, do którego szła adwokat, przyznała, że prawniczka nie była świadoma, iż w rzeczach dla syna jest narkotyk.
Prokuratura jest przekonana, że ma dowody na to, iż adwokatki nie tylko wnosiły zakazane przedmioty na teren aresztu, ale też przyjmowały za nie pieniądze podczas widzeń i prowadziły rozliczenia finansowe.
Zorganizowana grupa przestępcza
- Andrzej Z. jest podejrzany o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Panie mecenas - o czynny udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przemyt narkotyków do więzienia - mówi jeden z naszych rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości.
Pozostali zatrzymani to blisko dwudziestu funkcjonariuszy Służby Więziennej pracujących w areszcie na warszawskiej Białołęce. Mieli działać w tej samej grupie przestępczej, przymykając oczy na kontrabandę za mury. Dzięki temu aresztowani i osadzeni mieli, jak wynika z ustaleń śledztwa, dostęp do kokainy, marihuany, a także materiałów pornograficznych czy telefonów komórkowych.
Zanim do akcji wkroczyli policjanci z CBŚP i prokuratorzy sygnałów o takiej skali korupcji nie miały ani dyrekcja jednostki na Białołęce, ani kierownictwo Służby Więziennej, ani nadzorujące tę służbę Ministerstwo Sprawiedliwości.
Będzie więcej podejrzanych
Andrzej Z., ps. Słowik cieszył się wolnością niespełna miesiąc. Wcześniej w areszcie spędził ponad trzy lata w związku z zarzutami o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się wyłudzeniami z podatku VAT. Proces w tej sprawie wciąż toczy się przed warszawskim sądem.
Oprócz "Słowika" prokuratura planuje też przedstawić zarzuty innym znanym przestępcom. Chodzi m.in o Sebastiana L., ps. Lepa czy Artura N., ps. Arczi vel Niuniek, oskarżonych m.in. o udział w tzw. gangu obcinaczy palców. Ich jednak nie trzeba było zatrzymywać, bo od dawna są już za kratkami. Zarzuty mógłby też usłyszeć Zbigniew C., ps. Daks. Znany gangster z grupy mokotowskiej zmarł jednak w grudniu ubiegłego roku po chorobie nowotworowej.
Źródło: tvn24.pl