Szef Sztabu Generalnego generał Rajmund Andrzejczak wziął udział w zorganizowanej w ramach Warsaw Security Forum debacie "Poland - Military Centre of Gravity in Europe?", w której uczestniczył również generał David Petraeus - w przeszłości dowódca sił sojuszniczych w Iraku oraz dowódca sił USA w Afganistanie, a także szef CIA.
Gen. Andrzejczak, odnosząc się do pytania zawartego w tytule debaty, stwierdził, że rola strategiczna i wojskowa Polski jest znaczna i wynika po części z położenia geograficznego oraz uwarunkowań historycznych, wskazując na położenie na szlaku z Moskwy do Berlina, a także na szlaku północ-południe, łączącego Helsinki z Bukaresztem.
Szef Sztabu Generalnego podkreślił również obecne znaczenie stałej obecności wojsk sojuszniczych w Polsce, w tym w Rzeszowie, będącym hubem dla pomocy humanitarnej i sprzętowej dostarczanej Ukrainie. - Właściwie wszystko, co trafia na Ukrainę, przechodzi przez Polskę, to jest ten punkt ciężkości. Rozumiemy jego strategiczne znaczenie - podkreślił.
Jak ocenił, obecnie należy raczej mówić nie o wschodniej flance NATO, ale o wschodnim froncie. Zwrócił także uwagę na kwestię rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego, zaznaczając zobowiązanie Polski do ochrony korytarza łączącego państwa bałtyckie z resztą Sojuszu.
Gen. Petraeus o sytuacji na ukraińskim froncie: Putin nic nie może zrobić, by to odwrócić
Amerykański dowódca podkreślił, że wzrost znaczenia i "coraz bardziej centralne położenie" Polski widoczne było także przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę. Zwrócił uwagę na obecność dowództwa USA w Polsce oraz coraz większą wagę w Europie polskich sił pancernych.
Petraeus ocenił, że Polska jest kluczowym członkiem NATO, który odegrał ważną rolę w wielu misjach zagranicznych w Iraku, Afganistanie czy na Bałkanach Zachodnich. Dodał, że obecnie Polska jest również "wspaniałym sąsiadem" Ukrainy.
Gen. Petraeus spytany o sytuację na Ukrainie ocenił, że obecnie dysponuje ona na polu walki o wiele lepszym wojskiem od Rosji i dlatego stopniowo odbija okupowane terytoria. - Putin nic nie może zrobić, by to odwrócić. Częściowa mobilizacja zaowocowała tym, że więcej osób opuściło Rosję niż pojawiło się w punktach konskrypcyjnych - powiedział.
Jak mówił, ani pseudoreferenda na okupowanych terytoriach, ani nawet groźby nuklearne nie są w stanie zmienić sytuacji na korzyść Rosji. Ocenił, że nawet użycie taktycznej broni jądrowej przez Rosję na Ukrainie nie odwróciłoby dynamiki wojny mimo olbrzymich strat, które by to spowodowało.
"Putin jest w desperackiej sytuacji"
- Putin jest w desperackiej sytuacji, z której żadna z opcji, które widzę, nie jest w stanie go wyciągnąć - ocenił. Dopytywany o zagrożenie użyciem broni jądrowej, Petraeus dodał, że w tej chwili nie widzi scenariusza, w którym użycie tej broni mogłoby opłacić się Rosji. Odniósł się do wypowiedzi doradcy prezydenta Joe Bidena Jake'a Sullivana, który stwierdził, że strona rosyjska została poinformowana przez USA o olbrzymich konsekwencjach, jakie poniosłaby w wypadku użycia broni jądrowej.
Ocenił, że takie działanie ma na celu raczej zniechęcenie Putina do rozważania takiego scenariusza niż powstrzymanie go przed wcieleniem go w życie. Dodał, że ewentualne konsekwencje ze strony Zachodu spowodowałyby, że Rosja znalazłaby się w jeszcze trudniejszym położeniu. Generał zauważył też, że także rosyjskie wojsko nie jest przygotowane do działań w warunkach skażenia spowodowanego ewentualnym atakiem jądrowym lub zniszczeniem reaktora w elektrowni jądrowej.
Andrzejczak zaznaczył, że NATO musi wysłać Rosji jasny komunikat, że "dość znaczy dość". - A z naszej perspektywy już zdecydowanie dość - dodał. Szef Sztabu Generalnego podkreślił, że artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego pozostaje w mocy i mógłby zostać zastosowany, gdyby do ataku doszło niedaleko od granicy państwa członkowskiego Sojuszu.
Autorka/Autor: pp\mtom
Źródło: PAP