Ekspertyza grafologiczna Instytutu Pamięci Narodowej ma potwierdzić lub wykluczyć, czy pokwitowania znalezione w domu Czesława Kiszczaka, są prawdziwe i czy Lech Wałęsa w pierwszej połowie lat 70. współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. IPN zażądał więc od Wałęsy próbek podpisów, ale ten odmówił. Instytut szuka więc, gdzie może. Materiał "Faktów" TVN.
"Lech Wałęsa odmówił złożenia wzorów pisma ręcznego na potrzeby niniejszego śledztwa" - potwierdza Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN.
Wzory pisma Lecha Wałęsy byłyby częścią ekspertyzy grafologicznej. Odmowę doradzili byłemu prezydentowi prawnicy. - Żądania, by Lech Wałęsa pod dyktando biegłego pisał po sto razy "Lech Wałęsa", albo jakieś zdania, jest po prostu niepotrzebne, a jest czymś, co jednak w jakiś sposób upokarza byłego prezydenta - wyjaśnił prof. Jan Widacki, jeden z pełnomocników Wałęsy.
Podkreślił, że Wałęsa nie miał obowiązku współpracować z IPN w tym zakresie, więc odmówił.
"To jest prowokacja"
Ekspertyza grafologiczna ma rozsądzić, czy Lech Wałęsa na początku lat 70. współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i czy przyjmował pieniądze za donosy. Takie dokumenty przejęło IPN w połowie lutego z domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Sam były prezydent zaprzecza.
- Te papiery Kiszczaka są od początku do końca "zrobione". To jest prowokacja, to walka z Lechem Wałęsą, próba usadzenia Kaczyńskiego na moim miejscu - powiedział w rozmowie telefonicznej Lech Wałęsa.
Dokumenty SB bada Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Ekspertyza grafologiczna miała być gotowa do połowy listopada. Prezes IPN Jarosław Szarek zapewnił jednak "Fakty" TVN, że dokument powstanie do 31 stycznia 2017 roku.
Skąd opóźnienie? Odmowa dostarczenia próbek pisma przez Wałęsę skutkowała tym, że biegli musieli dostać próbki pisma z różnych okresów życia Wałęsy. IPN wystąpił więc do różnych instytucji o wydanie nośników z próbkami odręcznego pisma Wałęsy. I tak wystąpił m.in. do władz Gdańska o udostępnienie ksiąg kondolencyjnych z lat 2005-2010.
- Rzeczywiście chodziło im o tę stronę, gdzie wpis Lecha Wałęsy się znajdował - potwierdził Michał Piotrowski z gdańskiego magistratu.
Szafa Kiszczaka
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". IPN ujawnił wówczas, że jest tam m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek", a według opinii eksperta archiwisty z IPN dokumenty są autentyczne.
22 lutego IPN udostępnił teczki "Bolka" dziennikarzom i historykom. Są w nich m.in. liczne doniesienia "Bolka" wobec poszczególnych osób, notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim z lat 1970-1976 r. oraz pokwitowania odbioru pieniędzy od SB. Większość tych dokumentów - których jest kilkadziesiąt - jest napisana odręcznie.
IPN wysłał Wałęsie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nową dokumentacją o nim. Według ustawy o IPN, każdy ma prawo do wniesienia do dokumentów IPN na swój temat własnych uzupełnień, sprostowań, uaktualnień, wyjaśnień oraz dokumentów.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Wałęsę lustrował sąd z urzędu, jako kandydata w wyborach prezydenckich. IPN nie może wnieść o wznowienie tego postępowania w związku z ujawnieniem nowych dokumentów. Ustawa lustracyjna przewiduje bowiem, że po 10 latach od wyroku nie można wznowić postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej. O sądową autolustrację może zaś wnieść sam Wałęsa. Indagowany, czy wystąpi o swą lustrację, Wałęsa odparł: "Jak będzie taka potrzeba, to tak".
Autor: pk/tr / Źródło: Fakty TVN, PAP