Zdaniem Oleksego po 1989 roku tak swobodne funkcjonowanie w biznesie to była rzadkość, ale Gromosław C. "miał renomę profesjonalisty i jego środowisko niespecjalnie się temu dziwiło, że po służbie pojawił się w biznesie".- Takie kompetencje w początkach gospodarki rynkowej były pożądane. Zwłaszcza w zagranicznych firmach, które mało znały tutejszy rynek - powiedział Oleksy.
Zaskoczenie
Były premier podkreślił, że informacja o zatrzymaniu C. bardzo go zaskoczyła, "bo to nie jest codzienność, żeby szefa służb specjalnych i funkcjonariusza wywiadu zatrzymywać w sposób tak stanowczy i nagły". - Zakładam, że prokuratura miała mocne dowody. Jeśli niezależna prokuratura podejmuje tego typu działania, to musi mieć świadomość, że musi się rozliczyć z dowodów i zarzutów - stwierdził Oleksy.
Były marszałek Sejmu skomentował też decyzję śledczych, którzy zgodzili się na poręczenie majątkowe w zamian za areszt. I tłumaczył: - Albo prokuratura zebrała takie dowody, że nie obawia się mataczenia, albo przyjęto zasadę, że w pewnych typach zarzutów w ogólnie nie jest potrzebny areszt - zaznaczył Oleksy.
Polska prywatyzacja
Były premier ocenił, że wokół polskiej prywatyzacji pojawiło się bardzo wiele zarzutów i podejrzliwości. Jego zdaniem, właśnie wtedy służby specjalne nie do końca spełniły swoje zadanie. - Cała prywatyzacja miała przydomek złodziejskiej. Przy prywatyzacji Stoenu pamiętam awanturę, która się toczyła. Polska gospodarka w dobie prywatyzacji i zmian własnościowych nie była dobrze ubezpieczana przez służby. One bawiły się wtedy różnymi inny sprawami - polityką, prowokacjami - stwierdził Oleksy.
I przypomniał aferę wokół własnej osoby (tzw. aferę Olina - red.). Właśnie wtedy Gromosław C. był szefem UOP. - To nie była jego chwalebna akcja, ale on się trzymał z boku. Mówił to w sądzie. Pomimo tego ponosi odpowiedzialność za to, że był obecny w okresie przygotowywania prowokacji i firmował różne posunięcia służbowe z tym związane - podsumował polityk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24