To oburzające, że my tej ustawy jeszcze nie wrzuciliśmy pod obrady Sejmu. Nie rozumiem, jaki problem ma Władysław Kosiniak-Kamysz - mówiła wiceministra Joanna Scheuring-Wielgus z klubu Lewicy o ustawie o związkach partnerskich. W "Faktach po Faktach" zapowiedziała, że "jeżeli PSL będzie hamował ten projekt", to zostanie on złożony przez Lewicę.
Gośćmi "Faktów po Faktach" w czwartek byli wiceministra kultury Joanna Scheuring-Wielgus z Nowej Lewicy oraz senator Koalicji Obywatelskiej Adam Szejnfeld. Oboje komentowali między innymi sprzeciw Polskiego Stronnictwa Ludowego co do zapisu o przysposobieniu biologicznego dziecka partnera w związku partnerskim.
"Nie rozumiem, jaki problem ma Władysław Kosiniak-Kamysz"
- To oburzające, że my tej ustawy jeszcze nie wrzuciliśmy pod obrady Sejmu - stwierdziła Scheuring-Wielgus. - Nie rozumiem, jaki problem ma Władysław Kosiniak-Kamysz, bo słuchałam jego wczorajszych wypowiedzi. Dwie osoby, które się kochają, mężczyzna i mężczyzna, i mają dziecko jednego z tych mężczyzn, biologiczne. Gdzie on widzi problem? - mówiła.
- Chciałabym powiedzieć, że jeżeli PSL będzie hamował ten projekt, to my go złożymy jako Lewica i będziemy wymagali od marszałka (Szymona) Hołowni, żeby nie trzymał tego projektu w zamrażarce, tylko żeby był natychmiast procedowany - zapowiedziała wiceministra kultury.
- Jak koleżanki i koledzy przestaną słuchać tak pokornie głosów z parafii, to może i zmienią zdanie. Powiem szczerze, mógłbym zrozumieć kogoś, kto by miał wątpliwości co do adopcji, ale przysposobienia dziecka partnera czy partnerki, to przecież powinno być najlepszym rozwiązaniem - mówił z kolei senator Adam Szejnfeld.
Ustawa o związkach partnerskich
We wtorkowej "Rozmowie Piaseckiego" ministra ds. równości Katarzyna Kotula została zapytana o projekt ustawy o związkach partnerskich. Poinformowała, że trwają ostatnie rozmowy na ten temat z PSL. Jak powiedziała, nieuzgodniona jest kwestia przysposobienia dzieci.
O opinię na ten temat został zapytany Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Nie zagłosuję za statusem małżeństw dla związków homoseksualnych i nie zagłosuję za przysposobieniem dzieci i za adopcją. Będę przeciwny, mówiłem to zawsze wyraźnie - zadeklarował. Zaznaczył przy tym, że jest to jego osobista opinia. Dodał, że do rozważenia są sprawy dziedziczenia i dostępu do informacji medycznej przez osoby zawierające związek partnerski.
Zobacz też: Co z ustawą o związkach partnerskich? Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia komentują
Szejnfeld o Kamińskim i Wąsiku w prokuraturze: skandaliczne podejście
Goście "Faktów po Faktach" komentowali także stawienie się Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w prokuraturze.
Kamiński i Wąsik usłyszeli w czwartek prokuratorskie zarzuty. Jak przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna, chodzi o niestosowanie się do decyzji sądu dotyczącej zakazu prowadzenia działalności publicznej i zajmowania określonych stanowisk. Politycy brali udział w głosowaniach w Sejmie już po tym, jak zapadł prawomocny wyrok w ich sprawie. Kamiński i Wąsik twierdzą, że nadal są posłami i chroni ich immunitet.
Zobacz też: Prokuratura o zarzutach dla Kamińskiego i Wąsika. "Obaj złożyli oświadczenia podobnej treści"
- Ten serial ze strony PiS-u jeszcze będzie trochę trwał - stwierdziła Scheuring-Wielgus. - Będzie trwał do momentu, kiedy (będą - red.) na listach do europarlamentu. Mam dla nich złą wiadomość: jakby się tak zdarzyło, że zostaną wybrani na europosłów, to tam też można im odebrać immunitet. Tych zawiadomień do prokuratury i tych przesłuchań będzie naprawdę bardzo dużo, bo zarówno Kamiński, jak i Wąsik są przecież zamieszani w wiele najróżniejszych afer, które tutaj w Polsce mieliśmy przez ostatnie 9 lat, więc ta prokuratura zapuka. Mam taką po prostu nadzieję, że niezależny sąd po prostu ich osądzi i w końcu znajdą się w więzieniu - mówiła.
Szejnfeld ocenił, że "skandaliczne czy bulwersujące" były "ich słowa obrony". - Mówili (Kamiński i Wąsik - red.), że oni nie są winni, tylko winny jest pan marszałek Hołownia, ponieważ nie zablokował im kart. Jak wyjechałem tutaj, to tak się zastanawiałem, czy zamknąłem okno w domu, czy nie zamknąłem. Gdybyśmy założyli, że nie zamknąłem, to znaczy, że złodziej ma prawo wejść do mnie do mieszkania i mnie okraść, bo nie zamknąłem okna. To jest tego typu tłumaczenie. To jest skandaliczne podejście zwłaszcza ludzi, którzy reprezentować mieli prawo i sprawiedliwość - nie partię, tylko prawo jako instytucję - mówił gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24