Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na 2024 rok, ale jednocześnie zdecydował o skierowaniu jej w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego, co do którego pojawiają się zarzuty o upolitycznienie i wątpliwości wobec kadencji prezes Julii Przyłębskiej.
Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku dwóch innych ustaw. Prezydent zapowiedział, że "analogiczne działania będą podejmowane" przez niego "każdorazowo w przypadku uniemożliwienia" Mariuszowi Kamińskiego i Maciejowi Wąsikowi wykonywania mandatu poselskiego. Politycy stracili jednak swoje mandaty z mocy prawa po prawomocnym wyroku skazującym, co podkreśla wielu ekspertów od prawa.
Żukowska: wszystkie prace rządu mogą się toczyć
O tej sprawie mówiły w "Kropce nad i" w TVN24 wiceministra edukacji narodowej Joanna Mucha (Polska 2050) i przewodnicząca parlamentarnego klubu Lewicy Anna Maria Żukowska, członkini Krajowej Rady Sądownictwa.
Żukowska oceniła, że to, że Duda przesłał ustawę do TK, "nie ma żadnego znaczenia". - Budżet jest uchwalony i wszystkie prace rządu mogą się na podstawie tego budżetu toczyć. Nic się w tej sprawie nie zmienia. Trybunał pani (Julii) Przyłębskiej coś tam sobie orzeknie albo sobie nie orzeknie i tyle. I nie będzie to miało żadnego wpływu na rzeczywistość - mówiła.
Mucha: prezydent musiał dać coś swojej stronie
Mucha stwierdziła natomiast, że "prezydent musiał podpisać ten budżet, nie było żadnych co do tego wątpliwości, ale musiał też dać coś swojej stronie".
- Tej swojej stronie dał właśnie mit. Bo to przecież chodzi o ten mit dwóch panów, którzy nie są już posłami. I chodziło wyłącznie o to, żeby (...) dać mu trochę więcej jeszcze możliwości rozwoju. Stąd ta decyzja - dodała.
Oceniła też, że "pan prezydent chce zagospodarować w przyszłości jakąś część tego, co zostanie po PiS-ie". - Bo moim zdaniem to środowisko rozpadnie się na kilka części. I prezydent, chcąc zagospodarować jakiś fragment tego spadku po PiS-ie, po prostu chce w jakiejś grupie promować swoją własną osobę - dodała Mucha.
"Jeżeli ktoś tu robi zamach stanu, to potencjalnie, w planach, ma go pan prezydent"
Gościnie TVN24 odniosły się też do zapowiedzi prezydenta, że będzie podejmował "analogiczne działania" wobec innych ustaw.
Żukowska powiedziała, że "prezydent, jeżeli rzeczywiście wierzy w to, co mówi, to zapowiada stan anarchii". - Zapowiada stan kontestowania demokratycznego porządku państwa. Jeżeli ktoś tu robi zamach stanu, to potencjalnie, w planach, ma go pan prezydent - komentowała.
- Wydaje mi się, że jednak tak nie jest i to jest raczej straszenie, albo raczej tak jak mówi pani minister, wysyłanie komunikatu do swojej strony sceny politycznej. Nie wierzę, żeby tak pan prezydent robił z dobrymi projektami ustaw, które są dobrymi rozwiązaniami dla obywateli - dodała.
CZYTAJ TEŻ: "Tutaj pojawi się problem i paraliż". Ekonomiści komentują >>
"Panie prezydencie, to pan będzie się kompromitował"
- Chciałabym przypomnieć, że pan prezydent nie miał żadnych wątpliwości z podpisaniem budżetu po 2016 roku. Wtedy, kiedy budżet został uchwalony w Sali Kolumnowej, wtedy, kiedy nas nie wpuszczono na tę Salę Kolumnową - mówiła Mucha. Podkreślała, że wtedy ponad 200 posłów "nie mogło głosować".
PRZYPOMINAMY: Budżet przyjęty na Sali Kolumnowej. Opozycja: to nielegalne
- Natomiast dzisiaj mówimy o dwóch osobach, które posłami nie są. To jest oczywiste dla każdego prawnika, który chociażby naprawdę podstawę prawa liznął - dodała.
Jej zdaniem, "jeśli pan prezydent dzisiaj nam mówi, że będzie wetował wszystko, albo że będzie odsyłał do Trybunału Konstytucyjnego wszystko, co do niego przyjdzie, to chcę powiedzieć: panie prezydencie, to pan będzie się kompromitował nawet nie przed nami, tylko przed ludźmi, dla których my te ustawy będziemy przygotowywać".
- Jeśli pan prezydent będzie chciał, do tak zwanego, Trybunału Konstytucyjnego odsyłać te ustawy, to sam sobie świadectwo wystawi, a nie nam - powiedziała wiceminister edukacji narodowej.
Autorka/Autor: akr/kab, mrz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24