Rosyjska armia atakująca Ukrainę wykazuje się niskimi walorami bojowymi. Frustracja przekształca się w zbrodnie wojenne - mówił w TVN24 prezydencki minister Jakub Kumoch. Dodał, że Polska wspiera Ukrainę, bo "wierzy w jej zwycięstwo". - Jesteśmy przekonani, że agresor może zostać odparty - powiedział.
O rosyjskiej agresji na Ukrainę i jej przebiegu mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 prezydencki minister, szef biura spraw międzynarodowych Jakub Kumoch.
- Sytuacja na froncie agresji rosyjskiej wygląda tak, że Rosja słabo się posuwa, wręcz wcale nie posuwa się do przodu, a w niektórych miejscach okopuje się na pozycjach. Kiedy armia lądowa wykazuje się niskimi walorami bojowymi, trwa ostrzał miast i terroryzowanie ludności cywilnej - mówił.
Zaznaczył, że "nie jest to nic nowego", bo "bardzo często w wojnach frustracja przekształcała się w zbrodnie wojenne". - Widzieliśmy to w naszym kraju w czasie drugiej wojny światowej. (...) Przypominam sceny z Powstania Warszawskiego. Kiedy Niemcom nie udawała się walka, mordowali jeszcze bardziej. Armia Putina zachowuje się w bardzo podobny sposób - dodał Kumoch.
Kumoch: Wspieramy Ukrainę, bo wierzymy w jej zwycięstwo
Podkreślił, że "wiara w zwycięstwo Ukrainy jest przesłanką, dla której Polska wspiera Ukrainę". - Jesteśmy przekonani, że agresor może zostać odparty, że to ma sens, że rosyjska armia jest w stanie głębokiej demoralizacji i sam fakt, że państwo, które miało zając Ukrainę, dzisiaj próbuje zachować pozycje które zdobyło, świadczy o tym, że agresja się nie udała - powiedział prezydencki minister.
Stwierdził, że "Rosja żadnej gigantycznej armii za plecami nie ma". - Rosji pozostał sprzęt do zabijania ludzi i to niestety jest realizowane. Samo rozszerzanie działań wojennych posunęłoby Rosję dalej w dół. Pamiętajmy, że to raptem 140-milionowy kraj. To nie jest jakaś niekończąca się, niemająca granic potęga. Jej armia też ma swoje limity. One dosyć szybko stały się widoczne - mówił.
Przestrzegał jednak przed "przekonaniem, że sytuacja jest dobra. Ona nie jest dobra dla ludności cywilnej". - Są wielkie oblężone miasta, sytuacja humanitarna jest dramatyczna - zaznaczył.
Kumoch: byłoby szaleństwem ze strony Putina zaczynanie wojny z którymś krajem NATO
Kumoch pytany o ewentualne rozszerzenie obecnego konfliktu na inne państwa, powiedział, że "oczywiście Rosjanie są na Białorusi, Bialoruś jest okupowana przez armię rosyjską, armia rosyjska robi tam, co chce".
- Natomiast Polska jest krajem bezpiecznym, jest w NATO i nie będzie - w naszej ocenie - celem ataku. Gdyby była, to świadczyłoby o zupełnym odejściu (Putina - red.) od rzeczywistości - ocenił.
Rosja - dodał prezydencki minister - "w tej wojnie może sobie pozwolić na zgromadzenie 200 tysięcy żołnierzy i użycie ich w walce". - Natomiast NATO ma pod bronią 2 miliony żołnierzy. Byłoby szaleństwem ze strony Putina zaczynanie wojny z którymś krajem NATO. A dowolna prowokacja wobec Polski, Łotwy, Litwy, czy Estonii skończy się uruchomieniem artykułu 5. - zapewniał.
Kumoch: zamknięcie nieba nad Ukrainą obniżyłoby liczbę ofiar wśród ludności cywilnej
Kumoch odniósł się też do sprawy przekazania polskich MiG-ów 29 ukraińskiej armii. - Zostało jasno postawione przez Polskę, że Polska jest gotowa oddać samoloty, jeśli będzie to decyzja sojusznicza i będzie to zrobione wspólnie. Byliśmy gotowi oddać za darmo część lotnictwa wojskowego, by ukraińskie niebo było bronione. Uznajemy, że to musi być decyzja sojusznicza. Państwa NATO nie działają na własną rękę, bo inaczej wciągałyby cały sojusz w swoje konflikty - powiedział.
Dopytywany, czy nad Ukrainą powinna być wprowadzona strefa zakazu lotów przyznał, że "zamknięcie nieba nad Ukrainą w znacznym stopniu obniżyłoby liczbę ofiar wśród ludności cywilnej". - Ale zamknięcie nieba oznacza zestrzeliwanie wszystkich statków powietrznych, jakie się znajdą nad danym krajem. Zestrzelenie rosyjskiego samolotu oznaczałoby konflikt NATO z Rosją. Jak rozumiem, zgody politycznej na Zachodzie na taki konflikt nie ma - mówił.
Kumoch o ochotnikach: trudno sobie wyobrazić karanie człowieka, który broni bezbronnych cywilów
Prezydencki minister pytany był też o polskich ochotników walczących na Ukrainie bez zgody MON, za co może im grozić do 5 lat więzienia i o to, czy mogliby oni liczyć na ułaskawienie ze strony prezydenta. - Wczoraj ukazał się wywiad pana prezydenta, w którym poruszył tę kwestię. Mówił, żeby pamiętali, że jest cały czas prezydentem. Jak rozumiem, a wszyscy zrozumieli to chyba jednoznacznie, że trudno sobie wyobrazić karanie człowieka, który z odruchu serca udał się po to, żeby bronić bezbronnych cywilów przed zbrodniami wojennymi. Tak zrozumiałem wypowiedź pana prezydenta i z tego co widzę, wszyscy ją tak zrozumieli - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24