Były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko w czasie niedzielnej konferencji prasowej w Warszawie stwierdził, że obecna sytuacja jest "bardzo niebezpieczna nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Europy, a być może także dla całego świata". Ocenił, że "Putin pokazuje wielką nieodpowiedzialność, ta sytuacja mobilizuje cały świat". Poroszenko z Warszawy zamierza wrócić do ojczyzny, mimo groźby aresztowania w związku z podejrzeniami udziału w zamachu stanu i wspierania terroryzmu.
Petro Poroszenko poinformował, że przyjechał do Warszawy "po czterech tygodniach podróży po wielu europejskich stolicach". - Byliśmy w Brukseli, Paryżu, Berlinie. Zdecydowanie czuliśmy wielką solidarność z Ukrainą - podkreślił, zwracając uwagę na poparcie w czasie napiętych stosunków Ukrainy z Rosją, która zgromadziła wokół granic ukraińskich dziesiątki tysięcy żołnierzy.
Były prezydent i szef dyplomacji, a obecnie przywódca opozycyjnej partii Europejska Solidarność, ocenił, że obecna sytuacja jest "bardzo niebezpieczna nie tylko dla Ukrainy, ale także dla Europy, a być może także dla całego świata". - Putin pokazuje swoimi działaniami wielką nieodpowiedzialność. Ta sytuacja mobilizuje cały świat. Mobilizuje Stany Zjednoczone, mobilizuje naszych partnerów w Wielkiej Brytanii, w NATO - wyliczał Poroszenko.
Groźba aresztu
Były prezydent zamierza odlecieć z Warszawy do Kijowa w poniedziałek. Oświadczył, że wróci do ojczyzny, mimo groźby aresztowania w podejrzeniami o udział w zamachu stanu. Sprawa dotyczy zakupu węgla od samozwańczych, wspieranych przez Rosję, republik w Donbasie, kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów. Śledczy uznali, że Poroszenko, kiedy był głową państwa, "finansował separatystów", ponieważ republiki sprzedawały węgiel Ukrainie w latach 2014-2015.
Poroszenko twierdzi, że zarzuty zostały sfabrykowane przez sojuszników przez obóz obecnego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Obrońcy Poroszenki uzasadniali, że dostawy węgla z terenów Donbasu, niekontrolowanych przez Kijów, nie były nielegalne, a wręcz w ówczesnych okolicznościach były niezbędne. Podkreślali, że pieniądze za węgiel otrzymywali nie separatyści, lecz ukraińskie przedsiębiorstwa, odprowadzające podatki do budżetu.
Prawnicy byłego prezydenta zaprzeczyli przy tym jego udziałowi w jakichkolwiek działaniach związanych z zawieraniem kontraktów węglowych i ich realizacją, ponieważ z formalnego punktu widzenia należy do kompetencji rządu. Ugrupowanie Poroszenki w związku z całą sprawą oskarżyło Zełenskiego o próbę uciszenia politycznej opozycji.
"Powrót Poroszenki do kraju prowokuje starcie z obecną władzą w Kijowie, co według krytyków jest nierozsądnym odwróceniem uwagi w czasie, gdy Ukraina szykuje się na możliwą rosyjską ofensywę militarną i apeluje do zachodnich sojuszników o wsparcie" - odnotowała to agencja Reutera, przypominając, że zachodni dyplomaci zaapelowali o polityczną jedność na Ukrainie.
Poroszenko: mam jedną ważną uwagę
- Wracam na Ukrainę, by walczyć o Ukrainę, a nie walczyć z Zełenskim - oświadczył Poroszenko w Warszawie. Pytany, co sądzi o swoim ewentualnym aresztowaniu, odparł, że "nie nie zostanie aresztowany, ponieważ nie ma ku temu podstaw".
Odnosząc się do stawianych mu zarzutów, stwierdził. - Czy finansowałem separatystów? Mam jedną ważną uwagę: nie mamy żadnych separatystów i nie ma konfliktu na wschodniej Ukrainie. Mamy natomiast rosyjską agresję i rosyjskich żołnierzy. Kto ich finansuje? Pan Putin.
Co na to Wołodymyr Zełenski
Agencja Reutera podała, że biuro Zełenskiego "dystansuje się od śledztwa", twierdząc, iż prokuratura i wymiar sprawiedliwości są niezawisłe, a Poroszenkę oskarża o to, że "stawia się ponad prawem".
W piątek szef biura Zełenskiego Andrij Jermak odrzucił sugestie, że Zełenski zachowywał się jak wspierany przez Rosję obalony prezydent Wiktor Janukowycz, którego rywalka polityczna Julia Tymoszenko trafiła do więzienia w grudniu 2010 roku, po jego dojściu do władzy.
Petro Poroszenko był prezydentem Ukrainy w latach 2014-2019. Wcześniej był ministrem spraw zagranicznych, a także ministrem rozwoju gospodarczego i handlu. Kierował także Radą Bezpieczeństwa narodowego i Obrony Ukrainy.
Źródło: tvn24, Reuters, Unian, BBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24