To po prostu jest niemożliwe - powiedziała w "Faktach po Faktach" radna Irpienia Natalia Izdebska, pytana o ewentualne rozmowy pokojowe z Rosją. Jej zdaniem Ukraińcy są gotowi do dalszej walki. Dziennikarka Bianka Zalewska wspominała swoją rozmowę z pierwszą damą Ołeną Zełenską, która oceniła, iż "dialog się zakończył", gdy "rosyjskie matki zaczęły sadzać swoje dzieci na rowerki przywiezione z Buczy i od innych ukraińskich dzieci, które już nie żyją".
Dziennikarka wojenna Bianka Zalewska, pracująca dla "Dzień dobry TVN" i dla ukraińskiej telewizji Espreso TV oraz radna ukraińskiego Irpienia Natalia Izdebska z Fundacji TeofiPolskie Serce rozmawiały w sobotnich "Faktach po Faktach" w TVN24 o tym, czy po roku brutalnej agresji jest szansa na rozmowy pokojowe z Rosją.
Izdebska powiedziała, że jest tego samego zdania, co prezydent Wołodymyr Zełenski, który na piątkowej konferencji ocenił, że na to już za późno. - Jak można rozmawiać z tym, kto zabija nasze dzieci, kobiety, mężczyzn, starszych? To po prostu jest niemożliwe - mówiła.
Na pytanie, czy Ukraińcy są gotowi dalej walczyć, odparła: - Jesteśmy gotowi, bo już tak dużo stracone, już tak długo to trwa.
Jak dodała, w trakcie wojny "zmieniło się wszystko". - Po pierwsze, zmieniło się nasze myślenie. Już nie ma po tej stronie u nas ani braci, ani przyjaciół [dla Rosjan - przyp. red.] - mówiła. Przyznała, że nie wie, ile lat musiałoby minąć, "żeby Ukraińcy myśleli inaczej".
Co Ołena Zełenska myśli o rozejmie lub ustępstwach? Zalewska o rozmowie z pierwszą damą
- Za dużo się wydarzyło, żeby iść na jakiekolwiek kompromisy i ustępstwa. To jest niemożliwe. Żadne kompromisy nie wchodzą w grę, za dużo zbrodni, za dużo Rosjanie zrobili złego w tym kraju, żeby wybaczyć - mówiła Zalewska.
Dziennikarka wspominała, że w jednym ze swoich wywiadów zapytała pierwsza damę Ołenę Zełenską "o ewentualny rozejm albo pójście na ustępstwa". - Powiedziała: absolutnie nie, dialog się zakończył - kontynuowała rozmówczyni TVN24.
- Dialog się zakończył w momencie, przynajmniej też dla niej wewnątrz, kiedy rosyjskie matki zaczęły sadzać swoje dzieci na rowerki przywiezione z Buczy i od innych ukraińskich dzieci, które już nie żyją. Tego się nie da wybaczyć, Ukraińcy nie wybaczą - dodała.
Dziennikarka: każde miasto, wioska, które zostają wyzwolone, mają katownie
Była korespondentka wojenna mówiła też, że Bucza, w której w czasie okupacji doszło do starszych zbrodni na cywilach, "to był tylko początek".
- Później się okazało, że to samo działo się we wszystkich miastach w obwodzie kijowskim, które były okupowane. To samo się działo się w Iziumie, który został wyzwolony, w Chersoniu. Każde miasto, każda wioska, które zostają wyzwolone, mają katownie, ślady strasznego znęcania się i egzekucji (...) na cywilach - wskazywała.
Według niej "teraz te zbrodnie już nie robią takiego wstrząsającego wrażenia na świecie, ale one cały czas są odkrywane".
Izdebska: ogólnego strachu już nie ma
Irpieńska radna mówiła zaś o nastrojach Ukrainców. - Strachu już nie ma, to fakt. No, takiego ogólnego - powiedziała. Zastrzegła przy tym, że kiedy rozbrzmiewają alarmy, to jest "bardzo straszne".
- Ten rok jest dla nas taki bardzo ważny, w tym [kontekście - przyp. red.], kim się staliśmy i co o sobie teraz wiemy. Milion Ukraińców rok temu dokonało wyboru. Nie biała flaga, a niebiesko-żółta. Nie uciekamy, a stoimy, walczymy i dajemy opór - dodała Izdebska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24