Prokuratura postawiła zarzuty dwóm białostockim policjantom odpowiedzialnym za konwojowanie podejrzanego, który uciekł z budynku prokuratury. 26-latek nie tylko wydostał się z pomieszczenia, ale także zamknął na klucz mających go pilnować funkcjonariuszy. Za niedopełnienie obowiązków grozi im do trzech lat więzienia.
Doprowadzenie pod koniec września do prokuratury 26-latka podejrzanego o włamania do mieszkań skończyło się kompromitacją białostockiej policji. Czekając na decyzję prokuratury ws. wniosku o tymczasowe aresztowanie, podejrzany został umieszczony w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych. Uciekł stamtąd w kajdankach i klapkach.
W związku z tą sprawą dwaj policjanci - asp. sztab. Tomasz P. i starszy asp. Piotr T. - mają stanąć przed sądem. Śledczy zarzucają im niedopełnienie obowiązków.
Jak powiedziała Joanna Dąbrowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, funkcjonariusze zapięli doprowadzonemu kajdanki z przodu zamiast z tyłu. Prokuratura zarzuca im również nienależyte obserwowanie podejrzanego.
Mężczyzna, wykorzystując nieuwagę mundurowych, zamknął ich na klucz w pomieszczeniu, w którym miał czekać na prokuratora. Jak przekazała rzeczniczka, funkcjonariusze przyznali się do zarzucanych im czynów. - Złożyli stosowne wyjaśnienia zgodne z ustalonym stanem faktycznym - dodała.
Konsekwencje
Policjantom grozi do trzech lat wiezienia. Pierwsze konsekwencje służbowe już ponieśli. Jeden z nich dostał ostrzeżenie o nieprzydatności do służby, drugi pracuje na niższym stanowisku. Białostocka komenda nie chciała w czwartek skomentować sprawy. 26-letni Paweł G., który uciekł policjantom dał się złapać kilka dni później. Odpowie za ucieczkę oraz za wcześniejsze przestępstwa. Przebywa w areszcie tymczasowym.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24