Na Ukrainie mamy do czynienia z nowego typu wojną, bez jej wypowiedzenia - oświadczył premier Donald Tusk w reakcji na wydarzenia na wschodzie i południu tego kraju.
Tusk podkreślił, że sytuacja na Ukrainie jest bardzo poważna i dlatego jest w stałym kontakcie z szefami MSZ, MON i MSW.
Jego zdaniem, wydarzenia, szczególnie dramatyczne w Odessie, ale także ostra konfrontacja w Słowiańsku i Kramatorsku pokazują, "że mamy de facto do czynienia z wojną".
- To jest wojna może trochę innego typu, to jest wojna bez wypowiedzenia jej - ocenił Tusk.
W opinii premiera, widać, że działania wspólnoty międzynarodowej ws. Ukrainy nie przyniosły rezultatu.
- Trzeba takich działań i przygotowań NATO i Europy, aby uczynić tę część świata bezpieczniejszą - powiedział Tusk, dodając, że wszyscy powoli tracą nadzieję na dyplomatyczne rozwiązania konfliktu.
- Kiedy ofiary liczą się w dziesiątkach, kiedy używa się broni, i zestrzeliwane są helikoptery, a to wszystko robią separatyści, to widać, że mamy do czynienia ze zbrojną konfrontacją, organizowaną nie przez demonstrantów, ale przez państwo, czyli Rosję - zaznaczył szef rządu.
"Potrzebna mobilizacja działań"
W jego opinii, jeśli nie ma przestrzeni do działań dyplomatycznych, "to potrzebna jest mobilizacja UE, USA i Kanady do działań zabezpieczających naszą wspólnotę polityczną przed eskalacją działań, aby nasze granice były bezpieczne".
- Sytuacja na Ukrainie pokazuje naszym sojusznikom, jak ważną rzeczą jest pełne zabezpieczenie logistyczne tej części Europy. Mam nadzieję, że wszyscy znacznie szybciej będą z tego wyciągali wnioski - powiedział Tusk.
Przypomniał, że z drugiej strony trwają prace nad unią energetyczną, która ma pozwolić Europie uniezależnić się od rosyjskich dostaw gazu.
- Możemy uznać, że ten trudny projekt, jakim jest unia energetyczna - niektórzy uznawali, że jest nierealny - ma w Europie samych sojuszników. Krok po kroku budujemy ten model działania - stwierdził Tusk. - Mogę powiedzieć, że Polska przeforsuje większość z rozwiązań, które proponuje - dodał.
Tusk, pytany o apele niektórych zachodnich polityków do prezydenta Rosji Władimira Putina, by zaangażował się w kryzys na Ukrainie, odpowiedział: - Uważam, że trzeba być bardzo ostrożnym z tego typu apelami, gdyż są w pewnym sensie niefortunne. Nie daj Bóg potraktuje te apele poważnie i naprawdę się zaangażuje.
W jego opinii, przemyślanym apelem do Putina byłoby to, aby przestał się angażować w sprawy Ukrainy.
- Każdy, kto ma rzeczywiste pojęcie o tym, co się dzieje na Ukrainie i nie jest poddany paraliżowi strachu, powinien otwarcie powiedzieć, że problemem Ukrainy i całej tej części świata jest zaangażowanie prezydenta Putina, a nie brak zaangażowania - dodał Tusk.
Zamieszki w Odessie
W piątek w Odessie doszło do starć między zwolennikami jedności Ukrainy a uzbrojonymi prorosyjskimi demonstrantami.
W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi.
Tego samego dnia w pożarze w siedzibie związków zawodowych w mieście zginęło 31 osób.
Według mediów gmach był sztabem sił prorosyjskich i najprawdopodobniej został podpalony przez kibiców klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa.
Wcześniej spalone zostało miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na placu Kulikowe Pole.
Bezpośrednio w wyniku starć na ulicach zginęły co najmniej cztery osoby. Łącznie w piątek w Odessie rannych zostało ponad 200 osób, w tym 22 milicjantów.
Autor: MAC\mtom\kwoj / Źródło: tvn24