Nie możemy na siłę nikogo ewakuować, ale jeśli zainteresowani będą gotowi do ewakuacji, zrobimy co w naszej mocy, by pomóc - mówił premier Donald Tusk pytany o scenariusze pomocy polskim misjonarzom pracującym w ogarniętej konfliktem Republice Środkowoafrykańskiej.
Premier przypomniał na środowej konferencji prasowej, że MSZ od długiego czasu apeluje, aby nie wyjeżdżać do Republiki Środkowoafrykańskiej, a do osób, które tam przebywają, aby jak najszybciej ten kraj opuściły.
- Możliwości ewakuacji były - zaznaczył.
"Będziemy starali się zrobić co w naszej mocy"
Tusk mówił, że rozumie, iż nie jest łatwą decyzją dla misjonarzy opuszczenie ludzi, którymi się zajmują. - Nie możemy oczywiście siłą nikogo ewakuować. Natomiast będziemy starali się być przygotowani na wypadek ewakuacji, nawet w warunkach trudniejszych niż dzisiaj - podkreślił premier. Dodał, że także minister obrony narodowej ma zadanie, by być przygotowanym "na jakiś szczególny scenariusz". Ale - zaznaczył Tusk - kluczowe jest stanowisko samych zainteresowanych - tzn. gotowość do ewakuacji. - Jeśli taka gotowość zostanie potwierdzona, będziemy starali się zrobić co w naszej mocy, aby pomóc w takiej ewakuacji - powiedział premier.
Polscy misjonarze zaatakowani przez rebeliantów
Szef MON Tomasz Siemoniak powiedział w środę, że resort obrony rozważa różne warianty ewakuacji polskich misjonarzy z Republiki Środkowoafrykańskiej. Jak mówił w TOK FM, rozważane są różne warianty ewakuacji m.in. na bezpieczny teren w samej Republice Środkowoafrykańskiej, np. do stolicy tego kraju Bangi albo do pobliskiego Czadu, gdzie już wcześniej ewakuowała się część misjonarzy z innych państw. "Jesteśmy gotowi do tego, jako Wojsko Polskie, żeby tę ewakuację zapewnić" - zaznaczył. Podkreślił, że Polska jest też w stałym kontakcie ze stroną francuską. W ubiegłym roku Francja wysłała do RŚA 1600 swoich żołnierzy, by położyć kres pogromom i zapobiec ludobójstwu. W grudniu w Brukseli prezydent Francji Francois Hollande apelował do krajów UE o wsparcie francuskiej operacji. W walkach między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej zginęło ostatnio co najmniej 75 osób. Walki w Republice wybuchły z nową siłą po wycofaniu się w ubiegłym miesiącu ze stolicy kraju Bangi muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka. Rebelianci z Seleki, będącej luźnym sojuszem przeważnie muzułmańskich milicji, doprowadzili w marcu 2013 r. do obalenia rządu, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Jednak w styczniu został zmuszony do ustąpienia po fali krytyki w kraju i społeczności międzynarodowej, która zarzucała mu, że nie zdołał zapobiec pladze aktów przemocy. Chrześcijańskie milicje mordują muzułmanów, ofiarą muzułmańskich partyzantów padają chrześcijanie. Misja polskich misjonarzy została zaatakowana przez rebeliantów muzułmańskich, którzy zaatakowali m.in. misję w miejscowości Ngaoundaye. Przebywają tam m.in. polscy misjonarze i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Zaatakowani nie chcą zostawić swoich podopiecznych - m.in. sierot i niewidomych.
Autor: nsz/ja / Źródło: PAP