Ireneusz Raś, wiceminister sportu i turystyki z Trzeciej Drogi-PSL, przyznał w "Faktach po Faktach" w TVN24, że on ani jego środowisko polityczne nie wiedzieli o tym, że premier Donald Tusk zadeklaruje starania Polski o organizację igrzysk olimpijskich. Dodał jednak, że "nic nie stoi na przeszkodzie", aby poprzeć ten pomysł. Małgorzata Niemczyk, posłanka Koalicji Obywatelskiej, była siatkarka, mówiła, że ewentualna organizacja igrzysk byłaby dla Polski "niesamowitym kołem zamachowym".
- Polska formalnie podejmie starania o organizację igrzysk olimpijskich - oświadczył w piątek premier Donald Tusk na wspólnej konferencji prasowej z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem. Jak mówił szef rządu, "realna perspektywa, biorąc pod uwagę wstępne decyzje, zobowiązania, deklaracje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego", to 2040 lub 2044 rok.
Deklaracja w sprawie igrzysk. Wiceminister sportu: nie wiedziałem o tym wcześniej
Na ten temat dyskutowali goście "Faktów po Faktach" w TVN24- Ireneusz Raś, wiceminister sportu i turystyki z Trzeciej Drogi-PSL oraz Małgorzata Niemczyk, posłanka Koalicji Obywatelskiej, była siatkarka.
Raś został zapytany czy jako wiceminister sportu wiedział o tym, że premier wystąpi z taką deklaracją.
- Mam być szczery? No nie wiedziałem. Moje środowisko polityczne również nie wiedziało. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy rozważyli serdeczne poparcie tego projektu pana premiera Tuska. Są argumenty za - odpowiedział. Dodał, że przyjął ten pomysł "z zaciekawieniem".
- My w koalicji nie będziemy się obrażać. Tylko - jeśli ten pomysł ma być realizowany na poważnie - chcemy zobaczyć co dalej. Bo za tym powinny być później już pewne konkretne działania, począwszy od przyszłego roku - dodał.
Jednocześnie przypomniał, że Polska w przeszłości organizowała już wielką imprezę sportową, jaką były piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku. - My mamy doświadczenie, ja mam doświadczenie, premier Tusk ma doświadczenie z czasów Euro 2012. To, można powiedzieć, czwarta co do wielkości impreza na świecie, jeżeli chodzi o organizację. Więc my nie jesteśmy jako Polacy nieprzygotowani, niedoświadczeni - przekonywał.
Niemczyk: organizacja igrzysk może być niesamowitym kołem zamachowym
Małgorzata Niemczyk, która jest członkinią sejmowej komisji sportu, potwierdziła, że też nie wiedziała wcześniej o tym, że premier złoży taką deklarację. - Ale wiedzieliśmy o tym, że w Ministerstwie Sportu trwają prace nad projektem, nad tym co rzucił w czasie kampanii wyborczej luźno pan prezydent Andrzej Duda. Wiedzieliśmy, że minister Sławomir Nitras to rozważa. I wiem, że odbyły się spotkania z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim. I wydaje mi się, że wspólne porozumienie gdzieś zostało znalezione - powiedziała.
Posłanka mówiła, że ewentualna organizacja igrzysk olimpijskich byłaby "niesamowitym kołem zamachowym". - Mówimy o okresie 16-letnim, 20-letnim. Dla mnie życzeniem byłoby w ogóle, żeby się to odbyło właśnie w Warszawie, w roku 2044, kiedy będziemy mieć setną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy byśmy mogli te wszystkie wydarzenia pięknie spiąć. A Międzynarodowy Komitet Olimpijski lubi takie rocznicowe klamry, którymi będzie mógł spinać swoje wydarzenia - powiedziała.
Dodała, że "wielkim skokiem" były też inwestycje poczynione w ramach przygotowań do Euro 2012. - Poza tym my potrzebujemy mody na sport, mody na ruch, mody na aktywność. Jestem przekonana, że tego typu igrzyska mogą to spowodować. My naprawdę stoimy przed wielką reformą całego systemu sportowego, ale nie tylko sportu, tylko również wychowania fizycznego, kultury fizycznej. Bo my musimy zacząć od ruchu już od przedszkola - mówiła Małgrzata Niemczyk.
Raś: PKOl został upolityczniony
Ireneusz Raś był też pytany o zarzuty padające pod adresem prezesa Polskiego Komitatu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza. Chodzi między innym o to, jak wydawane były publiczne pieniądze, które trafiły do PKOl na przygotowania do igrzysk w Paryżu. Polskie osiągnięcia sportowe okazały się najgorsze od kilkudziesięciu lat.
- Wcześniej go nie znałem, poznałem go dopiero teraz, w Paryżu, (...). To dla mnie był szok, że tak na finale rządów Prawa i Sprawiedliwości upolityczniono to stanowisko (prezesa PKOl - red.), które powinno być miejscem apolitycznym. Bo sport łączy, spaja, jesteśmy wspólnie kibicami - powiedział.
- Przestrzegałem przed tym wyborem, dzisiaj ciężko się z niego wydobyć, ponieważ tak upolityczniony PKOl robi kłopot również z tym projektem, o którym pan premier powiedział na Orliku. Teraz po stronie PKOl-u trzeba mieć partnera, jeżeli chcemy zacząć przygotowanie do aplikowania o igrzyska olimpijskie - powiedział wiceminister sportu. Dodał, że za przygotowaniem pod kątem organizacyjnym musi też iść przygotowanie polskich sportowców, aby ci byli w stanie osiągać sukcesy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24