Oddalenie przez TSUE skarg Polski i Węgier dotyczących mechanizmu warunkowości komentował w "Kropce nad i" prezydencki minister Andrzej Dera. Powiedział, że "to nie jest tak, że można dowolnie stosować zasadę praworządności". Ocenił również, że jest ona nieostra. Odnosząc się do słów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "o historycznym błędzie premiera", powiedział, że byłby "ostrożny" z takimi sformułowaniami.
TSUE oddalił w środę wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego.
- Mechanizm ten został przyjęty na właściwej podstawie prawnej, zachowuje spójność z procedurą ustanowioną w artykule 7. TSUE i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii, a także szanuje zasadę pewności prawa - uznali sędziowie TSUE.
Zdaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, należy mówić o "historycznym błędzie premiera Mateusza Morawieckiego", który "wyraził akceptację na szczycie w Brukseli w 2020 roku dla wprowadzenia tego rodzaju rozporządzenia".
Prezydencki minister Andrzej Dera, odnosząc się w "Kropce nad i" do słów ministra sprawiedliwości, powiedział, że "bardzo ostrożny byłby z takimi sformułowaniami", bo ma taką naturę, że "najpierw czyta orzeczenie, a szczególnie uzasadnienie, bo ono wyjaśnia, co było w orzeczeniu". Dodał, że "to nie jest tak, że można dowolnie stosować zasadę praworządności".
- W głównej mierze dotyczy to przestrzegania zasad finansowych, korupcji, przestrzegania tych procedur, żeby pieniądze unijne były wydawane właśnie zgodnie z zasadami praworządności. Jeżeli chodzi o wydawanie pieniędzy, polskie prawo jest wskazywane jako jedno z lepszych – powiedział Dera.
Na uwagę, że TSUE zdecydował o tym, że obowiązuje zasada pieniądze za praworządność, odpowiedział, że chciałby, "żebyśmy jako Polacy byli traktowani tak jak inne państwa". - Jeżeli nie jest dla TSUE (…) problemem to, że na Malcie sędziów powołuje premier, który jest politykiem, to przepraszam – mówił.
Dera ocenił, że "zasada praworządności jest zasadą nieostrą".
Dera o projekcie prezydenta w sprawie Sądu Najwyższego
Odniósł się do prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Andrzej Duda zaproponował w nim, by nieuznawana Izba Dyscyplinarna została zlikwidowana, a w jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Propozycja - przekonywał prezydent - również ma na celu zapewnienie rządowi narzędzia do zakończenia sporu z Komisją Europejską w sprawie praworządności i tym samym odblokowanie środków z Funduszu Odbudowy.
Prezydencki minister ocenił, że "to dobry projekt, który kończy chaos w polskim sądownictwie". Na uwagę, że ze strony polityków Solidarnej Polski, koalicjanta Prawa i Sprawiedliwości, padają stwierdzenia, że "to biała flaga’ i "zdrada Polski", minister odpowiedział: "Nie, nie jest to zdrada Polski, w ogóle politycy nie powinni wypowiadać takich kwestii w taki sposób". Zaznaczył, że "tego typu projekty rozstrzygają się w komisjach".
- Jest to bardzo dobry projekt, który wszelkie wątpliwości co do sądownictwa dyscyplinarnego eliminuje, te wszystkie zastrzeżenia, które wcześniej były, i z tego punktu widzenia powinien być przyjęty, bo to moim zdaniem zakończy spór między Polską a Komisją Europejską - oświadczył minister.
Na uwagę, że spór dotyczy między innymi tego, że sędziowie są zawieszeni i nie mogą orzekać, Dera odparł: "Dobrzy sędziowie orzekają i się w ogóle nie martwią żadnym sądownictwem dyscyplinarnym". - Sędziowie, którzy nie angażują się politycznie, też spokojnie orzekają, natomiast jest problem z pewną grupą sędziów - ocenił. Jego zdaniem sędzia nie może podważać, "że ktoś inny jest sędzią". - Tego robić nie wolno - powiedział minister.
Na uwagę, że Solidarna Polska jest krytyczna wobec tego projektu, odpowiedział, że "będą inni, którzy powiedzą 'tak'" w Sejmie. - Myślę, że jeśli ktoś chce zakończenia sporu i jeżeli stoimy przed bardzo ważnymi wyzwaniami i naprawdę dużym niebezpieczeństwem, ten zdrowy rozsądek i patrzenie w przyszłość zwycięży i uchwalimy prawo, które po pierwsze będzie dobre, po drugie rozwiąże konflikt Unia Europejska-Polska i pozwoli nam jednym głosem mówić i politycznie i militarnie w stosunku do zagrożenia, które stoi przed Polską i Europą – ocenił Dera.
Dera o koncesji w sprawie TVN7: chyba będziemy mieli powtórkę z rozrywki
Prezydencki minister odniósł się również do sprawy koncesji dla TVN7. Obecna koncesja dla TVN7 wygasa 25 lutego. Wniosek do KRRiT o jej przedłużenie na kolejne 10 lat został złożony przez TVN Grupę Discovery 23 grudnia 2020 roku. Na decyzję Rady stacja czeka już ponad rok. Podobnie jak w przypadku stacji TVN24 - której odnowiono koncesję po 18 miesiącach oczekiwania - nie ma żadnych przesłanek, które uzasadniałyby takie opóźnienie.
Prezydencki minister pytany, czy TVN7 powinno dostać koncesję, odpowiedział, że nie zna się na procedurze jej przyznawania.
Na uwagę, że na tej samej zasadzie stacja TVN24 dostała koncesję, powiedział, że "chyba będziemy mieli powtórkę z rozrywki z tego wniosek, bo pan prezydent wyraźnie mówił o tym i zawetował tę możliwość odebrania koncesji, ponieważ prawo nie może działać wstecz, są zasady prawa gospodarczego, pewności gospodarczej, obrotu gospodarczego, które wymagają stosowania, czy coś nazywa się TVN czy inaczej, muszą być dla wszystkich te same zasady".
- Pan prezydent wyraźnie o tym mówił, zastosował weto (do lex TVN - przyp. red.) i problemu z funkcjonowaniem stacji TVN nie ma - dodał.
Co zrobi prezydent w sprawie lex Czarnek?
Dera został również zapytany, czy prezydent podpisze lex Czarnek, czyli nowelizację Prawa oświatowego, która zwiększa władzę kuratorów.
- Z tego, co mi wiadomo, pan prezydent jeszcze prowadzi konsultacje. Decyzji jeszcze nie podjął, bo niezakończone są konsultacje. Mają się odbywać jeszcze w najbliższych dniach kolejne spotkania w tej sprawie, więc poczekajmy jeszcze na decyzję pana prezydenta - odpowiedział. - Z tego, co pamiętam, chyba do 4 marca pan prezydent ma czas, żeby podjąć decyzję - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24