Tak zwaną ustawę dezubekizacyjną uchwalono pod koniec 2016 roku, weszła w życie w 2017, a w 2018 roku warszawski Sąd Okręgowy zwrócił się z pytaniem prawnym o jej przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Prezes Julia Przyłębska pierwszy termin zajęcia się sprawą wyznaczyła na marzec bieżącego roku. Mijają kolejne miesiące, a orzeczenia ciągle nie ma. Zdaniem Onetu, prezes TK zwleka, ponieważ boi się, że sędziowie mogą orzec nie po myśli lidera Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.
W 2017 roku weszła w życie tzw. ustawa dezubekizacyjna (pełna nazwa: Ustawa z dnia 16 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin).
Na mocy tego aktu prawnego prawie 40 tysiącom byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL - jak szacowano w październiku 2017 roku - obniżono emerytury i renty. Dotyczyło to także tych osób, które pozytywnie przeszły weryfikację i służyły w służbach III Rzeczypospolitej oraz ich rodzin. Do sądów wpłynęło kilka tysięcy spraw emerytowanych funkcjonariuszy, którzy argumentowali, że w sposób nielegalny zabrano im pieniądze. Na tej podstawie warszawski Sąd Okręgowy zwrócił się w 2018 roku z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego. Chciał zbadania, czy przepisy ustawy są zgodne między innymi z artykułem 2 i artykułem 30 konstytucji.
Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
CZYTAJ WIĘCEJ O USTAWIE DEZUBEKIZACYJNEJ (artykuł z 2017 roku)>>>
Decyzji brak, rozprawa ma się odbyć 6 października
Do tej pory Trybunał - mający orzec w tej sprawie w pełnym składzie sędziowskim, z prezes Julią Przyłębską jako przewodniczącą składu orzekającego - nie odpowiedział na te pytania prawne. Mimo, iż sprawa trafiła do TK w 2018 roku, pierwszy termin rozprawy wyznaczono na marzec bieżącego roku. Mijają miesiące, ale decyzji nadal nie ma. Jak wynika z wokandy na stronie Trybunału Konstytucyjnego, dwie rozprawy odbyły się się w lipcu i sierpniu. Według "Gazety Wyborczej", w wakacje udało się przesłuchać strony.
Onet i "Gazeta Wyborcza" twierdzą, że kolejna rozprawa dotycząca ustawy dezubekizacyjnej miała się odbyć w piątek 11 września i w ostatniej chwili została przeniesiona na 6 października. Taki też termin widnieje obecnie na stronie TK.
"To już przypomina zabawę w kotka i myszkę"
"To już przypomina zabawę w kotka i myszkę" - ocenia jeden z byłych funkcjonariuszy, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Zdzisław Czarnecki, szef Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, w rozmowie z dziennikiem zwraca uwagę, że dopiero po decyzji TK będzie można składać odwołania do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. "Wiemy, że przegramy, ale chcemy, by w końcu ten wyrok ogłoszono. Dopiero po decyzji TK będziemy mogli skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. I dopiero tam liczymy na zakwestionowanie ustawy" - wskazuje.
"Przyłębska irytuje nawet sporą grupę sędziów z nadania PiS"
Nie wiadomo, jakie są konkretne powody przedłużania się drogi do wydania orzeczenia w tej sprawie. Według Onetu, chodzi o polityczny kontekst ustawy dezubekizacyjnej. Zdaniem portalu prezes Julii Przyłębskiej zależy na tym, żeby rozstrzygnięcie było po myśli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który chciałby, aby TK odpowiedział sądowi, że ustawa jest zgodna z konstytucją. Przypomina, że prezesa PiS i prezes Trybunału łączą więzi towarzyskie. Kaczyński w maju 2019 roku przyznał, że Julia Przyłębska jest jego "odkryciem towarzyskim" i często lubi bywać u niej w domu.
Onet pisze, że do tej pory osoby wybrane do TK głosami PiS w dużej mierze w swojej działalności orzeczniczej kierowały się wskazaniami Przyłębskiej. "Ale przy okazji prac nad ustawą dezubekizacyjną okazało się, że to się powoli kończy. Przyłębska irytuje nawet sporą grupę sędziów z nadania PiS, którzy nie zamierzają dłużej kierować się jej wskazaniami" - twierdzi portal.
Jako "buntowników" w Trybunale Konstytucyjnym wymienia Piotra Pszczółkowskiego, w przeszłości posła PiS, a także Jarosława Wyrembaka. O zarzutach, jakie ten drugi wysuwa pod adresem Julii Przyłębskiej, wielokrotnie informowaliśmy w tvn24.pl. Przytaczaliśmy między innymi sprawę z listopada 2019 roku, kiedy to podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego pytał o organizowanie "nieoficjalnych spotkań" z premierem "w konspiracji przed wieloma Sędziami Trybunału", namawianie do udziału w spotkaniu z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim czy o dyskredytowanie wszelkich zarzutów podnoszonych wobec jej praktyk.
"Proceduralne triki" miały prowadzić do umorzenia?
Onet pisze, że "początkowo plan Przyłębskiej na ustawę dezubekizacyjną polegał na doprowadzeniu do umorzenia sprawy, przy zastosowaniu proceduralnych trików". "Choćby tego, że na rozprawach nie pojawiali się przedstawiciele Sądu Okręgowego, który wniósł sprawę do TK. Umorzenie oznaczałoby w praktyce po prostu tyle, że ustawa obowiązuje" - zwraca uwagę.
"Okazało się jednak, że umorzenie popiera mniejszość sędziów - poza Przyłębską byli to dawni kontrowersyjni posłowie PiS Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz, a także związani z Przyłębską sędziowie Michał Warciński oraz Bartłomiej Sochański. Taka 'piątka Przyłębskiej' od kilku miesięcy pozwala szefowej TK kontrolować mniejsze składy orzekające. Tyle, że to za mało na pełen skład Trybunału, który sądzi dezubekizację" - wskazuje Onet. Według jego ustaleń, reszta sędziów miałaby sprzeciwiać się umorzeniu sprawy, co - jak przekonuje portal - oznaczałoby "klęskę szefowej Trybunału". Donosi, że Przyłębska rozmawiała o tej ustawie z Kaczyńskim, "który obawia się, że sędziowie mogą ją uznać za niekonstytucyjną".
"Do ostatniej chwili Przyłębska liczyła na to, że na rozprawie nie będzie kilku jej przeciwników"
"W tej sytuacji Przyłębska postanowiła zastosować trik i poprzednią rozprawę zwołała na 18 sierpnia, licząc, że części sędziów nie będzie i przy mobilizacji jej stronników uda się zamknąć sprawę po myśli prezesa PiS. Nie udało się - kolejna rozprawa miała się odbyć dziś (w piątek - red.). Ale została odwołana".
Według informacji zebranych przez Onet, "do ostatniej chwili Przyłębska liczyła na to, że na rozprawie nie będzie kilku jej przeciwników - zachorował sędzia Andrzej Zielonacki, a sędzia Pszczółkowski był na urlopie. Tyle że okazało się, iż zachorował także sędzia Sochański, stronnik Przyłębskiej", na domiar złego "Pszczółkowski gotów był przerwać urlop, by się stawić. Pani prezes wyliczyła, że w takim układzie znów jej przeciwnicy mają większość. Dlatego odwołała rozprawę" - twierdzi Onet.
"Przyczyną kolejnej zwłoki jest konflikt między Przyłębską a jej zastępcą Mariuszem Muszyńskim"
O powodach zwlekania z decyzją dotyczącą obniżenia emerytur dla byłych funkcjonariuszy pisze również piątkowa "Gazeta Wyborcza". Donosi, powołując się na swoje nieoficjalne ustalenia, że "przyczyną kolejnej zwłoki jest konflikt między Przyłębską a jej zastępcą Mariuszem Muszyńskim".
"Ma on zastrzeżenia do tempa pracy Przyłębskiej - krytykuje ją za to, że Trybunał pod jej kierownictwem przerabia znacząco mniej spraw niż przed przejęciem go przez ludzi PiS" - pisze dziennik.
Dodatkowo "GW" wskazuje, że "w sprawie dezubekizacji Muszyński, który sam wywodzi się ze służb specjalnych, jest zwolennikiem pewnego złagodzenia przepisów". "Chce na przykład, by ustawa nie obejmowała funkcjonariuszy z krótkim stażem, którzy pracę podjęli z końcem lat 80., a potem przeszli pozytywną weryfikację. PiS, a z nim Przyłębska, nie chce o tym słyszeć" - pisze dziennik.
Źródło: tvn24.pl, Onet, Gazeta Wyborcza