Mariusz Muszyński to "najbardziej mroczna postać" w historii Trybunału - jak stwierdził jeden ze zwolnionych urzędników. Na pewno jest to postać z pewną tajemnicą w życiorysie. Tajemnicą, której on sam nigdy nie zaprzeczył, ale też nigdy jej nie wyjaśnił. Choć miał do tego okazję, gdy kandydował na sędziego Trybunału. Materiał "Czarno na białym" TVN24.
Prawnik, dyplomata, a może agent? Kim jest Mariusz Muszyński? W historii kariery wiceprezesa trybunału są ciągle pytania bez odpowiedzi.
Berlin to miejsce szczególne dla Mariusza Muszyńskiego. To tu pod koniec lat 90. rozpoczął swoją karierę w dyplomacji. To tu splotły się losy jego oraz Julii i Andrzeja Przyłębskich.
- Oni się tam poznali. Tak jak wszyscy przyjezdni poznali ekipę, która była w Berlinie. Ja poznałem pana Muszyńskiego, przenosząc się z Kolonii do Berlina. Przypuszczam, że oni podobnie - mówił Andrzej Byrt, były ambasador RP w Niemczech.
Mariusz Muszyński był szefem działu prawnego, Julia Przyłębska konsulem, a jej mąż odpowiadał za kulturę. Ta znajomość mogła mieć wpływ na późniejszą karierę Mariusza Muszyńskiego.
Agenturalna przeszłość
Według informacji opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą", oprócz oficjalnych obowiązków Mariusz Muszyński miał też obowiązki nieoficjalne.
" (...) W 1993 r. (...) został przyjęty do UOP i skierowany na szkolenie w Ośrodku Kształcenia Wywiadu w Kiejkutach Starych. Szkolenie ukończył w 1994 r., po czym przez rok pracował w centrali UOP w Warszawie. Potem w ambasadzie w Berlinie objął funkcję szefa działu prawnego. Zdaniem naszych informatorów była to 'przykrywka' dla drugiego etatu - oficera służb" - napisano w "Gazecie Wyborczej".
Tym doniesieniom do tej pory Mariusz Muszyński nie zaprzeczył. - To może być bardzo duży problem, jeżeli sędzia nie jest niezawisły - ocenia były minister sprawiedliwości Borys Budka. I dodaje, że choć współpraca z demokratycznymi służbami nie jest przestępstwem, to - jeżeli miała miejsce - Mariusz Muszyński musiał ją ujawnić podczas sejmowej debaty nad jego kandydaturą na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Obecny wiceprezes TK jednak nie powiedział nic, a posłowie nie mogli zadawać pytań.
Ówczesny ambasador w Berlinie Andrzej Byrt był zaskoczony doniesieniami o agenturalnej przeszłości Muszyńskiego. - W naszych relacjach nic nie wskazywało na to, że kimś takim miałby być. Zresztą gdyby wskazywało, to nie miałby należytych umiejętności - zauważył Byrt.
Mariusz Muszynski miał zostać w Berlinie zdekonspirowany jako agent i na żądanie Niemców wydalony do kraju. Po ujawnieniu tych informacji koordynator służb specjalnych wydał krótkie oświadczenie, w którym odniósł się tylko do aktualnej sytuacji.
"Oświadczam, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego Pan Mariusz Muszyński nie jest funkcjonariuszem ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu" - stwierdził Mariusz Kamiński.
Pytany o sprawę wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że nie badał przeszłości Muszyńskiego - To jest kwestia w tej chwili subiektywna, a będzie obiektywna, jak zostanie dobrze zbadana. Jest też obszar obiektywny, mianowicie dorobek naukowy pana profesora i pod tym względem jest wybitnym prawnikiem - powiedział Patryk Jaki.
Prawnik i dyplomata
Mariusz Muszyński to doktor habilitowany nauk prawnych i specjalista prawa międzynarodowego. Studiował na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W środowisku akademickim był znany nie tylko z zamiłowania do nauki, ale także z zamiłowania do judo i dorabiania jako bramkarz w studenckim klubie.
- Był dużym facetem i wszyscy się go bali. Zasłaniał całe wejście - wspominał Maurycy Męczekalski, dyrektor klubu studenckiego. Wieloletni szef klubu zapamiętał jeszcze jeden szczegół z życia studenckiego. Muszyński miał pseudonim "Stavros" od nazwiska detektywa z serialu "Kojak" z lat 70.
Po studiach pracował w MSZ, a pod koniec lat 90. wyjechał do pracy w ambasadzie w Berlinie. Z kolei za poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości, kiedy szefem MSZ była Anna Fotyga, Muszyński odpowiadał za stosunki z Niemcami i był prezesem fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Tyle tylko, że dążył do pojednania w dość nietypowy sposób.
"(...) Niemcy prowadzą politykę narodową, w swojej istocie egoistyczną i usposobioną niezbyt przyjaźnie do Polski. (...) Niemcy nie traktują na serio współpracy z Polską i prowadzą politykę izolacji" - twierdził w 2007 roku.
Bartosz Wieliński z "Gazety Wyborczej" ocenia, że Muszyński nastawiony był na konfrontację. - Zaszkodził Polsce, trzeba było potem to wszystko odkręcać. Był agresywny i był demonstracyjnie niechętny. Wiem o takiej sytuacji, że przyjechała jego odpowiedniczka w rządzie niemieckim i nie wyszedł się z nią nawet przywitać, co było symbolem poważania - stwierdził dziennikarz.
Po przegranych przez PiS wyborach Muszyński skoncentrował się na pracy naukowej na państwowych i prywatnych uczelniach. W 2011 roku z rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości został sędzią Trybunału Stanu. Występował również w mediach jako ekspert, np. w zakresie prawa własności. Pisał też opinię dla zespołu Antoniego Macierewicza badającego katastrofę smoleńską. Brał udział w konferencjach smoleńskich.
"Uważam go za złego człowieka"
Najbardziej zasłynął szokującymi i wulgarnymi komentarzami zamieszczanymi w sieci między innymi w trakcie ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu. Z tego powodu studenci mieli zbojkotować jego zajęcia na prywatnej uczelni.
- To świadczy o poziomie kultury człowieka. Co to dla niego znaczy albo czy istnieje dla niego kategoria traktowania człowieka z szacunkiem? Szacunek dla funkcji, wieku, osiągnięć? - pyta Ewa Siedlecka, dziennikarka "Polityki".
Wątpliwości do jego kultury osobistej ma również ambasador Andrzej Byrt.
- To jest jedno słowo - po prostu niegodne. W takiej inteligencji emocjonalnej jest mniej powściągliwy, niż należałoby być. Zdarzyło się, że niektórzy z pracowników wspominali o bardzo bezpośrednim sposobie zwracania się do nich - przypomina były ambasador RP w Niemczech.
Muszyński jest wiceprezesem Trybunału Konstytucyjnego. Niektórzy mówią, że rządzi trybunałem. - Charakterologicznie uważam go za złego człowieka, za osobę która albo leczy swoje kompleksy, odnosząc się tak w stosunku do innych, albo osobę dla której ten kawałek władzy stanowi ucieleśnienie największych złych marzeń, aby móc wydawać polecenia i rządzić innymi - podsumował Borys Budka.
Autor: Arkadiusz Wierzuk/md/ / Źródło: tvn24