Polityczna walka o mandaty i protest w trybie wyborczym. Złożyło go Polskie Stronnictwo Ludowe, które o piąty mandat będzie walczyć w sądzie. Jak wygra, to Prawo i Sprawiedliwość straci łódzki sejmik. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W województwie łódzkim walka o jeden mandat, to walka o władzę w sejmiku. Jak mówi Dariusz Klimczak z PSL, poprzez błędną kwalifikację kart do głosowania, mogła zostać zachwiana decyzja o wyborze radnego czy uzyskania mandatu.
Tłumaczy, że wątpliwe jest kwalifikowanie jako nieważnych tych kart, które nie miały jednej z pieczęci.
W takiej sytuacji, jeśli na którejś z kart zabrakło jednej z dwóch pieczęci, głos jest faktycznie nieważny. Ale jeśli takich kart byłoby na tyle dużo, by liczba oddanych na nich głosów miała realny wpływ na wynik wyborów, sąd może zdecydować o powtórzeniu głosowania, na przykład w danym okręgu.
Dlatego PSL złożyło protest w trybie wyborczym. Chodzi o jeden z łódzkich okręgów wyborczych, gdzie PiS uzyskało trzy mandaty, a PSL i Koalicja Obywatelska - po jednym. Gdyby sąd ten protest wyborczy uwzględnił, PSL mogłoby otrzymać jeden mandat więcej. A to by oznaczało, że Prawo i Sprawiedliwość utraciłoby większość w sejmiku.
Budka: jestem przekonany, że SLD i PSL wybiorą rozwój
Batalia o wyborcze koalicje toczy się też na Śląsku. W upływającej właśnie kadencji sejmikiem rządzi koalicja PO, PSL, SLD i Śląska Partia Regionalna. Dziś Koalicja Obywatelska tu o większość jest spokojna. Jak mówią jej politycy - dotychczasowa koalicja się sprawdziła, żadnych zmian nie będzie. - Jestem przekonany, że politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i PSL-u tak jak do tej pory wybiorą rozwój województwa, odpowiedzialne zarządzanie, współpracę - mówi poseł PO Borys Budka.
"Zobowiązania mam tylko wobec wyborców"
Na Śląsku Prawo i Sprawiedliwość uzyskało najwięcej, bo 22 mandaty. Koalicja Obywatelska zdobyła ich 20 i jeśli nadal chce rządzić regionem, w sprawie koalicji musi porozumieć się z SLD i PSL-em. Choć gdyby PiS zwiększyło liczbę radnych o jedną osobę, wtedy mogłoby rządzić samodzielnie.
Żadnych scenariuszy wykluczyć nie można. Na Dolnym Śląsku Mirosław Lubiński do sejmiku startował z list Polskiego Stronnictwa Ludowego. Po wyborach radny sam postanowił, że będzie współpracował z Prawem i Sprawiedliwością.
- Moją partią jest Dolny Śląsk, a zobowiązania mam tylko wobec wyborców, którzy na mnie głosowali. Wyborcy oczekują przede wszystkim skuteczności w samorządzie - tłumaczy Lubiński.
"Wszystkie scenariusze są możliwe"
W zachodniopomorskim zbudowanie przez Koalicję Obywatelską większości będzie zależało od decyzji radnych SLD i Bezpartyjnych Samorządowców, a już raz Bezpartyjni na koalicję z PiS-em się zdecydowali. - Pozdrawiam kolegów z Dolnego Śląska. Oni na pewno wybrali tak, jak jest najlepiej dla regionu i myślę, że to bardzo mocno rozważyli. Natomiast w zachodniopomorskim pewnie wszystkie scenariusze są możliwe - mówi Artur Węzgraj z Bezpartyjnych Samorządowców.
Jak dodaje, tu o koalicję z PiS-em będzie trudniej, ale samorządowcy podkreślają, że w tych wyborach najważniejszy jest interes regionu.
- Tak naprawdę za parę lat nikt nas nie będzie rozliczał z jakich startowaliśmy opcji, tylko, co zrobiliśmy. Jeżeli te pieniądze będą ze strony rządowej zapewnione, to oczywiście jestem za tym jak najbardziej i dlatego też między innymi jestem w koalicji - mówi Mirosław Lubiński.
Ostateczny kształt samorządowych koalicji ma być znany w przyszłym tygodniu.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24