Osoby należące do grupy o nazwie "Kasta", które wymieniały się pomysłami na oczernianie sędziów, powinny zostać zweryfikowane przez służby. Trudno wierzyć, żeby "zdrajca Szmydt funkcjonował w oderwaniu" - ocenił europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Skomentował w ten sposób sprawę sędziego Tomasza Szmydta, który wystąpił w poniedziałek o azyl na Białorusi. Był jednym z bohaterów tak zwanej afery hejterskiej, za rządów PiS.
Państwowa, propagandowa agencja informacyjna BiełTA opublikowała w poniedziałek relację z konferencji prasowej, na której polski sędzia Tomasz Szmydt poinformował, że zwrócił się do białoruskich władz o azyl.
Tuż po tym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp Szmydt jako sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Prokuratura Krajowa prowadzi zaś czynności sprawdzające "w kierunku" szpiegostwa.
Europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza ocenił w rozmowie z reporterem TVN24 Mariuszem Sidorkiewiczem, że "to są przerażające informacje".
Mówił, że to "jeden z najbliższych sędziów ze środowiska (Zbigniewa) Ziobry, PiS, człowiek, który oddelegowany był na najbardziej paskudny odcinek". Wskazał na "grupę hejterską, niszczenie niezależnych sędziów". - On współpracował przecież w tej grupie modelującej wymiar sprawiedliwości, o czym wielokrotnie mówiliśmy jako przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, że to wszystko jest kopia tego, co funkcjonuje w Mińsku, w Moskwie, to jest model moskiewsko-miński i ten człowiek tam się teraz pojawia - dodał.
- Od kiedy on współpracował? To jest zadanie dla polskich służb, ustalenie tego, czy działał sam, czy w środowisku sędziów ziobrowych, (czy) jest więcej tego typu przypadków - ocenił Brejza.
Brejza: trudno wierzyć, żeby zdrajca Szmydt funkcjonował w oderwaniu
Został zapytany, czy przypadek Szmydta każe służbom bardzo starannie zweryfikować pozostałe osoby należące do grupy o nazwie "Kasta".
- Tak. Absolutnie ta grupa powinna być zweryfikowana przez służby. Trudno wierzyć, żeby zdrajca Szmydt funkcjonował w oderwaniu. On nie był żadnym takim samotnym wilczkiem - powiedział.
Dodał, że "należy zbadać, czy byli tylko inspirowani, czy może jako grupa byli wszyscy, w jakiś sposób, prowadzeni przez wschodnie służby".
Afera hejterska
Sędzia Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, kierowanym wówczas przez Zbigniewa Ziobrę. Tę sprawę w sierpniu 2019 roku jako pierwsi opisali dziennikarze Onetu. Podali wówczas, że na komunikatorze WhatsApp działała skupiona wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez PiS w sądach.
W styczniu 2022 roku w rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Martą Gordziewicz nowe światło na "aferę hejterską" rzucił Arkadiusz Cichocki, sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach i były prezes tego sądu z nadania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
W reportażu "Kasta niezłomnych" o tym, jak wyglądał mechanizm zbierania haków na sędziów, którzy narazili się władzy PiS, opowiedział także Szmydt.
Natomiast we wrześniu 2022 roku w reportażu "Superwizjera" TVN "Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej" Emilia Sz., zwana Małą Emi, była już żona sędziego Tomasza Szmydta, po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć przed kamerą o swojej roli w tej aferze.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24