Trudno mi sobie wyobrazić, że 1 października wraz z powrotem Sławomira Nowaka do Polski, gdy domniemane przestępstwa mają miejsce na terenie Polski, nagle CBA przestaje się nim zajmować na wiele miesięcy - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 wiceszef PO Tomasz Siemoniak. - Tu nie trzeba jakiegoś Sherlocka Holmesa, żeby domyślać się, że nadal on był inwigilowany - ocenił. Dodał, że oświadczenie Mariusza Kamińskiego w tej sprawie "w ogóle nie uspokaja" i "brzmi bardzo mało wiarygodnie".
Sąd zdecydował w środę o trzymiesięcznym areszcie dla Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu w rządzie PO-PSL. Dzień wcześniej Nowak usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą czerpiącą korzyści z korupcji. Ten oraz inne zarzuty dotyczą okresu od października 2016 roku do września 2019 roku, kiedy był szefem ukraińskiej agencji drogowej Ukrawtodor.
Przedstawiciele opozycji - między innymi przewodniczący PO Borys Budka - zarzucali później, że służby mogły wykorzystywać założony Nowakowi podsłuch w celu zdobycia informacji ze sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego w czasie trwania kampanii przed wyborami prezydenckimi. Nowak doradzał sztabowcom Trzaskowskiego.
Mariusz Kamiński, minister koordynator służb specjalnych, wydał w czwartek oświadczenie w tej sprawie. Przyznał w nim, że agenci w śledztwie korzystali z kontroli operacyjnej (to na przykład podsłuchy, dostęp do wiadomości z komunikatorów czy skryta obserwacja), ale zapewnił, że zakończyła się ona przed 1 października 2019, czyli w momencie, kiedy Nowak przestał być szefem Ukrawtodoru.
Siemoniak: oświadczenie Kamińskiego w ogóle nie uspokaja
Oświadczenie Mariusza Kamińskiego skomentował w "Jeden na jeden" w TVN24 wiceszef PO Tomasz Siemoniak. - To oświadczenie w ogóle nie uspokaja. Nie ma komisji do spraw służb specjalnych z prawdziwego zdarzenia. Uważam, że takiej sytuacji jak zatrzymanie byłego ministra minister koordynator natychmiast w poniedziałek, powinien poprosić o posiedzenie takiej komisji i przedstawić też posłom opozycji powody i dowody - powiedział.
Według niego, "oświadczenie brzmi bardzo mało wiarygodnie". - Też z tego powodu, że trudno mi sobie wyobrazić, że 1 października wraz z powrotem Sławomira Nowaka do Polski, gdy domniemane przestępstwa mają miejsce na terenie Polski, nagle CBA przestaje zajmować się nim na wiele miesięcy - skomentował.
"Nie trzeba Sherlocka Holmesa"
- Tu nie trzeba jakiegoś Sherlocka Holmesa, żeby domyślać się, że on był nadal inwigilowany. Wydaje mi się skrajnie mało prawdopodobne, że mając na horyzoncie tak poważne przestępstwa, jeśli wierzyć zarzutom, które prokuratura sformułowała, służby machnęły na wiele miesięcy ręką - mówił Siemoniak.
Ocenił również, że to "wycyzelowane przez prawników oświadczenie, że w tym śledztwie nie było inwigilacji, a być może są inne śledztwa, o czym nie wiemy". - Nie chce mi się wierzyć, że służby przestały zajmować się kimś, kto ich zdaniem dokonał poważnych przestępstw - dodał.
- Co takiego się działo od 1 października, co spowodowało, że tyle miesięcy czekano, mając jak można się spodziewać zgromadzone dowody? - pytał.
- Po to jest komisja służb specjalnych, aby takie sprawy nie budziły wątpliwości politycznych. Jeżeli mówimy o byłym polityku, byłym ministrze, osobie, która doradza w kampanii, to nie może być najmniejszych wątpliwości - skomentował Siemoniak.
Zaznaczył, że dla niego "te oświadczenia są bardzo mało wiarygodne". - Nie chcę mi się wierzyć w to, że 1 października odbyło się zebranie w CBA czy u ministra koordynatora i powiedzieli: "no to się już nie zajmujemy na wiele miesięcy Sławomirem Nowakiem". Tak służby po prostu nie działają - mówił.
Dodał również, że kontekst wyborczy tej sprawy "jest wyjątkowy niedogodny". - Myślę, że my ten temat będziemy drążyć, oczekując informacji od premiera - powiedział.
Siemoniak przypomniał, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka skierował pismo do premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie Nowaka. Zadał w nim pytanie, "czy podejmowano czynności operacyjne oraz kontrolę operacyjną wobec członków sztabu kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, a także wcześniej kandydatki na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej".
"Minister Kamiński powinien być pierwszym, który to wyjaśnia"
Siemoniak zwracał uwagę, że "minister Kamiński, który ma w przeszłości wyrok za przekroczenie uprawnień bardzo powinien dbać w tym momencie o pełną wiarygodność". - Powinien być pierwszy przy komisji do spraw służb specjalnych i tam przedstawić powody, dowody i przede wszystkim co się takiego działo między 1 października a lipcem, że służby i prokuratura nie działały. Nie ma czegoś takiego jak czekanie na dobry czas. To budzi podejrzenia - powiedział.
- Jeśli są wątpliwości w takiej sprawie jak wybory prezydenckie, w których rozstrzygnięcie zapada o kilkaset tysięcy głosów, to minister Kamiński powinien być pierwszym, który to wyjaśnia, który kładzie karty na stole - podkreślał.
Pytany, czy wierzy w niewinność Sławomira Nowaka, odpowiedział, że "wierzy w niewinność każdego, dopóki nie będzie skazany". - Widzę, że sprawa jest poważna, dowody też na pewno są poważne. Natomiast jestem przeciwny medialnym wyrokom, choć tak naprawdę on już jest skazany. Życzę tego, żeby za pięć lat małym drukiem gdzieś przeczytać, że jednak się okazał niewinny - dodał.
Siemoniak: Nowa Solidarność to bardzo dobra nazwa dla ruchu zapowiedzianego przez Trzaskowskiego
Tomasz Siemoniak był pytany również w "Jeden na jeden", czy podoba mu się koncepcja utworzenia ruchu obywatelskiego przez Rafała Trzaskowskiego, czy to jednak partia powinna wytyczać plany na przyszłość.
- Partia ma swoje zadania, demokracja opiera się na partiach, jesteśmy w parlamencie, mamy tutaj swoje działania, infrastrukturę - biura poselskie, senatorskie. Natomiast są ludzie, którzy po prostu nie chcą zapisywać się do partii, którzy gorąco popierają Rafała Trzaskowskiego - powiedział Siemoniak.
Rafał Trzaskowski, który był kandydatem KO na prezydenta, w drugiej turze wyborów osiągnął wynik 48,97 procent, zdobywając 10 mln 18 tys. 263 głosy. Tydzień temu w Gdyni zapowiedział, że podejmuje się stworzenia ruchu obywatelskiego, razem z samorządami, organizacjami pozarządowymi, z ludźmi dobrej woli, by bronić społeczeństwa obywatelskiego.
Pytany, czy ten ruch oficjalnie będzie się nazywał Nowa Solidarność, Siemoniak odparł: - Tak sądzę. To jest bardzo dobra nazwa.
Mówił, że ten ruch to odpowiedź na wyzwania, które stoją przed Polską u progu trzeciej dekady XXI wieku. - Jeśli (Rafał Trzaskowski - red.) pociągnął za sobą 10 milionów ludzi, jeśli tak zdecydowanie wygrał wśród młodych, to jest o czym rozmawiać, jest pole na taki właśnie ruch - powiedział Siemoniak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24