- Prac nad zmianami regulaminu Sejmu w tym gronie nie podejmujemy - powiedział wicemarszałek Ryszard Terlecki po środowym spotkaniu przedstawicieli klubów sejmowych. - Opozycja stanowczo odmawia dalszej pracy - podkreślił. W Sejmie zakończyło się spotkanie szefów klubów parlamentarnych w sprawie zmian w regulaminie Sejmu.
Wicemarszałek Ryszard Terlecki po środowym spotkaniu przedstawicieli klubów sejmowych zaznaczył, że zmiany w regulaminie zakładały "nieco bardziej dotkliwe kary dla posłów zakłócających obrady".
- Prac nad zmianami regulaminu Sejmu w tym gronie nie podejmujemy - powiedział Terlecki dziennikarzom. Jak dodał, PiS się nie wycofuje z propozycji. - Opozycja stanowczo odmawia dalszej pracy - podkreślił. - Na razie będzie nad tym zastanawiać się Prezydium Sejmu - dodał.
W środę w Sejmie odbyło się spotkanie szefów klubów parlamentarnych w sprawie zmian w regulaminie Sejmu. Trwało kilkadziesiąt minut. Terlecki powiedział dziennikarzom przed jego rozpoczęciem, że spotkanie zostało zwołane z inicjatywy marszałka i prezydium Sejmu. Jak dodał, jest poświęcone zmianom w regulaminie Sejmu.
"Ukrócić awanturnictwo"
Przed spotkaniem wicemarszałek Terlecki mówił, że zmiany miały zmierzać do tego, żeby "awantury i incydenty na sali sejmowej już się nie powtarzały".
- Chodzi o to, żeby ukrócić awanturnictwo i chuligaństwo szerzące się czasami na sali sejmowej. Te kary, mamy nadzieję, bo popieramy ten projekt Kancelarii Sejmu, trochę ustabilizują sytuację na sali sejmowej wtedy, gdy robi się gorąco, gdy spór polityczny się zaostrza - powiedział.
Podkreślił, że obowiązujący regulamin Sejmu jest "łagodny".
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że PSL nie widzi potrzeby zaostrzania kar. - Marszałek na podstawie dzisiejszego regulaminu może dyscyplinować posłów - podkreślił. Według lidera PSL "ważniejsze są dobre zwyczaje i obyczaje niż największe nawet kary".
"Ważniejszy jest autorytet marszałka"
- Od paragrafów ważniejszy jest autorytet marszałka. Jeśli marszałek będzie miał autorytet, taki jak miał Józef Zych (Marszałek Sejmu w latach 1995–1997 - red.), to naprawdę nie będzie żadnego problemu z prowadzeniem obrad - mówił szef Stronnictwa. - Żaden paragraf tego nie zastąpi, żadna kara. Jak ktoś nie chce budować dobrej atmosfery do prowadzenia obrad, to po prostu zmiana regulaminu na nic się zda - stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Przekonywał, że "trzeba dać szansę na swobodną wypowiedź posłom, na normalną debatę". - Nie zawsze będą się podobały PiS-owi te słowa, które mówimy, ale niech ich wysłuchają z pokorą, nic się nikomu nie stanie - wskazał.
Także poseł PO Zbigniew Konwiński powiedział dziennikarzom przed spotkaniem, że nie ma zgody jego klubu na "przykręcanie śruby posłom". Jak dodał, to marszałek Sejmu powinien przestać łamać regulamin Sejmu. - Nie ma żadnej potrzeby, żeby specjalnie musztrować parlamentarzystów - przekonywał poseł Platformy. Jego zdaniem pomysły na zaostrzenie kar dla posłów "są absurdalne".
Andrzej Halicki (PO) dodał, że "nie ma żadnej zgody na zaostrzenie kar czy dodatkowe zapisy, które miałyby ograniczyć możliwość pracy posła".
Konsekwencje kryzysu sejmowego
Zmiany w regulaminie to konsekwencje wydarzeń z 16 grudnia 2016 roku. Wtedy rozpoczął się na sali sejmowej protest posłów PO i Nowoczesnej, którego powodem były planowane przez marszałka Sejmu zmiany dotyczące zasad pracy dziennikarzy w Sejmie i wykluczenie z posiedzenia posła PO Michała Szczerby. Później posłowie protestowali również w związku z głosowaniami nad ustawą budżetową na 2017 rok, które odbyły się podczas obrad przeniesionych przez marszałka Sejmu do Sali Kolumnowej.
Autor: kb/sk / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24