"Wprost" nie usunie ze swoich stron internetowych fragmentów tzw. "taśm Oleksego", stwierdził na antenie TVN24 redaktor naczelny tygodnika Stanisław Janecki. Były premier wcześniej zagroził, że jeśli tego nie zrobi to pozwie "Wprost" do sądu.
Były premier chce też usłyszeć przeprosiny i żąda zadośćuczynienia za poniesione szkody. - Wezwanie to i później ewentualny pozew mają doprowadzić do określanie prawa do prywatności. Nie może być tak, że kierując się względami komercyjnymi publikuje się fragmenty prywatnej rozmowy, zmontowanej i poprzecinanej tytułami własnymi redakcji - powiedział dziennikarzom mecenas Paplaczyk.
Nie jest jeszcze znana kwota zadośćuczynienia, wiadomo, że miałaby być przeznaczona na pomoc dzieciom niedosłyszącym.
Te "prywatne rozmowy" to tzw. taśmy Oleksego. Czyli nagranie prywatnej rozmowy pomiędzy Józefem Oleksym i biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym, która odbyła się 14 września 2006 roku w biurze Bartimpexu przy Alei Szucha. Oleksy zarzucał w tej rozmowie byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, iż w sposób nielegalny uzyskał on składniki swojego majątku i nie będzie w stanie wyjaśnić źródeł jego pochodzenia. Markowi Borowskiemu zarzucił fałszowanie wydatków na kampanię wyborczą SdPL. Wypowiadał się także negatywnie o innych postaciach lewicy, między innymi o Wojciechu Olejniczaku, Jerzym Szmajdzińskim z SLD. Rozmowa, która obfitowała w określenia powszechnie uznane za obraźliwie, została nagrana przez ochronę Gudzowatego. Jej publikacja, właśnie we "Wprost" wywołała skandal.
Źródło: PAP