Kolejny raz mamy do czynienia z sytuacją, w której przy pomocy nagrań próbuje się sterować polską sceną polityczną - ocenił w sobotnich "Faktach po Faktach" były senator Prawa i Sprawiedliwości Aleksander Bobko, komentując sprawę tak zwanych taśm Obajtka, ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą". Były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński ocenił, że "wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości o tym nie przeczyta, albo jak przeczyta, to powie, że to jest atak 'Gazety Wyborczej' na jednego z naszych".
"Gazeta Wyborcza" opublikowała w piątek "taśmy Obajtka", czyli nagrania rozmów telefonicznych z 2009 roku, kiedy Daniel Obajtek, obecny prezes Orlenu, był wójtem Pcimia. Na nagraniach, według dziennika, rozmawia z mężczyzną pracującym dla spółki TT Plast. Obajtek - pisze "Wyborcza" - "wydaje pracownikowi polecenia, zleca rozmowy z klientami, decyduje o urlopach" i "z tylnego siedzenia kieruje spółką TT Plast". A przepisy - zwraca uwagę "GW" - zabraniają łączenia posady wójta z działalnością w biznesie.
Sprawę komentowali w "Faktach po Faktach" były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Łapiński oraz były senator Prawa i Sprawiedliwości i filozof z Uniwersytetu Rzeszowskiego Aleksander Bobko.
"Na pewno będą się zastanawiać w PiS-ie, dlaczego ten artykuł się teraz ukazał"
Łapiński ocenił, że taśmy "to nie jest jakiś wielki problem dla PiS-u". - Dla większości wyborców Zjednoczonej Prawicy to, co napisze "Gazeta Wyborcza", czy inne medium nie jest miarodajne. Żyjemy w bańkach komunikacyjnych, wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości o tym nie przeczyta, albo jak przeczyta, to powie, że to jest atak "Gazety Wyborczej" na jednego z naszych - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
Zapytany, czy komuś w rządzie "taśmy Obajtka" mogą być na rękę, odparł: - Na pewno będą się zastanawiać w PiS-ie, dlaczego ten artykuł się teraz ukazał, komu on służy, kto go inspirował. W polityce tak zwykle jest, że w takich sytuacjach szuka się drugiego dna - tłumaczył były doradca prezydenta Dudy.
W jego ocenie w obozie Zjednoczonej Prawicy z pewnością pojawią się spekulacje. Zwłaszcza - dodał - że kilkanaście dni temu trwał "festiwal medialnych spekulacji" na temat tego, czy prezes Orlenu to potencjalny kandydat na premiera.
"Materiałami, pochodzącymi z cienia próbuje się sterować sceną polityczną"
- Kolejny raz mamy do czynienia z sytuacją, w której przy pomocy jakichś nagrań, czyli materiałów pochodzących z cienia, próbuje się sterować polską sceną polityczną. Były przypadki, że to się udawało, nie wiem, jak będzie teraz - skomentował sprawę Aleksander Bobko.
Jak stwierdził, chciałby wierzyć w słowa prezesa Kaczyńskiego, który w przeszłości mówił, że nie ma taryfy ulgowej dla nikogo z otoczenia PiS-u.
- Chciałbym wierzyć, że organy powołane do tego, aby pilnować w Polsce porządku, aby przestrzegać w Polsce prawa, będą w takich sytuacjach stawać na wysokości zadania oraz że swoje zadanie spełnią prokuratura i sądy - dodał Bobko.
"Próba zdyscyplinowania koalicjantów"
Goście "Faktów po Faktach" komentowali także wywiad, jakiego wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił w piątek Polskiej Agencji Prasowej. Rozmowa dotyczyła głównie konfliktu w ramach Zjednoczonej Prawicy. – Ci, którzy w tej chwili prowadzą te różne partykularne gierki, po prostu pchają nas ku nieszczęściu. Stosują przy tym bardzo nieładne metody: przecieki z zamkniętych narad i to fałszywe – mówił prezes PiS.
- Proszę zauważyć, że w tym wywiadzie pan prezes sprytnie nie posługuje się nazwiskami. Mogło chodzić o Zbigniewa Ziobrę, a ktoś inny powie, że chodziło o Jarosława Gowina. W tym sensie ten wywiad jest takim pogrożeniem koalicjantom, ale bez wskazania konkretnie na jednego, albo ze wskazaniem, ale nie wprost - ocenił Łapiński.
Zwrócił uwagę na czas, w jakim wywiad się ukazał. Przypomniał, że dzień wcześniej w Sejmie doszło do głosowania, w którym 17 posłów Solidarnej Polski opowiedziało się za wnioskiem opozycji, by wicepremier i minister kultury Piotr Gliński przedstawił informację o skali pomocy dla artystów w związku z pandemią. - Nawet jeśli nie padło to wprost w tym wywiadzie, to jednak i kontekst sytuacyjny i te słowa, które tam padły, odnoszą się raczej do Solidarnej Polski - uznał gość "Faktów po Faktach".
W opinii Aleksandra Bobki słowa prezesa PiS to z jednej strony "próba zdyscyplinowania koalicjantów", ale jednocześnie coś więcej niż tylko wewnętrzne rozgrywki w Zjednoczonej Prawicy.
- Dostrzegam bardzo smutną i niepokojącą diagnozę, którą pan prezes Kaczyński w tym wywiadzie wypowiada: ci, którzy nie są z nami są, mówiąc w skrócie, zdrajcami, działają na szkodę Polski, są dewiantami. Jeżeli ta diagnoza miałaby być trafna, to przyszłość Polski rysuje się w ponurych kolorach - ocenił.
Źródło: TVN24