W listopadzie, zgodnie z umową koalicyjną, fotel marszałka Sejmu ma przejąć Lewica, a tym samym funkcję straci przewodniczący Polski 2050 Szymon Hołownia. W mediach pojawiają się doniesienia o ewentualnym udziale Hołowni w rządzie na stanowisku wicepremiera. Polityk do tej pory nie określił, czy ma zamiar przyjąć taką propozycję.
Co zrobi Szymon Hołownia? "Jest wiele ważnych rzeczy"
W czwartek Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej (Polska 2050), była pytana w "Faktach po Faktach" w TVN24, czy lider jej ugrupowania pogodził się już z utratą stanowiska marszałka Sejmu. - Marszałek Hołownia jest człowiekiem danego słowa. Zobowiązał się do czegoś i deklaruje, że to swoje zobowiązanie koalicyjne wypełni - odpowiedziała.
- Ustaliliśmy też w koalicji, i to przyjęli i zadeklarowali wszyscy koalicjanci, że w momencie kiedy pan marszałek odchodzi z fotela marszałka, Polska 2050 ma wicemarszałka Sejmu i wicepremiera. To jest dobry układ koalicyjny, konstruktywny, równoważny - zaznaczyła Pełczyńska-Nałęcz.
Nie ujawniła, czy jedno z tych stanowisk otrzyma Hołownia. - Pan marszałek na pewno będzie decydował, co będzie dalej robił. Jest przewodniczącym Polski 2050, jest posłem i na pewno jest wiele ważnych rzeczy, które będzie robił z dobrem dla siebie, a przede wszystkim dla Polski - przekonywała ministra.
Polska 2050 wykorzystuje "potknięcie" Koalicji Obywatelskiej?
Ministra była pytana, czy projekt ustawy Polski 2050 w sprawie sprzedaży alkoholu to "wykorzystanie potknięcia KO" w Warszawie. Propozycja nowelizacji autorstwa partii Szymona Hołowni zakłada zaostrzenie zakazu reklamy i promocji alkoholu, w tym promocji cenowych i programów lojalnościowych, wprowadzenie surowszych kar za łamanie przepisów oraz doprecyzowanie zasad dotyczących opakowań, aby nie przypominały produktów dla dzieci.
- Potknięcie było, delikatnie mówiąc. Mówię trochę jako mieszkanka Warszawy, że sytuacja jest niezrozumiała. Mieszkańcy w 80 procentach powiedzieli, że chcą tego. Ja też tego chcę, powiem szczerze. Doświadczenia innych miast są dobre - odpowiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
W ubiegłym tygodniu stołeczni radni przyjęli pilotaż o zakazie sprzedaży alkoholu w dwóch dzielnicach - Śródmieściu i Pradze Północ. Wcześniej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wycofał swój projekt o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu w całej stolicy. W czwartek poinformował, że nocna prohibicja na terenie całego miasta mogłaby obowiązywać od czerwca przyszłego roku.
- Myślę, że tu jest absolutnie przestrzeń do porozumienia między nami (Polską 2050) a Lewicą, bo zmierzamy w tym samym kierunku - mówiła w TVN24 Pełczyńska-Nałęcz. Lewica również złożyła swój projekt w tej sprawie. Pełczyńska-Nałęcz podkreśliła, że wspólnie przekonają resztę koalicji.
Pełczyńska-Nałęcz o odpowiedzi na rosyjskie prowokacje: to jest zawsze dylemat
Ministra funduszy i polityki regionalnej komentowała również kwestie międzynarodowe, w tym słowa prezydenta USA Donalda Trumpa o Ukrainie. Amerykański przywódca zasugerował, że Kijów mógłby, przy wsparciu UE, odzyskać wszystkie swoje terytoria w pierwotnym kształcie.
Jak przyznała Połczyńska- Nałęcz, retoryka Trumpa o zakończeniu wojny wielokrotnie się już zmieniała. - Była już różna retoryka. Taka, że winę za tę wojnę ponosi Ukraina i tak naprawdę sprowokowała tę agresję. Była też retoryka, że Amerykanie zaprzestaną wszelkiej pomocy. Było też zapewnienie, że właściwie pokój jest już na stole - wymieniła. Dodała, że "taki jest sposób uprawiania polityki i działania prezydenta Trumpa".
- Co nie zmienia faktu, że na pewno dużo większa odpowiedzialność jest dzisiaj na Europie. My to w Polsce rozumiemy, dlatego inwestujemy bardzo dużo w naszą armię. (…) Mówimy to też naszym sojusznikom w Europie - zauważyła.
Dopytywana o granice rosyjskich prowokacji w Europie, Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła: - To jest zawsze taki dylemat, jak działać, żeby Rosja widziała po naszej stronie determinację i skuteczność, żeby to nie było takie przekonanie: "dzisiaj wyślemy jednego (drona), jutro drugiego, potem pięć, potem dziesięć i taka wolno gotująca się żaba". W ciągu ostatnich tygodni rosyjskie samoloty wielokrotnie zbliżyły się do przestrzeni powietrznej państw NATO.
- Nikt nie chce spowodować, żeby ta wojna poszła dalej, ale jednak Rosjanie rozumieją język siły i my też musimy widzieć, co się dzieje - oceniła. Zauważyła także, że codziennie słyszymy o kolejnych rosyjskich prowokacjach. - Jesteśmy najbliżej, więc musimy to traktować najpoważniej - ostrzegła.
Autorka/Autor: os/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka