- Na brudne ręce rządu składamy to oto szare mydło - zadeklarowali politycy PO. To odpowiedź na wczorajsze podarunki PiS - czekoladę i tabletki na uspokojenie. Jednak w polskiej polityce zdarzały się ciekawsze gadżety: dyktafon, czarna teczka, a nawet... wibrator.
Konferencje prasowe z gadżetami są coraz popularniejsze . Jeszcze nie zdążyliśmy przestać podziwiać PiS, które wczoraj zaoferowało PO czekoladę - z magnezem - i tabletki ziołowe na uspokojenie, a już z równie oryginalną odpowiedzią wystąpiła PO.
- Chcielibyśmy złożyć na brudne ręce rządu szare mydła. Jedno mniejsze dla Ziobry i jedno duże dla całego rządu na ręce pana premiera Kaczyńskiego, żeby w końcu umyli brudne ręce - zaoferowali posłowie Jakub Szulc i Paweł Olszewski z PO. - Niestety nie mamy nic, by mogli wyczyścić swoje sumienia, ale przyjdzie czas, kiedy będą rozliczeni - dodali.
Gadżety w polityce pojawiły się w nowych czasach
Choć ostatnio obserwujemy intensyfikację stosowania gadżetów w polskiej polityce, to nie są one niczym nowym. Ich prekursorem była niewątpliwie "czarna teczka" Stana Tymińskiego, z którą kontrkandydat Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich w 1990 roku nie rozstawał.
Urozmaicenia konferencji lubił też minister finansów za czasów Leszka Millera, Grzegorz Kołodko. Korzystał m.in. z nożyc (tych, co to odzywają się, gdy uderzyć w stół) i tortu, który obrazowo dzielił.
W tej kadencji parlamentu ten nurt jest twórczo rozwijany. Gadżety lubi na przykład minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Za pomocą niszczarki przedstawił, jak w PZU mogły być niszczone dokumenty (te świadczące o finansowaniu przez firmę kampanii prezydenckiej Donalda Tuska - śledztwo prokuratury nie potwierdziło tych posądzeń). A niedawno dyktafon posłużył mu do pokazania, jak nagrywał Andrzeja Leppera.
Silną pozycję ma też Janusz Palikot (PO). Zdarzało mu się pokazać w koszulce "Jestem z SLD", jednak największą furorę zrobił organizując konferencję prasową, podczas której w jednej ręce trzymał pistolet, a w drugiej - sztucznego penisa.
Nowe technologie, nowe możliwości
Kazimierz Marcinkiewicz może nie zrobił aż tak wielkiego wrażenia na żadnej ze swoich licznych konferencji prasowych, za to lubił pokazywać się w ciekawych miejscach - a to na nartach, a to na quadzie, a to w ramionach licealistki na studniówce. Jednak i on miał swój gadżet: pod pomnikiem Fryderyka Chopina w Łazienkach odegrał fragment jego utworu jako... dźwięk dzwonka swej komórki.
Nic jednak nie przebije piątkowej multimedialnej przezentacji prokuratora krajowego Jerzego Engelkinga. Wideo z kamer monitoringu, nagrania z rozmów telefonicznych wysokich urzędników państwowych i multimedialne wykresy, obrazowo odtwarzające każdy ruch Janusza Kaczmarka 5 lipca 2007 roku naprawdę robiły wrazenie.
Katarzyna Wężyk, kjw, mon
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24