Już dzisiaj rusza proces oskarżonych o szantażowanie senatora PO Krzysztofa Piesiewicza. On sam będzie oskarżycielem posiłkowym. Śledztwo o posiadanie kokainy przez senatora jednak umorzono, bo Senat nie uchylił mu immunitetu.
Akt oskarżenia wobec Joanny D., Haliny S. i Zbigniewa Sz. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga skierowała do sądu w połowie marca br. Zarzuty wobec oskarżonych dotyczą zmuszania Piesiewicza do "określonego zachowania" w zamian za nieujawnianie kompromitujących go materiałów - za co grozi do trzech lat więzienia. Oskarżeni (wcześniej karani za czyny kryminalne) szantażowali Piesiewicza od jesieni 2008 r.
Senator w sukience
Zdjęcia Krzysztofa Piesiewicza w kolorowej sukience w towarzystwie pewnej kobiety wstrząsnęły opinią publiczną. Miały nie ujrzeć światła dziennego, bo za milczenie i nieupublicznianie filmów senator zapłacił kilku osobom w sumie ponad pół miliona złotych.
- Po poszczególne partie pieniędzy zgłaszały się różne osoby - opowiada Piotr Nisztor z "Rzeczpospolitej", w redakcji której kompromitujące senatora nagrania próbowała sprzedać jedna z oskarżonych Joanna D. - Chciała 200, a później 400 tys. zł - opowiada Nisztor.
Przypadkowa znajomość
Wraz z nią pod sąd trafią Halina S. i Zbigniew Sz. Cała trójka była bezwzględna. Mimo że otrzymała pieniądze, szantażowała nadal.
Senator poznał szantażystów przypadkowo. Dopiero, kiedy Joanna D. z którą Piesiewicz wielokrotnie się spotykał, zorientowała się z kim ma do czynienia, wspólnie ze znajomymi postanowiła ubić na tym interes.
Z immunitetem
Na filmie widać, jak senator wciąga biały proszek. Piesiewicz nie przyznał się do posiadania kokainy, a śledztwo w tej sprawie umorzono, bo Senat nie uchylił politykowi immunitetu.
Proces będzie tajny. Sąd uznał, że proces dotyczy spraw obyczajowych, których ujawnienie "może naruszyć ważny interes prywatny". Oskarżonym grozi im do 3 lat więzienia. Nie przyznają się do winy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24