Były premier i europoseł Leszek Miller, odnosząc się do kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, ocenił w "Faktach po Faktach", że "polski rząd nie chce mieć żadnych obserwatorów z zewnątrz". - Począwszy od polskich dziennikarzy, którzy temu rządowi by tylko przeszkadzali - stwierdził. Gość TVN24 skomentował też organizację Marszu Niepodległości oraz kolejną odsłonę afery mailowej w rządzie PiS.
W związku z kryzysem na granicy z Białorusią w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat tej sytuacji.
Europoseł Leszek Miller, który w niej uczestniczył, mówił w "Faktach po Faktach", że "zdecydowana większość głosów, które padły ze strony wszystkich grup politycznych w Parlamencie Europejskim, to były pytania, dlaczego rząd polski nie chce jeszcze nawiązać kontaktu z agencją Frontex, dlaczego nie chce dopuścić różnych obserwatorów z różnych instytucji unijnych i pozaunijnych".
Miller: propozycja premiera to zabawny i złowróżbny pomysł
Według byłego premiera "to wynika z faktu, ze polski rząd nie chce mieć żadnych obserwatorów z zewnątrz, począwszy od polskich dziennikarzy, którzy temu rządowi by tylko przeszkadzali".
- Pan premier powiedział coś takiego zabawnego, ale również złowróżbnego, że może zorganizuje jakiś obóz dla dziennikarzy bliżej granicy, którzy będą mogli z terytorium tego obozu obserwować, co się dzieje - mówił. - To jest zabawny i złowróżbny pomysł - podkreślił.
Gość "Faktów po Faktach" nawiązał do słów premiera Mateusza Morawieckiego, które wypowiedział podczas środowej konferencji z udziałem szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela. - Rozważamy wraz z panem ministrem spraw wewnętrznych i z panem ministrem obrony narodowej utworzenie odpowiedniego miejsca, ośrodka bardzo blisko granicy, w którym to ośrodku dziennikarze by mieli też dużo szybszy dostęp do informacji, do osób, które mieszkają w pasie przygranicznym, przecież one są również osobami bezpośrednio dotkniętymi przez ten kryzys - powiedział premier.
Jak ocenił Leszek Miller, "polski rząd nie chce mieć żadnych świadków, żadnej kontroli społecznej, ani wywodzącej się z polskiej przestrzeni publicznej, ani z unijnej".
Miller o organizacji Marszu Niepodległości: prawo i sądy zostały kopnięte w kąt
Europoseł odniósł się do zaleceń dla dziennikarzy, którzy będą wykonywać swoją pracę podczas czwartkowego Marszu Niepodległości. Komenda Główna Policji w jednym z punktów poradnika napisała: "Unikaj noszenia dokumentów na szyi, na smyczy lub łańcuszku – w przypadku zaatakowania mogą posłużyć do duszenia. Za to w sytuacji kryzysowej załóż kask czy ochraniacze".
- Być może "patriotycznie" nastawiona młodzież lubi takie rekwizyty i życzy sobie, żeby wszyscy, którzy będą tę młodzież oklaskiwać, przynieśli niezbędny asortyment po to, żeby uświetnić Marsz Niepodległości - ironizował Miller.
Na pytanie, co obywatel powinien myśleć o państwie, które będzie jutro świętować niepodległość, Miller odparł, że "powinien mieć pewność, że jego państwo nie jest państwem praworządnym". - I to nie od wczoraj, tylko od jakiegoś czasu. My mamy inne pytanie do rozstrzygnięcia w tej chwili: czy to państwo jest jeszcze demokratyczne? - stwierdził były premier. Dodał, że "to się pewnie niebawem okaże".
Gość "Faktów po Faktach" ocenił, że "jutrzejszy dzień będzie dojmujący w swojej wymowie, bo się okaże, że mimo prawomocnych wyroków sądów minister sprawiedliwości całkowicie lekceważy orzeczenia władzy sądowniczej". - Prawo i sądy zostały kopnięte w kąt - skomentował.
Miller o "ponurej wymowie maila"
Leszek Miller skomentował też kolejną odsłonę afery mailowej w rządzie PiS. W internecie opublikowana została domniemana korespondencja premiera Mateusza Morawieckiego z szefem Centrum Informacyjnego Rządu Tomaszem Matynią w sprawie egzekwowania obostrzeń epidemicznych. Dyrektor CIR miał radzić szefowi rządu, by wzmocnić kontrolę przestrzegania restrykcji. "Spróbujmy chociaż na jeden weekend pokazać, że to państwo działa i nie przymyka oczu na wszystko" - możemy przeczytać. W odpowiedzi szef rządu miał odpisać krótko: "Dobrze - róbmy coś takiego".
- Państwo działa w zależności od tego, jakie są słupki sondażowe. To jest najważniejszy czynnik, który kieruje działaniami rządu - skomentował były premier. Jego zdaniem "te słupki są ważniejsze niż życie i zdrowie ludzi". - Taka jest ponura wymowa również i tego maila - podkreślił.
Według Millera "premier nie chce dopuścić do niepokojów swojego elektoratu, który jest antyszczepionkowy i nie chce się szczepić". - Jak się nie chce szczepić, to niech się nie szczepi, natomiast trzeba dbać o innych ludzi, którzy w sposób bardzo zdyscyplinowany szczepią się, nie chcą nikogo zarażać i zostać zarażonymi - dodał były premier.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24