Sytuację migrantów na granicy z Białorusią i działania polskiego rządu komentował w "Faktach po Faktach" biskup Krzysztof Zadarko, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski do spraw Migracji, Turystyki i Pielgrzymek. - Skoro 1300 osób udało się w trakcie prawie dwóch miesięcy zatrzymać, to ja nie widzę problemu, dlaczego 30 osób stało się kryterium rozstrzygającym o tym, że nasze państwo może się zawalić lub cała Unia Europejska - powiedział hierarcha.
Prowadzący program "Fakty po Faktach" Piotr Kraśko zauważył, że Kościół był bardzo stanowczy w sprawach aborcji czy in vitro. Na pytanie, czy Kościół równie stanowczo wezwałby rządzących, żeby pomóc osobom koczującym w Usnarzu Górnym, biskup Krzysztof Zadarko odparł: - Pan chyba nie ma wątpliwości, że nasz głos był stanowczy.
- Słuchałem komunikatów od 2015 roku różnych episkopatów, włoskich, niemieckich, kiedy był ten dramat (migrantów - red.) o wiele większy. I zawsze ten sam głos był, wydaje mi się, w duchu Ewangelii. U nas też jest ten sam głos. Problem polega na szczegółach, do których my już nie mamy dostępu jako Kościół - tłumaczył.
Biskup Zadarko: politycy powinni jasno argumentować, dlaczego ta sprawa się w ten sposób rozgrywa
- Mam duże pretensje o to, że nie umiemy sobie poradzić z 30 ludźmi, z których uczyniono kryterium bezpieczeństwa lub zagrożenia tego bezpieczeństwa - mówił biskup Zadarko. Nawiązał do obozowiska migrantów, które w sierpniu powstało przy granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym.
Dodał, że "skoro 1300 osób udało się w trakcie prawie dwóch miesięcy zatrzymać, bo takie są dane dzisiaj podane przez Straż Graniczną, to ja nie widzę problemu, dlaczego te 30 osób stało się kryterium rozstrzygającym o tym, że nasze państwo może się zawalić lub cała Unia Europejska".
Podkreślił, że "politycy powinni jasno argumentować, dlaczego ta sprawa się w ten sposób rozgrywa". - Dla mnie to są w tym momencie niepojęte uzasadnienia, które płyną z ust niektórych decydentów - dodał.
Biskup Zadarko: mogę apelować tylko o wrażliwość humanitarną i to robimy
Dopytywany, czy nie ma poczucia klęski, że w tej sprawie Kościół po prostu nie jest słuchany, odpowiedział, że "robimy to, co jest możliwe". Wspomniał o zaangażowaniu Caritas Polska i o aktywności organizacji pozarządowych. - Jest ta odpowiedź i to działanie - ocenił.
Zaznaczył, że "jeżeli ktoś mu mówi, że państwo jest zagrożone, to on nie jest w stanie zweryfikować, czy ta odpowiedź jest prawdziwa, czy nie". - Mogę apelować tylko o wrażliwość humanitarną i to robimy. To jest coś, co jest w granicach moich kompetencji. Natomiast nie jestem ani ministrem obrony narodowej, ani ministrem spraw zagranicznych czy spraw wewnętrznych, żebym udzielił kompetentnej odpowiedzi. Natomiast nie jestem też recenzentem sumień tych polityków, którzy deklarują się być katolikami i są katolikami, ponieważ to jest ich wybór sumienia - podkreślił.
- Mój apel polega na tym, żeby poważne potraktować organizacje pozarządowe, które chodzą wzdłuż granicy po lasach, czy też w okolicznych miejscowościach poza strefą stanu wyjątkowego, i wyciągają do tych ludzi rękę, dając im odzież, pożywienie. Dlaczego mają to robić w sposób taki trochę na dziko? - pytał. - Powinniśmy to zorganizować w sposób ludzki, godny, żeby nie było wzajemnego oskarżania się, że ktoś tutaj jest zdrajcą ojczyzny czy też działa na rzecz niedobra naszego kraju, a drugi znowu wykazuje jakieś nadzwyczajne serce - apelował biskup.
Biskup Zadarko: wrzucenie wszystkich do jednego worka zniechęca w ogóle do pomagania
Biskup przyznał, że "mamy prawo ludzi nie wpuszczać na terytorium naszego kraju, jeżeli jest uzasadnione podejrzenie, że to są ludzie niebezpieczni". - Natomiast to, co dzisiaj usłyszeliśmy na przykład na konferencji - dosyć niezgrabnie, nie chcę tutaj używać podejrzenia, że jest zła intencja... Ale wrzucenie wszystkich do jednego worka i uczynienie ze wszystkich uchodźców albo zbrodniarzy, albo zboczeńców, albo malwersantów, albo jeszcze jakichś bardzo nieuczciwych ludzi, zniechęca w ogóle do pomagania - ocenił.
Biskup Zadarko powiedział, że należy unikać opisu czarno-białego. - Wspólna rozmowa, dialog w tej sprawie, już powinien być dawno zorganizowany. Mogę tylko apelować, żeby jednak ta sprawa nie była tylko i wyłącznie domeną naszego rządu, bo są organizacje pozarządowe, jest społeczeństwo. Mamy prawo wiedzieć więcej niż tylko jednostronny przekaz - podkreślił.
Co mówili przedstawiciele rządu?
Szef MSWiA Mariusz Kamiński mówił w poniedziałek na konferencji prasowej, że "mamy około 1200 zatrzymanych nielegalnych migrantów w ośrodkach strzeżonych". - Wielu z nich nie ma dokumentów, wielu ma fałszywe dokumenty. Są oni skrupulatnie badani przez nasze służby pod kątem ich rzeczywistej tożsamości - dodał.
Rzecznik ministra koordynatora Stanisław Żaryn opisał, że służby do tej pory ustaliły "tożsamość i drogę przybycia do Polski kilkuset nielegalnych migrantów, którzy przebywają w ośrodkach Straży Granicznej". - Na podstawie wstępnych informacji dwie trzecie z badanych osób zostało skierowanych do głębokiej weryfikacji z uwagi na to, że już dotychczasowe informacje wskazują na zagrożenie dla bezpieczeństwa RP, związane z przebywaniem tych osób na naszym terytorium - podał.
- Obecne informacje dotyczące co czwartego badanego wskazują na ich niebezpieczne powiązania i udział w praktykach niezgodnych z prawem - mówił Żaryn.
Podczas konferencji prasowej zaprezentowano slajdy z materiałami, które mają pochodzących z telefonów komórkowych zatrzymanych osób. Zdjęcia i zrzuty z ekranów mają wskazywać między innymi na ich możliwą działalność terrorystyczną lub powiązania z organizacjami paramilitarnymi.
Źródło: TVN24, PAP