Eurodeputowana, była premier Ewa Kopacz (PO) komentowała w "Kropce nad i" sytuację migrantów przy granicy Polski z Białorusią i ustawę dotyczącą budowy muru na tym odcinku. - Potężny rząd, budujący olbrzymią armię, boi się pięcioletniego, zziębniętego, głodnego chłopca - mówiła. Dodała, że "w tej chwili ten cały szlak migracyjny przenosi się na Ukrainę". - Czy będziemy kolejny mur stawiać na granicy polsko-ukraińskiej? - pytała.
Ze względu na presję migracyjną przy granicy Polski z Białorusią wprowadzono stan wyjątkowy. W samym październiku Straż Graniczna zanotowała 14,2 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. Część migrantów, która przedostaje się na terytorium Polski, jest cofana przez Straż Graniczną na Białoruś. Stało się tak z grupą osób, która we wrześniu koczowała przed placówką SG w Michałowie. Teraz parlament pracuje nad ustawą w sprawie budowy muru na granicy.
Z powodu stanu wyjątkowego w obszarze jego obowiązywanie nie mogą pracować dziennikarze. Wszystkie informacje stamtąd przekazywane są przez czynniki oficjalne - w tym służby - i nie mogą być poddane niezależnej weryfikacji.
Kopacz: rząd wystraszył się pięcioletniego dzieciaka na granicy
Europosłanka Platformy Obywatelskiej, była premier Ewa Kopacz, odnosząc się do sytuacji na granicy Polski z Białorusią, wskazywała w "Kropce nad i" w TVN24, że planowany mur ma mieć długość 180 kilometrów, zaś granica z Białorusią liczy ponad 400 kilometrów. - Wiemy również, że w tej chwili ten cały szlak migracyjny przenosi się na Ukrainę, czyli za chwilę będą próby przejścia naszej granicy polsko-ukraińskiej. Ja mam pytanie, czy będziemy kolejny mur stawiać na granicy polsko-ukraińskiej? - pytała.
- Nie bardzo sobie wyobrażam, jak ta zapora, mur miałby wyglądać i czy akurat (Alaksandr - red.) Łukaszenka w tym swoim szaleństwie nie będzie dostarczał drabin, chociażby po to, żeby przez ten mur przechodzić, jeśli to będzie zwykły betonowy mur - dodała.
Według niej "potężny rząd, budujący olbrzymią armię, boi się pięcioletniego, zziębniętego, głodnego chłopca".
Kopacz pytała, jak "38 milionów Polaków ma się czuć bezpiecznie, kiedy rząd wystraszył się pięcioletniego dzieciaka na granicy i jedyna rzecz, którą potrafi zrobić, to go z powrotem cofnąć do tego lasu". - I skazać na to, żeby w dni, które będzie temperatura poniżej zera, żeby zamarzł tam na śmierć - dodała. Była premier zwracała również uwagę, że "nie wiemy, jak tak naprawdę wygląda ta sytuacja na granicy, bo dzisiaj niezależne media nie komentują sytuacji na granicy". W związku ze stanem wyjątkowym dziennikarze nie mają wstępu na tereny przygraniczne.
- Więc pytam rządzących: czego się boicie, co tak naprawdę ukrywacie? Pokażcie sytuację taką, jaka ona jest - apelowała.
Kopacz: premier powinien zawiesić Izbę Dyscyplinarną
Eurodeputowana skomentowała również decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) o nałożeniu na Polskę kary w wysokości miliona euro dziennie w związku z funkcjonowaniem nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak mówiła Kopacz, jeśli rządzący "nie będą płacić, to oczywiście będzie to z naszych dotacji [unijnych - przyp. red.] odliczane".
- Słyszałam bardziej odważne głosy, które świadczą o tym, że ten polexit nie jest wymysłem opozycji. Są odważni politycy PiS-u, którzy dzisiaj mówią: to nie będziemy płacić składki do Unii Europejskiej - mówiła.
W jej ocenie rządzący "nie wyciągają żadnych wniosków". - Są to ludzie, którzy potrafią tylko i wyłącznie używać bardzo radykalnych określeń, nazywając instytucję, urzędników instytucji europejskiej szantażystami, jednocześnie mówiąc, że chronimy swoją polską konstytucję - powiedziała była premier.
Jej zdaniem premier Mateusz Morawiecki "natychmiast powinien zrobić to, co już obiecywał". - Nie tylko on, ale również [wicepremier, prezes PiS - przyp. red.] Jarosław Kaczyński - dodała. - Powinien zawiesić Izbę Dyscyplinarną. Mało tego, powinien zamrozić ustawę kagańcową [dotyczącą dyscyplinowania sędziów - przyp. red.] - mówiła. Według niej "jesteśmy jedynym krajem chyba w Unii Europejskiej, który wprowadził tak polityczną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości".
Była premier: Polacy nie mogą płacić za władzę swoimi miejscami pracy i pieniędzmi
Kopacz była również pytana, czy jej zdaniem kopalnia węgla brunatnego Turowie powinna być zamknięta. Na Polskę naliczane są kary w wysokości 500 tysięcy euro dziennie za niezastosowanie się do decyzji TSUE dotyczącej zobowiązania do natychmiastowego zaprzestania wydobycia. Do środy wieczorem kwota kary wyniosła blisko 19 milionów euro.
- Ja się zastanawiam tylko, ile jeszcze polscy obywatele będą płacić za rząd PiS-u. Bo to są olbrzymie pieniądze - powiedziała eurodeputowana i była premier.
Według niej te kary nie uderzają w rząd. - A szkoda, bo może dobrze by było, żeby płacili ze swoich pieniędzy, swoich premii, może odpraw w spółkach Skarbu Państwa - powiedziała. - Może wtedy doceniliby, jak krzywdzą Polaków taką swoją polityką, tą swoją niezdolnością do rozmowy, do kompromisu, do jakichkolwiek ustępstw, ale ustępstw na rzecz dobrych rzeczy, czyli budowania praworządności i demokratycznego kraju - mówiła. Podkreśliła, że "Polacy nie mogą płacić za władzę swoimi miejscami pracy i pieniędzmi".
Kopacz: to nie ustawa będzie nas broniła
W kontekście przedstawionych w środę założeń ustawy "o obronie Ojczyzny" Kopacz oceniła, że "epatuje się opinię publiczną tym, że będziemy mieli około 250 tysięcy żołnierzy". Wskazywała przy tym, że "tych żołnierzy trzeba wyszkolić, tych żołnierzy trzeba odpowiednio dosprzętowić i jest pytanie, czy ci, którzy od sześciu lat czego się nie dotkną, nie są w stanie zrobić dobrze, skończą tylko i wyłącznie na deklaracjach, czy rzeczywiście coś w tej sprawie będzie poważnego się działo".
- To nie ustawa będzie nas broniła, tylko wyszkolona, dobrze doposażona armia będzie nas chroniła w razie potrzeby - podkreśliła eurodeputowana PO, była szefowa rządu.
Źródło: TVN24