Prawne fortele, zamknięte grupy, tajne hasła. Imprezowe podziemie kwitnie w pandemii 

Źródło:
TVN24
Fragment reportażu "Imprezowe podziemie w czasie pandemii"
Fragment reportażu "Imprezowe podziemie w czasie pandemii"TVN24
wideo 2/2
Fragment reportażu "Imprezowe podziemie w czasie pandemii"TVN24

Kilka tysięcy zgonów tygodniowo, dziesiątki tysięcy zachorowań – tak wygląda trzecia fala pandemii COVID-19 w Polsce. Zamknięte sklepy, zakłady pracy, kina i teatry, wszędzie powinniśmy chodzić w maseczkach, a wielu z nas w ogóle nie wychodzi z domu. Gdy jedni karnie stosują się do zakazów, inni buntują się przeciw wszelkim ograniczeniom – spotykają się na tajnych grupach w mediach społecznościowych i skrzykują na wielkie podziemne imprezy dla kilkuset osób. Reporterzy "Superwizjera" spenetrowali z ukrytymi kamerami rynek nielegalnych klubów i dyskotek w różnych częściach Polski. Reportaż Marcina Wójcika. 

Warszawa, połowa kwietnia - pik zachorowań w trzeciej fali pandemii. Do dzisiaj według danych Ministerstwa Zdrowia wirusem Sars-CoV-2 zaraziło się w Polsce już ponad dwa i pół miliona ludzi, zmarło ponad 60 tysięcy. Jakie są prawdziwe statystyki zgonów – tego nikt nie wie. Dziennikarze "Superwizjera" chcą sprawdzić, jak wygląda podziemne życie polskich miast w trakcie pandemii. Reporterzy przeszli już zakażenie covidem i na własnej skórze doświadczyli, jak straszna to choroba. Teraz chroni ich potwierdzona testem, wysoka liczba przeciwciał w organizmach.

CAŁY REPORTAŻ OBEJRZYSZ W TVN24 GO>>>

Na początek dziennikarze odwiedzają znany pub w centrum miasta. Drzwi są otwarte a muzykę słychać już z daleka. Przy wejściu ruch jak w ulu, niemal nikt nie ma zakrytej twarzy. Bramkarz sprzedaje za 20 złotych bilet na "warsztaty szycia maseczek". W środku trwa impreza, choć jest jeszcze wcześnie i ludzie dopiero się schodzą.

Klub oficjalnie działał na początku lockdownu jako "basen piwny", a obecnie organizuje warsztaty szycia maseczek. Jak się reporterzy dowiadują, gdy i ten pomysł się wyczerpie, prawnik pubu wymyśli nową metodę na omijanie prawa. Policja zamykała klub już kilkukrotnie, ale impreza szybko otwierała się na nowo.

"Te imprezy są sprytnie poukrywane"

Dziennikarze docierają do jednego z wiodących DJ-ów łódzkiej sceny muzycznej. Okazuje się, że mężczyzna jest świetnie rozeznany w mapie nielegalnych imprez całej Polski. Największe z nich odbywają się w Warszawie.

- W ten weekend miało się odbyć pięć, sześć dużych imprez w Warszawie, z budżetem, z naprawdę wysokimi cenami. Podejrzewam, że jest też nieskończona ilość mniejszych, takich że się zaprasza 80-100 osób na niby-domówkę albo mają papiery na plan filmowy – mówi DJ.

Dziennikarze szybko dowiadują się, gdzie odbywa się nielegalny koncert techno. Z organizatorem komunikują się poprzez zamkniętą grupę w mediach społecznościowych. Do takiej grupy można się dostać jedynie z polecenia znajomego. Za wejście na rave płaci się przelewem przez internet. Wiadomość tekstową z adresem reporterzy dostają dwie godziny przed rozpoczęciem imprezy. Gdy dojeżdżają na miejsce, okazuje się, że lokal, w którym miała się odbyć właśnie spłonął.

Jeszcze w trakcie pożaru poprzedniego lokalu DJ, który organizował podziemny rave wysłał informację, gdzie pojechać na kolejną imprezę. Pod wskazanym adresem trudno było jednak znaleźć jakiekolwiek znaki, jak się na nią dostać. – Te imprezy są sprytnie poukrywane. Oni każą wysiadać z taksówki dwie przecznice dalej, nikomu nie mówić o tej imprezie. Ogólnie najwięcej ludzi wali na imprezy, które mają w nazwie "techno", bo to niestety znowu stała się najpopularniejsza muzyka klubowa – mówi DJ.

W środku pandemii nie wszystkie lokale są zamknięteTVN24

"Trzeba znać właściciela i on wtedy powie gdzie i jak"

Dziennikarze trafili do olbrzymiego kompleksu postindustrialnych budynków. Tuż obok dyskoteki, do której szli, odbywało się wesele. Przed wejściem do miejsca imprezy ochroniarze przeszukiwali dokładnie torebki i kieszenie, sprawdzając czy nikt nie wnosi do środka kamer i zaklejali obiektywy aparatów w telefonach.

Tuż po 11 w nocy w środku reporterzy zastają tłum rozbawionych ludzi. Nikt nie nosi maseczki, nikt nie zachowuje dystansu, wielu bawi się pod wyraźnym wpływem narkotyków. – Tu nie może policja wjechać, bo to jest teren akademicki, więc tu jest zupełnie inna kwestia – stwierdza barman. Podkreśla, że w przeciwieństwie do innych miejsc, tu jest cisza, więc trudniej o policyjną interwencję.

Gdy dziennikarze zaczynają pytać o ryzyko zakażenia, słyszą najbardziej absurdalne odpowiedzi. – Moja żona chorowała, moja matka chorowała. Jeżeli ty używasz marihuany, to koronawirus się nie trzyma – stwierdza jeden z uczestników imprezy. – Jeżeli ty jarasz zioło, to nigdy nie będziesz miał raka płuc. To naukowcy już stwierdzili – zapewnia.

DJ zdradza, że po imprezie na 70 osób doszło do kilkunastu zakażeń. – I teraz pytanie: zanim te osoby się dowiedziały, że są zakażone, ilu osobom dalej przekazały tego wirusa? – zastanawia się. – Dwa dni temu gadałem ze znajomą, której umarł tata. Moim zdaniem, jeżeli ktoś chodzi co tydzień do zapoconej piwnicy się bawić z dwustoma innymi osobami bez maseczek, to korelacja jest dosyć oczywista – dodaje.

W środku imprezy muzyka nagle cichnie. Organizatorzy dostają sygnał o możliwej interwencji policji. – Policja przyjechała obok na wesele – informuje jedna z osób. – Oczywiście wiecie, że wszyscy możecie czuć się bezpiecznie, to chwilowe sprawdzenie, czy my coś robimy – mówi organizator do zgromadzonych. – Obok mamy też wesele, gdzie bawią się też u nas w inny sposób. Taką też dajemy możliwość, bo wiecie, że nie można się bawić w ogóle – wyjaśnia. – Ta policja robi tylko pokazówę, bo musi to zrobić, ale za chwileczkę wracamy do zabawy – kończy.

DJ uważa, że policjanci "wiedzą o tym wszystkim, bo mają wydziały do walki z cyberprzestępczością". – Więc spenetrowanie tajnej grupy na Facebooku to jest pikuś. Świadomie przymykają na to oko. Na pewno z niektórymi miejscami mają układ. Mam informację, przy ulicy... jest taka hala, to oni mają układy z policją – zwraca uwagę. – Z tego, co wiem, to tam się bawił nawet jakiś wyższy rangą oficer policyjny – podkreśla.

- Byliśmy umówieni, że jak się ktoś dobija, to wszyscy wyp… na górę do VIP-a. Ostatnia osoba zamyka na klucz, ja zostaję sam w lokalu, jestem techniczny, mam prawo tam być – mówi jedna z osób przebywających na imprezie. - Dobijają się pały. A ja tak: "Ale tu nie ma żadnej imprezy". A on do mnie tak: "P… mnie to, czy ty tu masz imprezę, czy nie. Błagam cię tylko, rób to tak, żeby ten s… do nas nie wydzwaniał". I poszli - opowiada. - Pamiętam taką historię, jak podjechali, sztywna gadka, dokumenty daję, spisany, kamerę wyłącza i tak: "Fajne dupy tam do was przychodzą?" – śmieje się.

Taksówkarz pytany o inne miejsce, gdzie można pójść na imprezę, odpowiada że "nie wie, bo tylko na zaproszenia są robione". – Trzeba znać właściciela i on wtedy powie gdzie i jak – zdradza.

Imprezowe podziemie w pandemiiTVN24

"Jak ktoś zadzwoni, to przyjeżdżają, ale widać, że też mają tego dość"

Kraków, 17 kwietnia. Rynek pogrążony w melancholijnych pustkach. Ulubione miejsca spotkań krakowian pozamykane na cztery spusty. W poszukiwaniu nielegalnych imprez dziennikarze idą za listą lokali zadeklarowanych w ogólnopolskim strajku przedsiębiorców, którzy zdecydowali się pozostać otwarci pomimo restrykcji. Już w pierwszym lokalu zastają tłum czekających w kolejce do wejścia ludzi.

W środku dostają do wypełnienia deklarację, w której napisano, że zgadzają się z postulatami strajku i go popierają. Dokument jest wybiegiem prawnym, dzięki któremu uczestniczące w proteście lokale wciąż działają. Mężczyzna napotkany na miejscu jest zdania, że otwarte lokale nie będą miały problemu z policją. – Te ich obostrzenia, to wszystko na mieście, to jest chore. Każdy ma swój rozum. Wierzysz w ten k… covid? No chyba nie, nie? – pyta się. – Zachorowałeś na grypę – odpowiada, kiedy dziennikarz odpowiada, że przeszedł COVID-19 w grudniu i go "nieźle zmiotło".

CAŁY REPORTAŻ OBEJRZYSZ W TVN24 GO>>>

Mężczyzna wskazuje inne miejsca, w którym można imprezować. – To jest pub, w którym się gra w planszówki i na konsolach – informuje. Za poradą rozmówców reporterzy trafiają do podziemnego pubu. Przy bramie stoi radiowóz, ale policjanci nie reagują na tłumek ludzi wtaczający się do kamienicy. – Oni są tylko od ambasady, pilnują ambasady. Jak coś się dzieje na ulicy, to muszą zareagować – tłumaczy barmanka. – Jak ktoś zadzwoni, że jesteśmy otwarci, to wtedy przyjeżdżają, ale widać, że też mają tego dość. Nawet wczoraj nie dostaliśmy wezwania jak ostatnio, bo ile razy można zeznawać to samo – dodaje.

Wszystko wskazuje na to, że pomimo lockdownu i zakazów, nocne życie Krakowa ma się całkiem dobrze. – Konstytucja nie zabrania prowadzenia działalności gospodarczej, dopóki nie ma ogłoszonego stanu wyjątkowego – stwierdza jeden z klientów pubu. - Stary, to jest stan wyjątkowy zniesmaczenia tym, co się dzieje – mówi.

W tajnej grupie w mediach społecznościowych reporterzy "Superwizjera" znajdują informację o nielegalnym rave techno, które ma się odbyć w postindustrialnej części miasta. Zanim jednak tam dotrą, trafiają na inną imprezę we wskazanym miejscu. – Świętujemy dzisiaj wesele kolegi – mówi obecna na miejscu osoba. Dziennikarze dalej szukają lokalu, gdzie ma się odbyć nielegalna impreza techno. Na miejscu okazuje się, że policja zamknęła go noc wcześniej.

O imprezowym podziemiu wiedzą taksówkarzeTVN24

"Trzeba się zbuntować i ich rozliczyć"

Bydgoszcz, 15 kwietnia. Tego dnia rząd zakomunikował o ponad 21 tysiącach zakażeń i 682 zgonach. Na pustych ulicach panuje bezruch. Policja spisuje nielicznych ludzi bez maseczek. Mimo że całe miasto wydaje się wymarłe, dziennikarze szybko dowiadują się, że jest tutaj lokal, który działa na pełnych obrotach siedem dni w tygodniu. – Jest impreza od godziny 20, zapraszamy – słyszą. – Od miesiąca działamy całkowicie legalnie – uspokaja.

- Na strajk przedsiębiorców? Mam dla panów kilka informacji. Lokal działa na potrzeby spotkania partyjnego strajku przedsiębiorców – mówi osoba napotkana przed wejściem do lokalu. - Tu są deklaracje członkowskie. Chowacie sobie to do kieszeni. W razie czego, jak ktoś was będzie niepokoił, pokazujecie, że byliście na spotkaniu partyjnym, a takie spotkania mogą się teraz odbywać – tłumaczy.

Na parkiecie bawi się w najlepsze kilkaset osób. Nikt nie nosi maseczki ani nie zachowuje dystansu. – W piątek było 205 osób, a w sobotę było 400 osób. Dwa bary, trzy poziomy były otwarte. My mamy jeszcze jeden klub i tam też był bar otwarty – mówi kobieta stojąca za barem. – A ty weź tę maskę ściągnij, bo nie mogę patrzeć na ciebie – zwraca się do jednego z dziennikarzy. Kobieta przyznaje, że czasami policja próbuje wejść. – Ale my ich nie wpuszczamy. Stoją pod drzwiami pięć, dziesięć minut. Mamy swoich adwokatów, prawników i w razie czego wykonuję telefon i prawnik z adwokatem za dziesięć minut są – dodaje.

- Tu było trzystu policjantów, służby celne, sanepid. Ale wygraliśmy, nie? Dwa razy byli i odpuścili. To jedyny klub na całą Polskę jest legalnie otwarty – podkreśla barmanka. – Mamy się czym szczycić – przyznaje.

Dziennikarze sprawdzili, czy to nie przechwałki. W trakcie obserwacji okazuje się, że drzwi klubu każdej godziny przekraczają dziesiątki osób, a przez całą noc nie podjechał tam żaden radiowóz. Właściciel lokalu pytany o pandemię, odpowiada: "Nie ma znaczenia, co jest. Z wirusami żyliśmy, żyjemy i będziemy żyć".

– Więcej ludzi w Polsce ginie z powodu wypadków samochodowych, niż przez tego koronawirusa. Tak to widzę – mówi. – Codziennie otwieramy, nawet jak jest pusto, to ja otwieram, bo robię im pod włos. Tak mi zszargali zdrowie, więc teraz ja robię w drugim kierunku – dodaje. Mężczyzna twierdzi, że lockdown, rozporządzenia naloty i decyzje są nielegalne. – Trzeba się zbuntować i ich rozliczyć. Ja sprawę widzę jasno – podkreśla.

"Nasza scena zacznie się kojarzyć z bandą samolubnych dzieciarów"

Wrocław, 16 kwietnia. W zakamarkach opustoszałego rynku grupki ludzi palą w bramach papierosy. Z pozoru nic się nie dzieje, ale szybko udaje się odszukać lokale w samym centrum miasta, w których tętni życie. Wejść do środka można jedynie znając ustalone uprzednio hasło.

Po krótkich poszukiwaniach dziennikarze trafiają do postindustrialnej części miasta, gdzie ukryty ma być bardzo znany podziemny klub techno. Za zamkniętą bramą nie ma żadnego szyldu, reporterzy trafiają na puste podwórze. Po kilku minutach poszukiwań, stróż nocny wskazuje drogę do najciemniejszego zaułka - każe szukać wąskiej, nieoznakowanej żelaznej bramy. Przy bramce trzeba zapłacić 40 złotych za opaski na rękę. W środku pachnie marihuaną i stęchlizną. Impreza powoli się rozkręca. Tłum napływa do lokalu dopiero około 2 nad ranem.

Chwilę później dziennikarze spotykają DJ-a, który regularnie gra na nielegalnych imprezach w całej Polsce. Przyznaje, że też ma "dylemat moralny z tym, że są te imprezy, a tym, że umierają ludzie". – Staram się być pośrodku tego wszystkiego, czyli kiedy uczestniczę w takim zgromadzeniu, jak dzisiaj, to potem kilka dni sobie robię takiej samoizolacji – opowiada. - To jest, co by nie patrzeć, mój styl życia i bardzo trudno mi się jest od tego odciąć grubą kreską. Każda propozycja grania jest motorem napędowym i czymś, co utrzymuje mnie w zdrowiu psychicznym przy życiu – dodaje.

CAŁY REPORTAŻ OBEJRZYSZ W TVN24 GO>>>

Ten reportaż realizowany był w piku pandemii - każdego dnia w kraju dochodziło do tysięcy zakażeń i setek zgonów. Mimo to ludzie, których spotkali dziennikarze "Superwizjera" , a były ich tysiące, zdawali się nie dostrzegać tego, co w tym samym czasie działo się w szpitalach. Lekceważyli obostrzenia, narażali siebie, swoich bliskich i innych. – Etyka wyleciała przez okno i mnie to boli. Jeszcze jak by to były jakieś osoby, które próbują się wybić, to jeszcze jakoś byłbym w stanie przeoczyć. Ale ja w tych line-upach widzę naprawdę duże nazwiska. Nasza scena zacznie się kojarzyć z bandą samolubnych dzieciarów, które chcą sobie zarobić, tupnąć nóżką i powiedzieć: "Jak chcę potańczyć, to ja będę tańczyć" – mówi DJ.

Rozmowa po reportażu "Superwizjera"
Rozmowa po reportażu "Superwizjera"TVN24

Autorka/Autor:Marcin Wójcik

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

"Na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20 na Targówku korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Poszkodowane są już 23 osoby" - poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie. Ewakuowano 60 osób. Są wstępne wyniki badania próbek powietrza i wody.

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Niemal jednogłośnie Sejm odwołał dwie członkinie Państwowej Komisji do spraw pedofilii. Domagała się tego przewodnicząca komisji. Zarzuty przedstawiono na wyjątkowym, bo utajnionym posiedzeniu Sejmu. Dotyczą mobbingu i niegospodarności. Posłowie uznali je za poważne.

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Źródło:
Fakty TVN

Ross Davidson, były wokalista zespołu Spandau Ballet, został uznany w czwartek przez sąd w Wielkiej Brytanii winnym gwałtu i napaści na tle seksualnym. Były piosenkarz, który był frontmanem zespołu w latach 2017-2019 pod pseudonimem Ross Wild, nie wyraził żadnych emocji, gdy odczytano wyrok - pisze "Guardian".

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Źródło:
"The Guardian"

Martwe małże wypełniły chorwacką zatokę Mali Ston. W niektórych hodowlach zginęło prawie 90 procent mięczaków. Pomór zwierząt ma być powiązany z rekordowo wysoką temperaturą wód Adriatyku.

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Źródło:
PAP

W wiosce olimpijskiej są tysiące sportowców z całego świata. Wszystkich trzeba przenocować, nakarmić i zapewnić im dobre warunki do wypoczynku i treningu. Uwagę zwracają łóżka. Są tekturowe.

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Źródło:
Fakty TVN

Sejm zlecił w piątek NIK przeprowadzenie kontroli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. - To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu - komentował w "#BezKitu" Mirosław Suchoń (Polska 2050). Krzysztof Kwiatkowski (KO) ocenił, że prezes NIK Marian Banaś w tej kwestii "ma ułatwione zadanie". Minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek (Lewica) mówił o dostępności akademików i przyszłości Collegium Humanum.

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

Źródło:
TVN24, PAP

Podczas dyskusji w Sejmie dotyczącej projektu uchwały w sprawie zlecenia NIK przeprowadzenia kontroli działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wicemarszałkini wyłączyła posłowi PiS Markowi Suskiemu mikrofon. - Dziwię się, że poseł z takim doświadczeniem i opanowaniem tak bardzo nie panuje nad swoimi emocjami i obraża nas tu wszystkich - powiedziała Dorota Niedziela.

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Źródło:
TVN24/PAP

- Jeśli nie przekonamy naszych kolegów z PSL do tego, żeby choćby wstrzymali się od głosowania albo nie wzięli w nim udziału, to wyniki będą się powtarzać - oceniła wiceministra edukacji Joanna Mucha (Polska 2050-Trzecia Droga). Odniosła się do projektu nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącego dekryminalizacji aborcji, który ponownie znalazł się w Sejmie. Poseł KO Marcin Bosacki powiedział, że jest "nieco bardziej optymistyczny".

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

Źródło:
TVN24

Do silnego wstrząsu doszło na włoskich Polach Flegrejskich. Wstrząsy o magnitudzie 4,0 były odczuwalne w sąsiednim Neapolu. Chociaż nie doszło do poważnych uszkodzeń, aktywność sejsmiczna w tych okolicach budzi niepokój mieszkańców.

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Źródło:
PAP, ANSA, tvnmeteo.pl

W piątek wieczorem doszło do wypadku, w którym zginął 55-letni pracownik kopalni wapienia w Rogaszynie (Łódzkie). Mężczyzna został przysypany urobkiem wapienia. Po częściowym odkopaniu poszkodowanego lekarz pogotowia stwierdził jego zgon.

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Źródło:
PAP

Rekordowa fala ulewnych deszczy nawiedziła północno-wschodnie regiony Japonii, powodując powodzie i osuwiska ziemi. Japońskie władze poinformowały o co najmniej dwóch ofiarach śmiertelnych.

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Źródło:
PAP, Reuters, The Japan Times, Kyodo News

Do poważnego wypadku doszło pod Pułtuskiem. Z wraków wydobywał się dym. W jednym z aut siedziała kobieta, w drugim kilkuletnia dziewczynka. Obie były ranne i potrzebowały pomocy. Uczynili to policjanci, przejeżdżający obok.

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

BBC opisuje przypadek indyjskiego robotnika ze stanu Madhya Pradesh. Jego ostatnie znalezisko - niemal 20-karatowy diament o wartości szacowanej w przeliczeniu na niemal 400 tysięcy złotych - pozwoli nie tylko spłacić długi, ale zapewni też lepszy los całej dużej rodzinie mężczyzny. 

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Źródło:
BBC

Sejm uchwalił nowelizację ustawy w sprawie "renty wdowiej". W głosowaniu przyjęto rządowe poprawki.  

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

Źródło:
PAP

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim. Teraz będzie czekała na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych z nadzieją przyjęła poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim wzmacniające pozycję wydawców w negocjacjach z big techami - czytamy w oświadczeniu rady na portalu X. W piątek Sejm zadecydował, że projekt ustawy z poprawkami trafi na biurko prezydenta.

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

Źródło:
tvn24.pl

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl

Brytyjskie media rozpisują się o niewielkiej wyspie Drake'a, która właśnie trafiła na sprzedaż. Znajdująca się niedaleko Plymouth wysepka ma bogatą historię, ale największe emocje budzi fakt, że ma być nawiedzona.

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Źródło:
Sky News, ENEX, The Independent, Plymouth Live

Sejm przyjął w piątek ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby. Dopuszcza między innymi użycie wojska do samodzielnych działań w czasie pokoju na terytorium kraju. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta.

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Źródło:
tvn24.pl, TVN24, PAP

Policjanci z Kalisza (woj. wielkopolskie) zatrzymali 61-letniego mężczyznę, który miał namalować na ścieżce wzdłuż rzeki obraźliwe napisy i symbole. Kaliszanin usłyszał zarzut nawoływania do popełnienia zbrodni zabójstwa premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Źródło:
PAP

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Przed nami dynamiczny pogodowo weekend. Miejscami termometry pokażą nawet 32 stopnie, ale nad krajem będzie wędrował front przynoszący opady i burze. Kolejne dni przyniosą spokojniejszą, ale miejscami chłodniejszą aurę.

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24
Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przy użyciu sztucznej inteligencji z wykorzystaniem kompilacji archiwalnych, pokolorowanych zdjęć powstał film o Warszawie. Ma pokazywać, jak wyglądało miasto przed drugą wojną i w trakcie okupacji. Eksperyment wzbudził ogromne zainteresowanie w sieci. Jednak eksperci alarmują, że produkcja może wprowadzać w błąd. Materiał Ewy Wagner z magazynu "Polska i Świat" w TVN24.

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Źródło:
TVN24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24