Wydaje się, że o sprawach edukacji nie możemy mówić na stadionie, chyba że chcemy z tego zrobić jakąś polityczną hucpę - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl prezes ZNP Sławomir Broniarz, odnosząc się do zaplanowanych na piątek rozmów okrągłego stołu na temat oświaty. Przyznał, że jest do tego "sceptycznie" nastawiony. We wtorek przed ministerstwem edukacji mają protestować nauczyciele z całego kraju.
Wtorek jest szesnastym dniem strajku w oświacie. O godzinie 11 przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie ma się rozpocząć demonstracja nauczycieli z całego kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ: PROTEST PRZED MEN. NAUCZYCIELE JADĄ DO WARSZAWY >
Także we wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog", na wniosek organizacji pracodawców, ma się rozpocząć spotkanie Prezydium Rady Dialogu Społecznego w sprawie okrągłego stołu - przekazała przewodnicząca Rady Dialogu Społecznego Dorota Gardias.
Okrągły stół oświatowy z udziałem między innymi premiera Mateusza Morawieckiego ma się odbyć 26 kwietnia w piątek na Stadionie PGE Narodowym.
"Zniecierpliwienie narasta i z jednej i z drugiej strony"
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i tvn24.pl ocenił, że szanse na to, by strajk został we wtorek zawieszony, są "relatywnie małe".
- Zapewne będą takie szkoły, przedszkola, gdzie ten strajk decyzją komitetów strajkowych zostanie zawieszony - przyznał. - Ale patrząc na atmosferę, na to, co dzieje się w szkołach, napięcia, niektóre wypowiedzi polityków w ostatnich dniach, ja bym był raczej sceptyczny, jeśli chodzi o możliwość zawieszenia strajku w dniu dzisiejszym - podkreślił.
Jak dodał, "są zmęczeni i rodzice, i nauczyciele, i uczniowie tęsknią za szkołą". - Ale dopóki można, to próbujmy rozmawiać z rządem i przekonać rząd, że to nie jest tylko strajk ZNP, ale całego środowiska, przy bardzo dużym wsparciu rodziców - zaznaczył Broniarz.
- W dalszym ciągu jesteśmy w fazie protestu, strajku - przypomniał. - To zniecierpliwienie narasta i z jednej i z drugiej strony. Z jednej strony rodzice mówią: "ile można?", bo dwa tygodnie dzieci nie chodzą do szkoły, ale z drugiej strony mówią: "Co robi rząd, żeby ten problem rozstrzygnąć? Co robi premier, minister edukacji, że ten problem wbrew pozorom narasta?" - wymieniał.
"Ja bym był za podtrzymaniem akcji strajkowej w takiej formie, jaka jest"
W strajku nadal uczestniczy "około 13 tysięcy placówek" - poinformował szef ZNP. - Co najważniejsze, narasta determinacja wśród tych, którzy mówią: "jesteśmy ostatnim ogniwem w tym procesie walki". Mówię o liceach - dodał.
Jak przekazał Broniarz, wśród związkowców pojawiają się dwie główne koncepcje: kontynuowanie strajku w obecnej formule albo zawieszenie go do 2 września.
- Na pewno nie bierzemy pod uwagę zakończenia strajku - zastrzegł.
Zaznaczył, że "jego rekomendacja jest rzeczą wtórną w stosunku do emocji, które się rozgrywają". - Ale ja bym był za podtrzymaniem akcji strajkowej w takiej formie, jaka jest - powiedział.
"O sprawach edukacji nie możemy mówić na stadionie, chyba, że chcemy z tego zrobić jakąś polityczną hucpę"
Odnosząc się do zaplanowanych na piątek rozmów okrągłego stołu, Broniarz przyznał, że "nie wie, jaka jest formuła" tego spotkania. - Wiem, że wszyscy mamy się logować. (...) Pan premier zachęca, żeby w tym okrągłym stole brali udział wszyscy - kilkaset czy być może kilka tysięcy osób - powiedział.
- Wydaje się, że o sprawach edukacji nie możemy mówić na stadionie, chyba że chcemy z tego zrobić jakąś polityczną hucpę - zaznaczył szef ZNP.
Gość "Rozmowy Piaseckiego" przyznał, że jest "sceptycznie" nastawiony do rozmów w takiej formule. - Wydaje się, że tam nie będzie klimatu do spokojnej, rzeczowej rozmowy. To raczej będzie wiec polityczny niż spokojna rozmowa o edukacji - ocenił.
- Raczej się nie wybieram tam, aniżeli rozważam możliwość udziału w tym wydarzeniu - dodał Broniarz.
Rząd dopuści maturzystów do egzaminu bez klasyfikacji? "To byłaby katastrofa legislacyjna"
Prezes ZNP został też zapytany, czy uważa, że ministerstwo mogłoby wprowadzić ustawę, która pozwoliłaby przeprowadzić egzaminy maturalne bez wymaganej obecnie klasyfikacji uczniów przez rady pedagogiczne.
Broniarz stwierdził, że "to byłaby katastrofa legislacyjna". - Rząd już nam pokazał przy egzaminach gimnazjalnych jak może bardzo szybko popsuć prawo i co z tego wynika - powiedział. Odniósł się do wydanej ma początku kwietnia przez minister edukacji nowelizacji rozporządzeń w sprawie organizacji egzaminów zewnętrznych (egzaminu gimnazjalnego, ósmoklasisty i matur).
Zgodnie z tą zmianą w skład komisji egzaminacyjnych i nadzorujących przebieg egzaminów w szkołach wejść mogą nauczyciele z innych szkół, a także każda osoba mająca kwalifikacje pedagogiczne.
Broniarz przypomniał, że zapowiedź strajku nauczycieli była znana rządzącym od kilku miesięcy.
- Pytanie, dlaczego rząd od 10 stycznia czekał - podkreślił. - My mówiliśmy, że to nie jest zabawa i pobrzękiwanie szabelką, to są naprawdę gorące protesty. Ministerstwo czekało i bagatelizowało sprawę. Teraz jest w sytuacji patowej - komentował szef ZNP.
Broniarz: strajk jest pod kontrolą, ale nie kontrolujemy emocji nauczycieli
Broniarz był też pytany, czy Związek Nauczycielstwa Polskiego kontroluje strajk nauczycieli. - Strajk jest kontrolowany - zapewniał.
Przyznał jednak, że gdyby ZNP podjął decyzję o zakończeniu protestu, "byłyby takie szkoły i to pewnie w liczbie kilkuset, które by powiedziały: 'nasza rada pedagogiczna podjęła inną decyzję'".
Jak mówił, związek ma kontrolę nad strajkiem, ale nie nad emocjami nauczycieli. - Te emocje, które są w wielu szkołach pokazują, że w ekstremalnych przypadkach (...) mogą być w kraju takie ogniska strajku, protestu, niezależnie od tego, że związki podejmą inną decyzję - powiedział Broniarz.
Precyzował, że takie "ogniska" mogłyby wystąpić głównie w dużych miastach. Wymienił w tym kontekście Warszawę, Poznań, Wrocław, Gdańsk i Koszalin. - Tam ta konsolidacja nauczycieli jest największa - wskazywał.
- Mam świadomość, że jeżeli ZNP podejmie taką decyzję [o zawieszeniu strajku - przyp. red.], mogą być grupy, które powiedzą: "nas to nie interesuje", ale wtedy te grupy biorą pełną odpowiedzialność za sytuację - podkreślił gość "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24