Zakład MAN Truck w Starachowicach (woj. świętokrzyskie) zmniejsza produkcję i zapowiada grupowe zwolnienia. Pracę ma stracić 860 osób. Jako przyczynę tej decyzji firma wskazuje sytuację gospodarczą i wojnę w Ukrainie.
Prezes zakładu poinformował o planowanej restrukturyzacji w poprzednim tygodniu. W przesłanym do mediów oświadczeniu zapewniono, że firma będzie współpracować ze związkami zawodowymi w celu znalezienia rozwiązań dla zwolnionych pracowników. Jedną z propozycji jest umożliwienie im podjęcia pracy w innych zakładach MAN. Te mieszczą się między innymi pod Krakowem i na Słowacji.
Zwolnienia skomentował prezydent Starachowic Marek Materek. – To bardzo zła wiadomość, nie tylko dla miasta, ale też dla naszego regionu. Dlatego, że ubywa 860 miejsc pracy, a za tymi liczbami kryją się historie konkretnych ludzi i ich rodzin – wskazał samorządowiec.
Na pytanie o rynek pracy w Starachowicach prezydent podkreślił, że wygląda on o wiele lepiej niż kilkanaście lat temu. – W Starachowicach po okresie transformacji ustrojowej zaczęło funkcjonować wiele firm z różnych branż. Dzięki temu kiedy ubywało miejsc pracy w jednej branży, przybywało ich w innych zakładach – wyjaśnił Materek.
Zmniejszenie produkcji autobusów
Firma MAN Truck and Bus SE w przesłanym do mediów oświadczeniu wskazała, że sprzedaż w tym obszarze spadła z około 7400 pojazdów w 2019 r. do około 4600 w 2021 r. Natomiast w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 r. sprzedano około 2800 autobusów.
"Ze względu na pogorszenie się ogólnej sytuacji gospodarczej spowodowane wojną na Ukrainie i związany z tym wzrost kosztów materiałów i energii, w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie można spodziewać się znaczącej poprawy sytuacji rynkowej i sprzedażowej, a tym samym rozwoju działalności autobusowej. Z tych względów konieczne jest pilne dostosowanie struktury tego obszaru biznesowego" – przekazała spółka.
Aby w dalszym ciągu móc elastycznie reagować na wymagania rynku, szczególnie w Europie, obie fabryki autobusów firmy - w Ankarze (Turcja) i Starachowicach (Polska) - będą kontynuować produkcję. Jak jednak zastrzeżono, będzie to wymagało dostosowania dziennych mocy produkcyjnych do aktualnego rozwoju sytuacji na rynku.
- W polskim zakładzie produkcyjnym w Starachowicach w przyszłości ma być produkowanych osiem jednostek autobusowych dziennie, zamiast obecnych dwunastu – wyjaśnił cytowany w komunikacie Michael Kobriger, członek zarządu ds. produkcji i logistyki w MAN Truck and Bus SE. - To planowane zmniejszenie mocy produkcyjnych zmusi nas do zlikwidowania 860 miejsc pracy w zakładzie w Starachowicach. Poinformowaliśmy o tym załogę w zakładzie i teraz przystąpimy do konsultacji ze związkami zawodowymi – dodał.
Sytuacja pracowników fabryki
W oświadczeniu podkreślono, że "MAN jest świadomy swojej odpowiedzialności społecznej i zamierza w ciągu najbliższych tygodni współpracować ze związkami zawodowymi, aby znaleźć realne rozwiązania dla firmy i pracowników w Starachowicach". Planowane jest między innymi zaoferowanie pracownikom dotkniętym restrukturyzacją zatrudnienia w sieci MAN, "na przykład w fabryce samochodów ciężarowych w Krakowie lub zakładzie w Banovcach (Słowacja)".
Przewodniczący NSZZ Solidarność w starachowickiej firmie Jan Seweryn potwierdził, że związki zawodowe zostały oficjalnie poinformowane o zwolnieniach. - Skala planowanych zwolnień jest bardzo duża, chodzi o około 30 procent załogi. Będziemy próbowali negocjować. Liczymy, że uda się te zwolnienia przynajmniej częściowo zminimalizować. Chociaż prezes Kobriger podczas dzisiejszej rozmowy dawał do zrozumienia, że nie ma odwrotu od tych zwolnień – powiedział.
Jak zaznaczył przedstawiciel związkowców, zapowiedzi zarządu wskazują, że w zakładzie dojdzie do zwolnień grupowych. Spodziewa się, że pisma w tej sprawie w przyszłym tygodniu trafią do związków zawodowych i urzędów pracy. - Przez 30 dni od daty doręczenia tych pism będziemy mieli czas, aby prowadzić negocjacje z zarządem – dodał Seweryn.
Fabryka autobusów MAN w Starachowicach zatrudnia obecnie około 3500 pracowników.
Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24