Betanki nazywały go ojcem niebieskim. To on był reżyserem największego buntu w polskim Kościele, w wyniku którego siostry zostały wykluczone z zakonu w Kazimierzu Dolnym. Co stało się z bohaterami tamtych wydarzeń? Dziennikarze "Czarno na białym" dotarli na Ukrainę, gdzie pracuje teraz ksiądz Roman Komaryczko.
O księdzu Romanie Komaryczko stało się głośno w związku z konfliktem w zakonie betanek w Kazimierzu Dolnym, jaki powstał kilka lat temu.
Według władz kościelnych, przełożona zakonu podejmowała decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie - m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła.
Eksmisja w asyście policji
Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu, a zakon wystąpił do sądu o eksmisję byłych sióstr z klasztoru.
10 października 2007 r. komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic oraz ks. Romana Komaryczko, który przebywał w klasztorze.
Po tych wydarzeniach, ksiądz został skazany prawomocnymi wyrokami - znieważył funkcjonariuszy publicznych i naruszył ich nietykalność cielesną. Sąd skazał Komaryczkę na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Pojawiały się też znacznie cięższe oskarżenia przeciwko niemu - dotyczące molestowania seksualnego. Jedna z betanek zeznała bowiem, że duchowny zdjął jej bieliznę i położył się na niej. - Leżał tak przez parę minut - opowiadała. I choć prokuratura uznała jej zeznania za wiarygodne, to miała związane ręce, bo kobieta nie wniosła oskarżenia przeciwko duchownemu.
Znalazł miejsce na Ukrainie
Duchowny został wydalony z zakonu franciszkanów, ale nie z Kościoła. Nadal pełni posługę kapłańską. Został proboszczem w 15-tysięcznej miejscowości na Ukrainie.
Dziś duchowny - jak sam podkreśla - pracuje na rzecz jedności Kościoła. - Praca na rzecz jedności Kościoła, taka ekumeniczna jest tutaj bardzo potrzebna - mówi.
Okazuje się, że nie wszyscy obecni parafianie znają przeszłość swojego proboszcza, ale o tym, co dziś robi, mówią tylko dobrze. - Takiego księdza mieć, to majątek - podkreśla jedna z parafianek.
Układają sobie życie na nowo
Dziś buntowniczki z zakonu w Kazimierzu na nowo ułożyły sobie życie. Pracują z dziećmi, zakładają rodziny. Niektóre pogodziły się z rodzicami. Reporterzy "Czarno na białym" dotarli do kilku z nich. Niechętnie jednak rozmawiają o przeszłości. - Prowadzę normalne życie - mówi jedna z nich.
Po latach, ksiądz Komaryczko pytany przez reportera "Czarno na białym", czy pamięta rok 2007, odpowiada: - Myślę, że nie tylko ja pamiętam, ale przede wszystkim wszyscy, którzy brali w tym udział. Wszystko przebywa w sercu Boga i niech na razie tak pozostanie.
Autor: db//tka/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24