Prokuratura Regionalna w Lublinie poinformowała, że w związku z tym, że mecenas Roman Giertych nie stawił się na kolejnym terminie przesłuchania, "podejmie czynności, określone przez Kodeks postępowania karnego, służące urzeczywistnieniu udziału podejrzanego w toczącym się śledztwie".
"Podejrzany Roman G. nie stawił się na wyznaczone na 28 października i 4 listopada 2021 roku terminy przesłuchania w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie, a zaistniałe okoliczności wskazują, że niestawiennictwo ma charakter intencjonalny. Dysponując podstawą do przypuszczenia, że prokuratura zamierza zmienić i uzupełnić zarzuty, Roman G. unika stawiennictwa od prawie roku. Jednocześnie dostrzec należy, że jest aktywny w życiu publicznym i w mediach społecznościowych. Małżonka Romana G. oraz jego współpracownicy deklarują, że nie wiedzą, gdzie aktualnie przebywa" - poinformował rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Karol Blajerski.
Jak dodał, od grudnia 2020 roku prokurator kilkanaście razy wzywał adwokata na przesłuchanie, kierując korespondencję pod wszystkie znane prokuraturze adresy obrane przez podejrzanego, a także pod adresy kancelarii jego obrońców. Według prokuratury korespondencja wysyłana pod adres kancelarii prawnej Giertycha w Warszawie i jego miejsca zamieszkania w Polsce, wracała z adnotacją "awizowano, nie podjęto w terminie".
Rzecznik prokuratury: nie powiodły się próby doręczenia wezwań
Blajerski przekazał, że nie powiodły się próby kilkunastokrotnego doręczenia wezwań przez policję w miejscu zamieszkania Giertycha. Próby bezpośredniego doręczenia wezwania nie powiodły się zarówno w Polsce, jak również za granicą – za pośrednictwem włoskich karabinierów – pod włoskim adresem podejrzanego.
"W związku z pozostawieniem awizo w skrzynce pocztowej domu we Włoszech, do miejscowej Sekcji Policji Sądowej Karabinierów zgłosiła się w kwietniu małżonka Romana G. Oświadczyła, że jej mąż mieszka w Polsce. Nie podała przy tym miejsca zamieszkania Romana G. na terytorium RP" – przekazał rzecznik.
Dodał, że podobne oświadczenia składają pracownicy kancelarii prawnej Giertycha. Twierdzą, że nie wiedzą, kiedy adwokat pojawi się w kancelarii. "Próbę doręczenia kolejnego wezwania – na 28 października i 4 listopada – podjął w kancelarii Romana G. pracownik prokuratury. Pracownica sekretariatu kancelarii po kontakcie z pracodawcą, oświadczyła, że nie jest upoważniona do pokwitowania odbioru skierowanego do niego wezwania. W tej sytuacji wezwanie pozostawiono w sekretariacie kancelarii, z prośbą o przekazanie wezwania Romanowi G. natomiast czynność udokumentowano notatką" – poinformował Blajerski.
"W związku z niestawiennictwem Romana G. na kolejnym już terminie przesłuchania, prokuratura podejmie czynności, określone przez Kodeks postępowania karnego, służące urzeczywistnieniu udziału podejrzanego w toczącym się śledztwie" - przekazał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Karol Blajerski.
Sąd: zatrzymanie Giertycha nielegalne i niezasadne
Giertych był jedną z 12 osób zatrzymanych w połowie października ubiegłego roku w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie około 92 milionów złotych z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Zatrzymanym w sprawie przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. W styczniu br. poznański sąd uwzględnił zażalenie pełnomocników Romana Giertycha uznając, że zatrzymanie, doprowadzenie i przeszukanie adwokata były niezasadne i nielegalne.
Jak przekazał wówczas TVN24 rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu Aleksander Brzozowski, sąd uznał, że czyny, które były zarzucane adwokatowi i innym współzatrzymanym "w ogóle nie należały do kompetencji Centralnego Biura Antykorupcyjnego".
Giertych trafił do szpitala
Roman Giertych trafił do warszawskiego szpitala po tym, jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Obrońcy Giertycha poinformowali wówczas, że w czasie prowadzonych z ich klientem czynności prokuratorskich w warszawskim szpitalu, ze względu na stan zdrowia nie było możliwości porozumienia się z adwokatem, przez co nie doszło do skutecznego ogłoszenia mu zarzutów.
Prokuratura podała wówczas, że "po skutecznym" przedstawieniu zarzutów wobec Romana Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 milionów złotych poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Obrońcy adwokata złożyli do sądu zażalenie na tę decyzję.
17 października poznański sąd rejonowy nie przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. To postanowienie w połowie listopada, po zażaleniu prokuratury, utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Poznaniu. Sądy obu instancji uznały, że zebrany materiał dowodowy nie uprawdopodabnia w dużym stopniu, iż podejrzani dopuścili się zarzucanych im czynów. Na niezastosowanie aresztu wobec jednego z podejrzanych prokuratura złożyła zażalenie po terminie, dlatego nie było ono rozpatrywane przez sąd.
W połowie listopada ubiegłego roku, po zażaleniu adwokatów Romana Giertycha, poznański sąd rejonowy wstrzymał wykonywanie środków zapobiegawczych zastosowanych wobec prawnika. Na początku grudnia sąd w Poznaniu uchylił zastosowane wobec niego środki zapobiegawcze. Sąd uznał między innymi, że zarzuty wobec adwokata ogłoszono nieskutecznie.
Źródło: PAP, TVN24